Rozdział 24

92 8 10
                                    

Andrea POV

- NA TYSIĄC PIORUNÓW! LUDZIE ZABIERZCIE GO STĄD, BO MI ZARAZ OCZY WYPALI!!!

Wrzasnęłam, widząc Freitag'a latającego po całym hotelu jedynie w czerwonych stringach. Już nawet nie wiedziałam, czy mam się śmiać czy płakać.
Najpierw Wellinger rozbiera się na stole, a teraz ten w czerwonych stringach lata. Ja nie wiem, co tu się odwaliło i chyba nie chcę wiedzieć, co jeszcze odwali.
Z tymi idiotami nigdy nic nie wiadomo.

- Sorry mała, ale takie było wyzwanie.
Teraz jeszcze czekać, aż Granulat skoczy nago. Znowu.

- Ach, no tak. O nim też zapomniałam.
Ten też ostatnio musi coś odwalić, chociaż to praktycznie nic w porównaniu z Niemcami.

Poszłam do pokoju, gdzie zostałam przytulających się Michaela i Johann'a.
Wyglądali razem słodko.

- Sorki, że przeszkadzam, ale ja tylko na chwilkę.

Powiedziałam, biorąc butelkę piwa.

- Nic nie szkodzi. Czekałem na ciebie. Dostałem wiadomość od lekarza, że Daniel jest już po operacjach, jego stan się polepszył i może już wyjść, ale musi być pod stałą opieką trenerów, psychologów i psychiatrów oraz twojej, bo to ciebie potrzebuje teraz najbardziej.

Spojrzałam na chłopaka przetwarzając w głowie uzyskane informacje. Do moich oczu napływały łzy ulgi. Cieszyłam się, że żyje. Teraz tylko musimy naprawić nasze relacje i pilnować, aby nic więcej nie zagroziło naszemu życiu. A zwłaszcza jego.

- No, to jedźmy.

Powiedziałam, a już po chwili zabraliśmy potrzebne rzeczy takie jak telefon, portfel i dokumenty takie jak dowód osobisty i wyszliśmy z hotelu wsiadając do samochodu i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.

Po dwudziestu minutach jazdy dojechaliśmy do szpitala, jednak nie weszliśmy głównym wejściem, tylko tylnym.

Drzwi były otwarte, ponieważ Michael zapowiedział, że przyjedziemy po Daniela.
Weszliśmy do środka i tam od razu udaliśmy się do gabinetu lekarskiego.
Jak się okazało był tylko on i kilka wtajemniczonych pielęgniarek, którym nie wolno udzielać informacji na temat zdrowia Daniela do kogoś innego niż trener, bądź my - skoczkowie.
Teraz już rozumiem skąd było takie, a nie inne zachowanie tej pielęgniarki z tego drugiego szpitala.
Kiedy przywitaliśmy się z lekarzem, ten zaprowadził nas do jednej z odosobnionych sal, gdzie leżał Daniel. Nie spał, czytał jakąś książkę, która zapewne należała do kogoś innego.

- Daniel...

Powiedziałam cicho, a w moich oczach pojawiły się łzy. Chłopak na dźwięk mojego głosu odwrócił się gwałtownie i spojrzał na mnie uważnie. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie i niedowierzanie. Jemu też szkliły się oczy.

- Tęskniłam za tobą. No i martwiłam się.
No już, spokojnie. Już wszystko jest w
porządku, ale obiecaj mi, że już nigdy więcej tego nie zrobisz...

Powiedziałam drżącym głosem.

- Obiecuję.

Powiedział słabo i chwilę później wtuleni byliśmy w swoich ramionach.

*******

Gdy tylko wyszliśmy ze szpitala, udaliśmy się do samochodu, jednak nie mieliśmy zamiaru jeszcze wracać. Nie, kiedy wszyscy imprezują w najlepsze. Postanowiliśmy zrobić sobie małą wycieczkę po mieście, podczas której poinformowałam Daniela o tym, czego nie może zrobić po powrocie do hotelu.

Po drugiej stronie strachu || Stefan Kraft (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz