Rozdział 29

79 8 32
                                    

Andrea POV

Ten tydzień zapowiadał się okropnie.
Ledwo dojechaliśmy do Planicy, a już musieliśmy się użerać z błędami tutejszych organizatorów. Było to jednak ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich, gdyż chłopaki mi mówili, że wcześniej takie rzeczy się nie zdarzały tu, w Planicy.

Wszyscy byli poddenerwowani podstawowymi błędami, które nie powinny mieć miejsca i krążyli z miejsca na miejsce niczym wściekły bąk wokół ula.
Atmosfera była bardzo napięta, przez co wszyscy stali w ciszy nie odzywając się do siebie. Nie minęło jednak dużo czasu, a trenerzy wszystkich grup kazali swoim podopiecznym przebrać się w sportowe ubrania i rozpocząć rozgrzewkę.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, dlatego też chodziłam do każdego z trenerów i organizatorów konkursu, czy nie potrzebują pomocy. Na szczęście trochę pracy było, więc gdy zrobiłam co wyznaczono, poszłam do miejsca, gdzie mierzono siłę wiatru oraz gdzie pan Miran Tepeš zmieniał światło pozwalające skoczkom na oddanie skoku w bezpiecznych warunkach. Pan Miran wszystko mi dokładnie opowiedział, co i jak wygląda, na jakiej zasadzie to wszystko działa, a przed zawodami pozwolono mi nawet kilka razy zmienić światło. Kiedy chłopaki skończyli rozgrzewkę i przebrani ustawiali się w kolejce do oddania pierwszego skoku próbnego, podziękowałam Słoweńcowi, a następnie poszłam do automatu, gdzie kupiłam sobie gorącą czekoladę i wróciłam na zewnątrz, gdzie usiadłam na pustych trybunach i uważnie obserwowałam skoki chłopaków.

Niestety długo się nienacieszyłam spokojem i widokiem lecących w powietrzu przystojniaków, gdyż moją uwagę przykuła kłótnia dwóch mężczyzn. Nie lubię mieszać się w niczyje sprawy, ani podsłuchiwać rozmów innych, jednak obaj mężczyźni stali zbyt blisko mnie, przez co - chcąc nie chcąc - słyszałam całą ich wymianę zdań.

- Sèdlak! Ogarnij się wreszcie! Znowu psujesz skoki!

Wydarł się David Jiroutek, trener reprezentacji Czech.

- Tak, wiem. Przepraszam trenerze. To wszystko przez moje małe problemy zdrowotne i problemy osobiste. Obiecuję, że jak to wszystko się uspokoi, to wrócę do lepszej formy.

Odpowiedział zmieszany blondyn, w którego oczach można było dostrzec smutek i ból.

- Słyszę to od dobrych dwóch miesięcy!

- Przykro mi trenerze, ale problemy osobiste i zdrowotne nie znikną na pstryknięcie palcami. To tak nie działa, a pan, panie trenerze, jako osoba, która mój wiek ma już dawno za sobą powinien to wiedzieć najlepiej.

Mężczyzna nie był zachwycony odpowiedzią jego podopiecznego i nie zamierzał ustąpić.

- W tej chwili wiem jedynie to, że albo do końca sezonu poprawisz swoją formę, albo możesz się pożegnać się ze skokami.
Nie zamierzam trzymać w kadrze mięczaków i słabeuszy, którzy zaniżają poziom naszej kadry i przynoszą wstyd naszemu kraju!

Na słowa rodaka blondyn aż się zaczerwienił. Był wściekły.

- Och, czyżby?! Jak już rozmawiamy, to powiem i to tak szczerze i otwarcie.
Proszę nie zwalać na mnie całej winy i spojrzeć na siebie. Moja choroba i problemy osobiste to jedno, ale pan też bez winy nie jest. A proszę pamiętać, że jaki trener, tacy sportowcy. W życiu nie widziałem tak bezczelnego i walniętego trenera jak pan. Zamiast motywować nas i wspierać, dawać rady odnośnie skoków, analizować z nami co jest naszą mocną stroną, a nad czym musimy popracować, pan tylko po nas jeździ jak treser po małpach w cyrku. My też mamy tego dosyć, bo to właśnie takie zachowanie bardziej nas rozprasza i nie pozwala rozwinąć skrzydeł. Proszę zmienić podejście do nas, a potem się nas czepiać.

Wypowiedź trzydziesto-jedno latka łamała serce. Przykro mi było tego słuchać.
Blondyn szczerze z nim rozmawia, otwiera się przed nim, a ten trener jakieś szopki odstawia. To jest potwór, a nie człowiek.

- Pamiętaj. Masz czas do końca sezonu i ani dnia dłużej.

Odpowiedział niewzruszony Jiroutek i jak gdyby nigdy nic odszedł, zostawiając podopiecznego samego z własnymi myślami.

- Kurwa!

Przeklnął Czech i poszedł do przebieralni, gdzie przebrał się w zwykłe ubrania, a następnie opuścił trening, mierzony surowym wzrokiem trenera.

Nie wiedziałam co robić. Po tym co usłyszałam, nie potrafiłam się na niczym skupić, dlatego też pobiegłam za skoczkiem, chcąc z nim porozmawiać. Już chciałam coś powiedzieć, gdy usłyszałam słowa starszego, który nawet na mnie nie spojrzał i nie zatrzymał się.

- Idź stąd.

Ton głosu Borka sprawił, że po moich plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

- Ale... Ja tylko chciałam....

- Odjeb się! Nie obchodzi mnie co chciałaś, rozumiesz?! Po prostu stąd spierdalaj i daj mi kurwa spokój!

Nie odezwałam się już słowem, tylko odwróciłam się i poszłam w drugą stronę, czyli tam, skąd przyszłam. W myślach klnęłam na faceta jak tylko się dało. Ja rozumiem, że jest wściekły, ale to nie powód, aby od razu wyżywać się na mnie, bo ja mu akurat nic nie zrobiłam.

Usiadłam z powrotem na trybunach i cierpliwie czekałam, aż chłopaki skończą trening i wrócimy do hotelu. Miałam serdecznie dosyć tego dnia, ale wiedziałam, że czeka na mnie jeszcze wiele innych rzeczy. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i przez słuchawki słuchałam ulubionych piosenek na mojej playliście na Spotify i grałam w gry, co jakiś czas wymieniając się wiadomościami z Danielem.

Siedziałam tak kilka godzin, aż wreszcie wszystkie drużyny zebrały się przed skocznią. Po przemowie trenerów, skoczkowie przebrali się w normalne ubrania, po czym wsiedliśmy do naszych busów i ruszyliśmy do hotelu, gdzie każdy poszedł na kolację, a ja jako jedyna zabrałam jedzenie dla siebie i Daniela i udałam się do pokoju, który dzieliliśmy z Michim.


❤️❤️❤️ Wracam po długiej nieobecności.
Ktoś tęsknił? 😉😄

Bardzo serdecznie wam dziękuję za 2,70 tysięcy wyświetleń i ponad 200 gwiazdek!
Jesteście niesamowici ❤️🥰 Kocham was moje diamenty 💎

Ten rozdział jest znacznie krótszy, ale jest wstępem do kolejnych rozdziałów, które będą istną bombą.

A do was standardowo pytanie:

Czy waszym zdaniem Borek dostosuję się do groźby trenera, czy może zrobi po swojemu i wszystko załatwi "po swojemu"?

Dedykacja dla:

Princess_Ski_Jumping, peroprevc, KobietaDomenaPrevca, FankaDomenaPrevca, _leweus_, czytelniczka2427, War_Eternal, WorldCup18, Winter_-_Falcon ❤️❤️❤️

Po drugiej stronie strachu || Stefan Kraft (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz