Kakashi 5

1K 49 3
                                    

Kakashi leżał na ławce i wpatrywał się w niebo, dokładnie analizując milion różnych scenariuszy na jutro, na za tydzień, na za rok. Guy leżał obok niego i również wpatrywał się w niebo, myśląc o zbliżającym się egzaminie.

— Nie mogę pogodzić się z tym dziwnym  przeczuciem — powiedział w końcu, na chwilę skupiając na sobie uwagę srebrnowłosego.

— Nie musisz nic mówić, sam ma milion sprzecznych uczuć co do pewnych rzeczy...

— Chyba raczej co do pewnych ludzi — poprawił go Guy. Kakashi zerwał się z ławki i wkładając dłonie do kieszeni zaczął kierować się w kierunku schodów.

Po co mam o tym w ogóle rozmawiać.

— Idę na trening — rzucił krótko. Guy ponownie opadł na ławkę. On nigdy nie zwątpił w [Twoje imię] Uchiha.

Nic tylko same z nią problemy. Nawet Guy mi o niej przypomina, muszę mieć ją na oku a już zdążyła się gdzieś schować na kilka dni. Nie ma wątpliwości z kim się spotkała. Z wrogiem.

Pogrążony w swoich myślach mężczyzna dopiero w ostatniej chwili zauważył dziewczynę o [kolor twoich włosów], powoli wspinająca się po schodach. Już miał przejść koło niej obojętnie, już nawet miał ją mijać, kiedy serce znowu nie mogło się powstrzymać.

— Oi, Uchiha... — zaczął poważnie, spoglądając na nią zimnym wzrokiem. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i oparła się o barierki schodów.

— No proszę, chyba jednak aż tak mną nie gardzisz — zaśmiała się, ale widząc jego wciąż puste spojrzenie uniosła tylko ręce w geście obronnym. — Spokojnie, nie zabijaj mnie jeszcze... W końcu to ty mnie zatrzymałeś.

Oczywiście teraz tego żałuję.

— Gdzie byłaś przez ostatnie trzy dni? — spytał poważnie. [Twoje imię] wzruszyła ramionami.

— Kto wie...

— Typowe, unikasz konkretnych odpowiedzi, jak na prawdziwego wroga przystało. Tch...

— Kakashi... — zaczęła cichym głosem, dokładnie akcentując jego imię. — Twoje słowa nie mogą zranić mnie mocniej niż słowa które już zdążyłam usłyszeć. Po co Ci to?

— Żeby udowodnić Trzeciemu, żeby udowodnić, że te piękne usta mówią tylko piękne kłamstwa! — oburzył się, po raz pierwszy unosząc głos. Kobieta spojrzała w niebo, chmury uciekały na drugi koniec świata. Dzień był cichy i spokojny, właśnie takie dni lubili najbardziej.

— Wiesz dlaczego jesteśmy podobni, nawet jeżeli nigdy tego nie przyznasz? — spytała ciepło, powoli odwracając się w stronę przepaści. — Oboje nosimy maski żeby ukryć ból i cienie przeszłości... Oboje wciąż się czegoś boimy... Samotności... — powiedziała cicho i nie zważając na jego odpowiedź, powoli zaczęła wchodzić po schodach. Kakashi odwrócił się, ale nie zrobił nawet kroku.

Dlaczego, dlaczego zawsze wiesz co masz powiedzieć?

***

Kakashi bardzo dokładnie przyłożył się do szkolenia młodego Uchihy. Ze wszystkich sił starał się go zniechęcić do zemsty, starał się bezskutecznie. Nikt tak naprawdę nie był w stanie powiedzieć ile tak naprawdę znaczyli dla niego jego uczniowie, ile znaczyli dla niego mieszkańcy wioski.

Ludzie mijając go ulicą widzieli zamaskowanego ninja, znali jego przeszłość, niektórzy wróżyli mu przyszłość. Mówili mu dzień dobry i kłaniali się. Sprzedawczyni w księgarni nie raz zawieszała na nim oko i nie raz chciała zwrócić jego uwagę, ale nikt tak naprawdę nie znał prawdziwego Kakashiego. Nikt nie próbował go poznać.

— Jak idą twoje treningi? — spytał Jiraiya, który od kilku dni nieustannie chodził po wiosce. Jeszcze kilka dni i zabierze się za szkolenie Naruto.

— Na pewno nie tak dobrze jakbym tego chciał... — przyznał szczerze Hatake. Jiraiya spojrzał na niego i uśmiechnął się pewnie.

— Nie dajesz za wygraną, ta dziewczyna naprawdę zawraca Ci głowę — zaśmiał się. Kakashi nawet na chwilę nie mógł się rozluźnić, nie mógł i nie chciał.

— Wierzysz w to, że jest niewinna? Że nie ma krwi swojego klanu na rękach? Że nie wiedziała o tym co zrobi Itachi? Nie ma dla niej usprawiedliwienia, nie bylo jej w wiosce...

— Mnie też nie. Tak samo Tsunade, nas też uznasz za zdrajców? — spytał pewnie Zboczony pustelnik, ale bez krzty złości czy powagi. Potrafił mówić o tak poważnych sprawach z taką lekkością. Kakashi spiął się na moment i odwrócił wzrok.

— To co innego...

Ona nie może być naszym sprzymierzeńcem. Nie może robić jednego i mówić drugiego. Skoro tak bardzo chciała pokonać klątwę, to dlaczego nie walczyła po stronie rodziców? Dlaczego jej nie zwalczała?!

— Miałem przyjemność z nią rozmawiać, podobnie jak ty jest wielką fanką moich książek — zaśmiał się Jiraiya.

— Przyjemność?

— Dlaczego nie? Jest ładna, ma przyjemny głos a jak jej podskoczysz, to może Ci zostawić kilka solidnych siniaków, wiem bo próbowałem — powiedział zawstydzony, drapiąc się za uchem.

Kakashi wziął głęboki oddech i spoglądając w niebo, doszukał się konstelacji przedstawiającej Wielki wóz. Nie znał się na gwiazdach, ale te kilka konstelacji był w stanie rozpoznać.

— Ona uważa, że Naruto powinien poznać prawdę o Minato...

— Czasami sam zastanawiam się, czy Naruto powinien poznać prawdę już teraz. Minato był jego ojcem, z jednej strony powinien wiedzieć, z drugiej zaś wiem, że nie jest na to gotowy... Dopiero niedawno zaczęto go akceptować...

— Nikt nie może go w pełni zrozumieć, nie ma co do tego jednej poprawnej decyzji... — powiedział cicho Kakashi. Spoglądając tak w dół dostrzegł [Twoje imię] Uchiha szybko zmierzającą do domu Trzeciego. Zerwał się, ale Jiraiya zatrzymał go pewną ręką.

— Wezwał ją Trzeci i to on jest za nią odpowiedzialny. Nic nie możesz zrobić i nic nie powinieneś robić. Kiedy to zacząłeś ponownie wątpić w jego decyzje?

— Nie robię nic złego, to moje osobiste uprzedzenia. Nie buntuję się, po prostu mam ją na oku — obronił się Kakashi, odsuwając się od barierek.

— Gdzieś głęboko jesteście bratnimi duszami... Kiedyś to zobaczysz — powiedział pewnie Jiraiya, znikając gdzieś w odmętach nocy. Kakashi pokręcił głową.

Bratnie dusze które mają zupełnie inne wartości? Bratnie dusze, które mają inne poglądy? Nie ma czegoś takiego... Nie możemy być bratnimi duszami, bo coś takiego w ogóle nie istnieje...

Kakashi po raz ostatni spojrzał na szybko biegnącą dziewczynę. W pewnym momencie księżyc padł na jej twarz a wiatr rozwiał jej włosy. To był pierwszy raz, kiedy Kakashi spojrzał na nią jak na kobietę i na chwilę uśmiechnął się delikatnie.

— Piękna trucizna, to wziąć trucizna... — wyszeptał, chowając dłonie do kieszeni i szybko znikając w odmętach nocy. Nie miał pojęcia, że tam na dole biegnie dziewczyna, która że wszystkich sił stara się odkupić swoje winy, pokonać przeznaczenie, uchronić mieszkańców wioski, pomścić klan Uchiha, w końcu odnaleźć szczęście. Dziewczyna która tak jak on boi się samotności i którą wciąż męczą koszmary...

🌺🌺🌺

Moi drodzy czytelnicy, muszę przyznać, że jesteście dla mnie ogromną motywacją, bo gdy ktoś zostawi komentarz w którym mówi, że czeka na kolejny rozdział, to wtedy moja zawzięta strona mówi 'przecież dasz radę, nawet kilka słów', dlatego dzisiaj wstawiam wam krótki, bo krótki - jakbym kiedykolwiek napisała jakiś długi 😅 - rozdział.
Życzę miłego wieczoru!
~lostsoul99

PS Oczywiście wszystkie Arty znajdujące się na początku rozdziałów wyszukuję na Pintereście.

W pogoni za przeznaczeniem |Kakashi & reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz