/9/awaria #2

467 28 23
                                    

/Pov.[y/n]/

Rozmawialiśmy coraz ciekawiej, gdy jednak slenderman przestał zdziwiona usłyszałam otwierające się drzwi, a w nich Toma razem z pielęgniarką.

– ile razy mam ci mówić puka się-powiedziałam, patrząc na nich.
– Zapomniałem-przewrócił oczami.
– Jak twoje ramię?– Jest dobrze.

Podeszła do mnie i podwinęła mundur, odwijając stary bandaż.

– nie jest źle-powiedziała z powrotem zawijając.
– Ale na blizny masz maść-wyciągnęła ją z kieszeni.

Wzięłam ją i położyłam na biurku lekko się uśmiechnęłam.

– dobra tom idź przynieś humanoidowi jedzenie.

Od razu poszedł, a razem z nim pielęgniarka, a ja wróciłam do swojej pracy, gdy brakło mi kartki poszukałam w biurku, lecz zamiast kartek znalazłam laptop wyjęłam go obejrzałam postawiłam na biurku i włączyłam.

-*kurna hasło*-pomyślałam.

Wpisywałam najróżniejsze hasła, gdy zostały 2 próby.

– znasz hasło? – zapytałam.

Popatrzałam się na niego błagalnie co bardzo rzadko się zdarza wstałam i podeszłam do niego co zadziałało, bo po chwili je podał pobiegłam szybko do biurka i je wpisałam.

– działa-uśmiechnęłam się.

Weszłam na przeglądarkę i w historię przeszukałam ją wszerz wzdłuż po krótkiej chwili coś samosię włączyło kliknęłam w to, gdy z ekranu wyszła ręka przestraszona odskoczyłam od laptopa i stanęłam pod ścianą patrzyłam przerażona na odstającą kończynę z ekranu po chwili stał przede mną chłopak o blond włosach i dziwną mazią pod oczami popatrzał się na mnie, a ja na niego po chwili ogarnięcia co się stało zaczęliśmy się z jakiegoś powodu śmiać zdziwiony humanoid patrzał się na nas, gdy przestaliśmy się śmiać spoważniałam. 

 – kim jesteś? – wypaliłam szybko.
– A ty kim?
– Ja jestem y/n, miło mi.
– a nazwisko?
– Nie używam-powiedziałam.
– Ben drowned-powiedział.

 Dopadła nas niezręczna cisza, gdy usłyszeliśmy głos slenderman'a–

 Ben co ty tu robisz?
– N-no w-widzisz sally s-spytała, czy mogę sprawdzić co u c-ciebie szefie martwiła się-powiedział, jąkając przy niektórych słowach.
– To nie znaczy abyś pchał się na śmierć lepiej już wracaj-powiedział z lekkim zmartwieniem. 

 Zaciekawiona kim była wspomniana wcześniej sally i w jakim znaczeniu slender troszczy się o swoich podopiecznych wsłuchiwałam się w ich rozmowę, gdy przypomniało mi się, że za jakieś 5 minut przyjdzie Tom z jedzeniem, licząc, że kogoś zaczepi rozmową.

 – Ben powinieneś już wracać, ponieważ za chwilę przyjdzie tu ktoś-powiedziałam śmiertelnie poważna.
– Dobra już dobrze idę, ale ciebie y/n mam na oku nie do końca ci ufam. 

 Po tych słowach skoczył do monitora wtedy do pokoju wszedł Tom z talerzami odłożył je na biurko i spojrzał na laptop. 

 – skąd go masz?
– Znalazłam go w biurku-powiedziałam.
– No dobra masz-podał mi talerz z jedzeniem.

 Szarą klejącą papkę czy w ogóle można to nazwać jedzeniem? Położył to na podłodze i kopnął w stronę humanoida patrzałam na Toma to na to jedzenie na ziemi, aż w końcu...

__________________________________

Na prawdę w końcu ruszyłam się do napisania tego szok mam nadzieję, że jakoś to wyszło.

 Miłego wieczoru/nocy/dnia/rana.

Dwie pokrewne dusze ||Slenderman x reader||[zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz