Rozdział 17: Koniec

711 31 2
                                    

Siedziałaś przy ognisku, uważnie wpatrując się w siedzącego po drugiej stronie Sasuke. Chłopak od kilku dni zastanawiał się nad czymś ważnym. Doskonale wiedziałaś o czym myślał i chociaż uważałaś, że to dosyć zabawne, trochę mu współczułaś.

— I co? Powiesz jej, że ją kochasz? — spytałaś pewnie, uśmiechając się pod nosem. Sasuke nie oderwał oczu od ognia.

— To nie jest takie proste... — Razem wyruszyliście w podróż, byliście nierozłączni, od zakończenia wojny, trzymałaś nad nim pieczę zupełnie tak samo jak kiedyś nad Itachim. Widziałaś jakie rozterki przechodzi.

— Przestań z tymi głupimi tekstami, kochasz ją, przecież wiem. To dobra dziewczyna, trochę naiwna i głupia, ale silna i oddana, nie mów jej tego, ale nawet ją lubię — powiedziałaś pewnie i spojrzałaś w niebo.

— A ty to co? — spytał w końcu, uważnie się w ciebie wpatrując. — Co zamierzasz zrobić?

— A przepraszam z czym? — spytałaś zdziwiona. Chłopak zaśmiał się sucho.

— Kakashi został hokage, nie zamierzasz zostać z nim w wiosce? Dalej będziesz ze mną podróżowała? — spytał poważnie a ty poczułaś się tak, jakbyś dostała w policzek.

— Kakashi został przepraszam kim? — powtórzyłaś pytanie.

— Nie wiedziałaś?

— Nie i pytanie skąd ty o tym wiesz? — uniosłaś głos i zerwałaś się z miejsca. Sasuke odwrócił wzrok. Cholera. Przecież, byłem pewien...

— A co to za różnica, nie możesz mieć do mnie o to pretensji... — próbował się tłumaczyć ale już teraz czuł twoją złość i już teraz zdawał sobie sprawę po jak cienkim lodzie stąpa. Odkąd dobrze cię poznał nie lubił wchodzić Ci w drogę, bardzo mocno przypominał pod tym względem Itachiego. Obaj zdawali sobie sprawę jak niebezpieczna byłaś kiedy się denerwowałaś.

— Cholera, nie wierzę w to! — odparłaś wkurzona i zaczęłaś iść w głąb lasu.

— I gdzie ty niby idziesz, co? — spytał poważnie, zrywając się z miejsca.

— A jak Ci się zdaje. Idę do wioski! — krzyknęłaś i nie obchodziło Cię już ile zajmie Ci zajście do Wioski Liścia. Chciałaś się rozmówić z tchórzem, który nie potrafił powiedzieć Ci o czymś tak istotnym.

***

Kakashi wszedł do mieszkania i zmęczonym krokiem ruszył w kierunku łazienki, zdejmując z siebie wszystkie części garderoby. Cały dzień przesiedział w gabinecie, musiał wysłuchać wykładu Obito jak to źle nie postąpił, nie mówiąc [Twoje imię] o tym, że został hokage. Miał ochotę po prostu wziąć prysznic i położyć się spać. Powoli zaczął w ogóle wątpić w to, że dziewczyna w ogóle do niego wróci, nigdy ostatecznie nie wyznała mu swoich uczuć. Kochał ją, był tego pewny, ale nie miał już siły, nie miał siły czekać.

Pewnie otworzył drzwi do łazienki i od razu udał się pod prysznic. Odkręcił gorącą wodę i zamykając oczy, włożył głowę pod wodę.

— Tchórz! — powiedziała pewnie dziewczyna, gwałtownie zamykając drzwi łazienki i podchodząc do niego. Mężczyzna odwrócił się gwałtownie i spojrzał na ubraną w strój podróżny dziewczynę, stojącą pod prysznicem.

— [Twoje imię], co ty tu robisz? — spytał zaskoczony, próbując w bardzo nieumiejętny sposób okryć się dłońmi. Konkretnie dolne partie ciała, których ona nigdy nie widziała.

— Przestań z tym głupim tańcem i spójrz mi prosto w oczy. Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że zostałeś hokage? — spytała poważnie. Kakashi przełknął ślinę.

W pogoni za przeznaczeniem |Kakashi & reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz