Rozdział 11

129 8 57
                                    

♥️♥️♥️ Tak jak obiecałam, ten rozdział będzie petardą. Czytajcie do końca, poza tym jestem pewna, że fanki Bad Boy'a Freitag'a będą zadowolone 😈🖤😆 ♥️♥️♥️

Richard POV

Przez cały tydzień atmosfera była bardzo napięta, co źle wpływało na nasze treningi. Ciągle nie mogliśmy się na niczym skupić, ponieważ ciągle były kolejne awantury, albo grobowa cisza i nikt się nie odzywał, bo jedno niepotrzebne słowo mogło spowodować kolejny wybuch. Dlatego też chyba nie muszę opisywać, jak bardzo obrywaliśmy po dupie od trenerów, którzy mieli do das pretensje o oddawanie słabych skoków.

Bądźmy szczerzy - skoki narciarskie są bardzo specyficznym sportem. Jedziesz z ze stukilometrową prędkością, masz ułamek sekundy na podjęcie decyzji o tym, w którym momencie skoczyć, a w głowie musisz mieć totalną pustkę, ponieważ przemyślenia podczas skoków raczej przeszkadzają, dlatego trenerzy zawsze sobie z nas żartują z powodu tego, ile odczuć i emocji jesteśmy w stanie opisać po wylądowaniu.

Teraz jest jednak inaczej i jedyne co słyszymy, to kolejne krzyki i jęki niezadowolenia.

Siedziałem właśnie na belce startowej i czekałem na zielone światło i machnięcie flagi trenera. Wszystko niby było dobrze, gdyby nie to, że za sobą usłyszałem kolejną sprzeczkę, co wytrąciło mnie z równowagi i całe moje skupienie poszło się jebać. Dosłownie, bo gdy tylko otrzymałem sygnał od trenera, że mogę ruszać, odbiłem się od skoczni w złym momencie, co skutkowało wylądowanie na zaledwie 105 metrze.
Złapałem się za głowę z niezadowolonym grymasem na twarzy i podjechałem bliżej trenera, który poraz kolejny był zły.

- Freitag, cholera jasna! Skup się na tym skakaniu, bo jak tak dalej pójdzie to możesz zapomnieć o turnieju.

To nie jest miłe cały czas wysłuchiwać pretensji i wywodów trenera skierowanych w naszą stronę, ale bardzo dobrze go rozumiem - jest naszym trenerem i chce nas jak najlepiej przygotować do Turnieju Czterech Skoczni, ale niech też spojrzy na to z naszej strony, bo to nie jest nasza wina, że ciągłe awantury nas dekoncentrują i kolejne pretensje w naszym kierunku wywierają na nas ogromne presje, gdyż my robimy wszystko co w naszej mocy, aby zrobić wszystko idealnie, a przyjdzie pewna para darciuchów, którzy swoje żale i pretensje muszą wyrzucać nawet na skoczni, nie licząc się z innymi.
Przepraszam bardzo, ale my też jużq jesteśmy tym wszystkim zmęczeni.

- Rozumiem trenerze twoje zdenerwowanie oraz to, że chcesz dla nas jak najlepiej, ale pomimo naszych starań i szczerych chęci, nie jesteśmy w stanie wiele zdziałać, gdy para austriackich awanturników nie potrafi załatwić swoich spraw prywatnych
między sobą na osobności, tylko drą się nawet na skoczni, nie licząc się z tym, że w ten sposób dekoncentrują wszystkich!

Powiedziałem w złości, na co trener spojrzał na nas zaskoczony, jednak po krótkiej chwili milczenia westchnął cicho i przyznał mi rację.

- Masz rację. Przepraszam. Postaram się porozmawiać na ten temat z trenerami austriackimi, którzy jak widać też nie są zadowoleni z tego wszystkiego, a ty postaraj się porozmawiać z nimi i jakoś im przemówić do rozumu.

Zaproponował mężczyzna, na co pokiwałem twierdząco głową. Spróbuję. Zrobię tyle, ile dam radę, ale nie gwarantuję, że ci gamonie mnie wysłuchają..

▶️✔️◀️

Wszedłem do poczekalni, gdzie zauważyłem czekających na swoją kolej skoczków (oczywiście to tylko próby) oraz naszych awanturników, których wszyscy mieliśmy już serdecznie dosyć. Zbliżałem się w ich kierunku jednocześnie obserwując, jak koledzy ze wszystkich drużyn próbowali się uspokoić.

Po drugiej stronie strachu || Stefan Kraft (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz