/7/pochwała a jednak kara...

556 35 2
                                    

/Pov.[y/n]/ Kiedy otwarłam oślepił mnie jasne światło szybko, mrugając przyzwyczaiłam się do światła, gdy poczułam ogromny ból w udzie, jak i w ramieniu.

– boże jak boli-złapałam się za ramię.

Kiedy do pomieszczenia weszła pielęgniarka razem ze znanym mi do dotąd chłopakiem.

– o na reście się obudziłaś-powiedziała. – Co się stało?
– Jeff dźgnął cię w ramię i w udo.
– Nie pamiętam, aby dźgnął mnie w udo-powiedziałam zdziwiona.
– Znaleźliśmy jeszcze duże blizny u ciebie.
– To nie powinno was interesować co z bliznami-powiedziałam wstając.
– Nie wstawaj-powiedziała podenerwowana.
– Wiem, co robię.

Robiąc jeden krok prawię miałam pocałunek z podłogą, kiedy nie chłopak.

– dzięki a teraz do roboty-powiedziałam.
– Czekaj-powiedziała.
– Masz się spotkać z generałem razem z Tomem-pokazała na chłopaka.

Nic nie mówiąc podszedł do mnie i wziął pod ramię.

– poradzę sobie-powiedziałam. – Pomogę ci.
– Pora…

Nie dając mi dokończyć wziął mnie na ręce.

– nie wyraziłam na to zgody.

Nic nie powiedział szedł przed siebie przewróciłam oczami i się wyrwałam, spadając na ziemie.

– i po co ci to? – powiedział.

Szybko wstałam i poszłam dalej, mówiąc coś pod nosem lekko zirytowana nim doszliśmy na miejsce zapukałam kilka razy i weszłam do środka.

– jak miło cię widzieć y/n-powiedział generał.
– Witaj generale-powiedziałam, stojąc prosto.
– Wystarczy, że będziesz mi mówić John-powiedział z uśmiechem.

Lekko oszołomiona jego słowami powiedziałam.

– dobrze John.
– Wracając, po co mieliśmy się tu zjawić generale-powiedział Tom.
– Ach tak chciałem pogratulować y/n jej odwagi i poinformować was, że będziesz musiał jej pomagać z humanoidem, jak i innymi mordercami-powiedział poważnie.
– Chciałam tylko powiedzieć, że dam sobie radę.
– Jesteś niedysponowana do pracy własnej, więc Tom ci pomoże.

/Pov. Slenderman/

Stałem, wpatrując się w biurko, ciekawiąc się, gdzie może być y/n zbytnio też mnie to nie interesowało, ale nie było jej już 4 dzień z rzędu co może dać do myślenia, gdy do pomieszczenia wszedł blond włosy chłopak z niebieskimi oczami i lekkimi piegami na nosie, a na rękach miał zirytowaną y/n lekko zdziwiony i wkurzony patrzyłem się na nich, gdy po chwili y/n zeskoczyła z jego ramion, lądując na kolana, przeklinając przy tym lekkim trudem wstała i podeszła do biurka, wyciągając papiery, podając je chłopakowi.

– no co masz mi pomóc to wypełnij te papiery, a ja coś muszę zrobić-powiedziała, podchodząc do klatki.

Zauważając to chłopak wyciągnął broń i podbiegł do y/n, kierując pistolet w moją stronę.

– oszalałaś do jest potwór-powiedział, patrząc na mnie.
– Myślisz, że nie wiem o tym? Puść mnie.

Puścił ją, a ta podeszła i otwarła klatkę.

–patrz-powiedziała.

Weszła poszła krok do tyłu i spojrzała się na mnie stanąłem pod ścianą zrobiła jeden krok, na co się wzdrygnąłem niezauważalnie zrobiła jeszcze jeden i Jeszce kilka przy piątym wyciągnąłem macki.

– zapisz to i idź do masky'egoa potem zobaczymy idiotę, który mi to zrobił-rozkazała wychodząc z klatki.

Ten poparzony szybko ruszył zadowolona y/n usiadła na biurku, oglądając podenerwowanego blondyna co było dość śmieszne.

/Pov.[y/n]/
/Time Skip/

Siedziałam razem z Tomem naprzeciwko Jeffa razem z żołnierzem, który przesłuchiwał wcześniej wspomnianego chłopaka…

– po co pchałeś się na śmierć? – zapytał Tom.
– Po co pchałeś się na świat i tak nie zamoczysz-zaśmiał się Jeff
– o ty…- powiedział Tom.

Ledwo, poszczypując śmiech przerwałam blondynowi.

– kto cię wysłał-zapytałam.

Dwie pokrewne dusze ||Slenderman x reader||[zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz