Siedziałaś na szafce w laboratorium i uważnie przyglądałaś się Orochimaru, który w skupieniu wykonywał jakiś eksperyment. Nie czułaś do niego w tej chwili nic. Nie byłaś na niego zła ale nie byłaś mu też za nic wdzięczna... Po prostu traktowałaś go jak kogoś, kto kiedyś dał Ci życie.
— Wiem, że te twoje eksperymenty nad własnym ciałem średnio się powodzą... Powiedz, dlaczego nie poprosisz mnie o ciało? Przecież jestem twoim największym dziełem... Wiesz, że jestem silna, że jestem silniejsza niż inni z klanu Uchiha... — zaczęłaś spokojnie, obracając w ręku kawałek ludzkiej kości udowej. Mężczyzna wziął głęboki oddech i nie odrywając się od swoich czynności zaczął swój krótki wykład.
— Ponieważ, możesz wierzyć lub nie, przez wzgląd na sentyment jakim Cię dążę, nie zamierzam Cię zabijać, krzywdzić i wykorzystywać.
— Pf... — Zaśmiałaś się pewnie. — Czasami twoja głupota naprawdę mnie rozczula, sentymenty do hybrydy! — powiedziałaś pewnie i zeskoczyłaś z szafki.
— Wracasz do wioski? — spytał poważnie, na chwilę odciągając się od wykonywania swoich czynności. Gwałtownie pokreciłaś głową.
— Nie mam tam już do kogo wracać — odpowiedziałaś pewnie i po prostu wyszłaś.
Po masakrze klanu Uchiha postanowiłaś przejść trening życia. Nie dzieliłaś już świata na dobry i zły, tylko na przydatny dla ciebie i nie przydatny, dlatego po prostu opuściłaś Itachiego i wyruszyłaś na spotkanie ze swoim twórcą. Pół roku, dokładnie tyle czasu siedziałaś w kryjówce Orochimaru i trenowałaś. Nawet przez chwilę nie pytał po co Ci to, nie obchodziło go to, po prostu udzielał Ci lekcji. To był pierwszy krok, który ukształtował twoją późniejszą siłę.
Zerwałaś się ze snu i gwałtownie usiadłaś. To nie był koszmar, po prostu nie spodziewałaś się, że nagle znowu zaczniesz śnić o przeszłości. Obok ciebie spokojnie spała Sakura, właśnie zmierzałyście do wioski. Całe dwa lata, dokładnie tyle zajęło wam przejście treningu. Sakura była silna i bardzo sumienna, za wszelką cenę chciała uratować Sasuke, ale jej podejście do pewnych rzeczy bardzo się zmieniło, wydoroślała, stała się wspaniała dziewczyną, zdecydowanie mniej irytującą niż na samym początku kiedy ją poznałaś. Zdecydowanie wyładniała, stała się bardziej kobieca a jej włosy podrosły.
Wiedziałaś, że Sasuke chce zabić Itachiego, wiedziałaś, że Itachi również tego pragnie, dlatego postanowiłaś nie ingerować w jego trening z Orochimaru, doskonale wiedziałaś, że będzie on dla niego najlepszą lekcją. Nie miałaś też złudzeń, Itachi chorował i pokonanie go było o wiele łatwiejsze niż w momencie jego pełnej potęgi. Kilka razy podczas dwuletniej wędrówki z Sakurą udało Ci się go spotkać, zmienił się. Bolało Cię to, że wkrótce go stracisz. Ostatniego prawdziwego członka swojej rodziny.
***
— Denerwujesz się? — spytałaś spokojnie, widząc jak spięta jest różowowłosa. Dziewczyna wzięła głęboki oddech.
— Trochę, w końcu spotkam się z Naruto, Hinatą i innymi... Kakashi sensei, moi rodzice, nie umiem powstrzymać radości, ale trochę się stresuję...
— Bardzo się zmieniłaś od czasu opuszczenia wioski, stałaś się o wiele silniejsza — powiedziałaś poważnie, wpatrując się w niebo. Kakashi sensei. Uśmiechnęłaś się i wzięłaś głęboki oddech, on i Guy pewnie już na ciebie czekali. Wiedziałaś, że albo znowu oskarży Cię o zdradę, albo Trzeci wszystko mu już powiedział. Spojrzałaś na bramy wioski. Trzeci na pewno wszystko mu już powiedział w innym wypadku nie pozwoliłby Ci zabrać ze sobą Sakury.
***
— Sakura jest wystarczająco silna, żeby obronić Naruto i Sasuke w razie niebezpieczeństwa. Nie zamierzam udawać, że jest w stanie ich przewyższyć, bo obie wiemy, że to nie jest możliwe, ale jest silna — zaczęłaś poważnie, siedząc w gabinecie Tsunade i wpatrując jej się prosto w oczy, od czasu do czasu tylko gubiąc się w okolicach jej dolnych partii ciała. — Ponad to, nie zamierzam być tutaj skromna, to ja byłam jej mistrzem i wiem, jak dobry kawał roboty wykonałam. Przecież wiesz.
— Rozumiem, Naruto też już wrócił, pozostało mi tylko czekać, aż wyskoczy z propozycją odnalezienia Sasuke... — Spojrzała na ciebie i uśmiechnęła się nieznacznie.
— Wciąż jest w kryjówce Orochimaru, nic się nie zmieniło, mało tego, wątpię, żeby zamierzał wracać... Ale to już wiesz — powiedziałaś pewnie i wstałaś. — Guy jest na misji? — spytałaś spokojnie, uświadamiając sobie, że odrobinę się za nim stęskniłaś. Uśmiechnęłaś się w duchu, zaczęłaś się robić sentymentalna, możne nawet aż za bardzo.
— Wyruszyli wczoraj, nie szybko wrócą... — odpowiedziała pewnie Tsunade, również wstając. — Masz zagwarantowane mieszkanie, to inne niż w którym mieszkałaś przed opuszczeniem wioski razem z Sakurą...
— Pewnie, chociaż wątpię, żebym zagościła tu na dłużej niż to konieczne — powiedziałaś poważnie i odeszłaś.
Jakoś nie bardzo wiedziałaś, co masz teraz ze sobą zrobić. Wcześniej byłaś na polecenie Trzeciego, potem zabrałaś się za szkolenie Sakury a gdzieś pomiędzy tym wszystkim zdobywałaś informacje o Naruto i Sasuke. Z dwa albo trzy razy udało Ci się spotkać z Itachim i nawet odwiedzić grób klanu Uchiha. Nie chciałaś zostać w wiosce na długo, teraz nie miałaś już nic do roboty. Naruto i Sasuke byli skazani na siebie, Sakura podobnie. Mogłaś oczywiście zostać i pomagać wiosce, ale sama myśl o tym napawała Cię jakąś niechęcią. Powoli zaczynało brakować Ci siły a ty wiedziałaś, że właśnie zbliża się ten okres.
CZYTASZ
W pogoni za przeznaczeniem |Kakashi & reader|
FanfictionDrużyna Kakashiego i Guy została wysłana na specyficzną misję - odnalezienia pewnej kobiety, która dawno temu opuściła Wioskę Liścia. [Twoje imię] Uchiha, niezwykle utalentowana shinobi, która przez całe życie zastanawia się nad sensem istnienia...