/4/wyjście.

658 39 5
                                    

– Rano sprawdzę. Pomyślałam, zasypiając na podłodze razem z dziewczynami.

/Rano/

Wstałyśmy równo z okrzykiem po kilku minutach ubrane wyszłyśmy na korytarz, kierując się w stronę schodów.

– dziewczyny ja idę tędy spotkamy się wieczorem pa-powiedziałam, schodząc.
– Pa, narka!
– krzyknęły razem.

Idąc przed siebie zauważyłam lekarza razem z ochroniarzami stojącego przed wejściem do humanoida chyba na kogoś czekali, gdy usłyszałam kawałek rozmowy.

– kiedy specyfik będzie gotowy? – zapytał jeden z nich.
– Za parę godzin-uświadomił lekarz.
– I wtedy sprawdzimy na tym czymś?
– Tak

Wtedy zaczęłam iść szybciej po dotarciu na miejsce spojrzeli się na mnie i weszliśmy do środka humanoid stał i obserwował każdy nasz krok czułam się dziwnie usiadłam przy moim biurku, patrząc na lekarza to na ochroniarza.
– Witaj y/n jestem Wiliam-przywitał się lekarz.
– Dzień dobry.
– Generał nakazał pani…- spojrzał na humanoida.
– Przyprowadzać na cotygodniowe operacje to coś-dokończył.
– To coś ma imię i dobrze-powiedziałam.
– Do widzenia-powiedział, wychodząc.
– do widzenia.

Wkurzona westchnęłam, wypełniając następne papiery pomyślałam, aby gdzieś wyjść, odchodząc od papierów poszłam szukać żołnierzy, aby ich poprosić, aby zapieli na humanoida kajdany, ponieważ inaczej nie pozwolono mi wychodzić z nim po chwili szukania znalazłam trzech ochotników, prowadząc ich do pomieszczenia.

/Pov. Slenderman/

Dziewczyna długo nie wracała stałem tak jeszcze chwilę, gdy do pokoju weszła ona z trzema mężczyznami zaintrygowany „patrzyłem” na kobietę, która podawała im łańcuchy i kajdany otworzyła kraty puszczając przy tym żołnierzy trzymający pistolety z usypiaczem.

– nie trzeba jest spokojny tylko mu załóżcie to-powiedziała z lekkim uśmiechem.

Zastanawiając się, po co w ogóle jest dla mnie miła założyli mi łańcuchy.
– dzięki chłopaki-powiedziała, wchodząc do mnie.
– To idziemy. – Dokąd? – zapytałem.
– Coraz częściej mówisz.

Tylko prychnąłem na jej słowa i wyszedłem z pokoju, kierując się w stronę pokoju przesłuchań, gdy już przechodziliśmy obok niego zdziwiony tym, że nie idziemy do planowanych pokoi tylko gdzieś dalej „spojrzałem” się na y/n stała się poważna i zimna nie zwróciła nawet uwagi na to, że się jej przyglądam, kiedy prawie dotarliśmy do wyjścia z tego psychiatryka oszołomiony, że wychodzimy z niego stanąłem na chwilę.

– choć, zanim się skapną, że cię nie ma.

Kiwnąłem głową, idąc za nią, patrząc na las przed nami.

Dwie pokrewne dusze ||Slenderman x reader||[zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz