Rozdział 16: Ramen i Jiraiya

535 46 4
                                    

— Słabo to wygląda, chyba powinienem spróbować inaczej — powiedział spokojnie Orochimaru, przyglądając się zmiażdżonej kości udowej [Twoje imię] Uchiha.

— Inaczej? Dlaczego właściwie nie wykorzystasz do naprawienia jej ciała, swojego? — spytała Karin, spoglądając na próbki krwi dziewczyny pod mikroskopem. Jej stan był stabilny, ale wciąż pozostawała w śpiączce farmakologicznej.

— Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ten Guy Ci zabronił i naprawdę go posłuchałeś — zakpił Suigetsu. Orochimaru przewrócił oczami, oczywiście nie bał się gościa na wózku, po prostu nie chciał robić czegoś wbrew dziewczynie. Nie zmienił się jakoś bardzo, ale ona była jego pierwszym tak udanym eksperymentem. Nawet najwięksi antagoniści mają jakieś uczucia, drobne, ale zawsze.

— Lepiej zajmij się jej płucami, jest już w stanie oddychać sama? — spytał, zbywając poprzedni temat. Chłopak spojrzał na jej pierś i na aparaturę po czym pokręcił głową. Orochimaru przeklął w duchu. Musiał ją jeszcze trochę przytrzymać.

***

Kakashi dzień w dzień myślał o dziewczynie. Przez wszystkie te dni, przeszedł różne etapy uczuciowe w jej kierunku. Twierdził, że jest w niej zakochany, bo pociągała go fizycznie i intelektualnie, potem uznał, że to zwykle zauroczenie i spokojnie czekał aż odejdzie. Innego dnia przysiągł, że tak naprawdę wcale mu się nie podoba i chyba całkiem mało ją lubi. Miał też dni ciągłego rozmyślania jak to bardzo ją skrzywdził i że jest po prostu wobec niej coś winny, stąd myli to z jakimiś głębszymi uczuciami.

Przyglądając mu się z boku, naprawdę można było go wziąć za człowieka chorego psychicznie. Rozmawiał sam ze sobą, robił w głowie listę jej wad i zalet, rzeczy które w niej lubi i których naprawdę nienawidzi. Sama świadomość, że oddała mu cześć swojej chakry musiała świadczyć o jakichś uczuciach w jego stronę, chociaż potem uświadamiał sobie, że nie był jedyny, ale ona nie kochała Obito, przecież sama tak twierdziła. Patrząc tak na tego uzależnionego od książek dla dorosłych mężczyznę, można było stwierdzić - obiektywnie - że faktycznie jest zakochany i chory psychicznie, bo miłość to nic innego, jak właśnie pewnego rodzaju choroba psychiczna, która wprawia człowieka tak w pozytywne jak i w negatywne stany emocjonalne.

— Kakashi! — Do pogrążonego w rozmyślaniach mężczyzny podeszła podekscytowana Tsunade. — Orochimaru... [Twoje imię], wybudzili ją ze śpiączki... Jej stan jest stabilny... — powiedziała pewnie, nie kryjąc radości. Kakashi już wcześniej zauważył, że zarówno Tsunade jak i [Twoje imię] były w jakiejś specyficznej relacji, której nie umiał jednoznacznie określić.

— Mogę ją odwiedzić? — spytał cicho, jakby w rzeczywistości bardzo bał się z nią spotkać. Tsunade uśmiechnęła się lekko.

— No raczej — odparła pewnie i odeszła.

***

— Dobra, słuchajcie, mam oficjalne informacje, że Kakashi zamierza odwiedzić [Twoje imię] Uchiha, kto idzie w zakład, że zaprosi ją na randkę? — spytał radośnie Jiraiya, podchodząc do siedzących gdzieś w salonie ludzi z wioski.

— Nie, przestań... Daj im spokojnie rozmawiać i dość do konsensusu — odparł pewnie Minato, miło wspominając tę dwójkę.

— Ja się w to nie bawię — powiedział znudzony Itachi, bawiąc się swoim kunaiem.

— Ha, mówisz tak, bo jesteś zazdrosny! — zaśmiał się Shisui.

— No dawajcie, kto stawia na to, że da mu kosza a kto stawia na to, że im się uda? — upierał się Jiraiya.

— Ja i Kushina-sensei stawiamy na to, że im się uda! — odparła radośnie Rin. Minato pokręcił głową.

— To ja też — odparł zmarnowany, nie zamierzając kłócić się z żoną.

— Itachi, no, Itachi... — zaśmiał się Shisui.

— Niech będzie, stawiam na związek...

— Ja też! — odparł gdzieś z tyłu Pierwszy.

— Ty jej nawet nie znasz... — odparł znudzony Drugi. Jiraiya uderzył radośnie w dłonie.

— Dobra, to rzucajcie hajsem!

— Robię to tylko dlatego, że [Twoje imię] Uchiha lubi takie zabawy i pewnie sama by postawiła pieniądze — powiedział w końcu Itachi.

— Niech lepiej postawi na związek, bo napisałem o nich całkiem fajne opowiadanie! — odparł dumnie. Rin uśmiechnęła się.

— Mogę przeczytać, mogę? — spytała uroczo.

— Ja też chcę! — zgłosiła się Kushina.

— Dobra, dobra, widać tutaj też mogę rozkręcić biznes wydawniczy — odparł dumnie.

Gwałtownie otworzyłaś oczy i rozejrzałaś się po pomieszczeniu. Nie wiedząc czemu, taki sen naprawdę poprawił Ci humor.

— Jiraiya — zaśmiałaś się, wiedząc, że dawno temu dał Ci całe pudełko swoich opowiadań a do których nie miałaś okazji zajrzeć.

***

— Cholera, głowa boli mnie jakbym dostała kamieniem! — odparłaś ciężko, próbując złapać się za głowę, ale okropny ból przeszył całe twoje ciało, więc najzwyczajniej sobie odpuściłaś.

— Uważaj, mówiłem Ci, że twoje ciało jest osłabione — powiedział poważnie Orochimaru, dając Ci do wypicia środki przeciwbólowe. Zakpiłaś z jego opiekuńczości.

— Obudził się w tobie jakiś instynkt macierzyński? — zaśmiałaś się cicho, bo wciąż odczuwałaś ból w piersi. Twoje żebra były dosłownie poharatane po ataku.

— Macierzyński? Chyba w kimś innym obudził się instynkt kochanka... — powiedział poważnie, wychodząc z pomieszczenia.

— O czym ty gadasz do cholery? — krzyknęłaś za nim, ale zaraz uzyskałaś odpowiedź na to pytanie w nieco innej formie niż się spodziewałaś. — To ty...

— Ja — powiedział cicho, niemal nieśmiało. Nie było to do niego podobne i nie podobało Ci się to. Zdecydowanie wolałaś jego silny i dominujący charakter.

— Co tu robisz? — spytałaś poważnie.

— Chciałem... Spytać jak się czujesz?

— A jak mam się czuć? Proszę, nie wchodźmy w tą niezręczną konwersacje, po co naprawdę tu przyszedłeś? — spytałaś w końcu, chcąc jak najszybciej wydobyć od niego jakieś informacje.

— Chciałem się przekonać i przekonałem — powiedział odważnie, podchodząc blisko i chwytając Cię za dłoń. Zaśmiałaś się.

— Chcesz mi się oświadczyć? — Kakashi również się uśmiechnął. Na moment udało wam się rozluźnić atmosferę.

— Może później... Narazie, czy pójdziesz ze mną na ramen? — spytał spokojnie, uważnie wpatrując się w twoje oczy. Spytał Cię o to po raz drugi i tym razem, nie zamierzałaś mu odmówić. Sytuacja wydała Ci się co prawda nad wyraz tandetna i komiczna, ale byłaś tylko kobietą a on był tylko meżczyzną, do tego nie najbrzydszym.

— Na ramen? — spytałaś retorycznie i spojrzałaś w sufit. — Brzmi jak początek udanego romansu — zaśmiałaś się i odwróciłaś wzrok. Mężczyzna pocałował Cię w dłoń i jakby nigdy nic, wyszedł z pomieszczenia. — Cholera, chyba straciłam odrobinę swojego charakteru...— powiedziałaś pewnie, wciąż spoglądając w sufit. Gdzieś tam Itachi i Jiraiya stawiali zakłady na wasz związek. Taka perspektywa wydawała Ci się nad wyraz sympatyczna.

W pogoni za przeznaczeniem |Kakashi & reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz