Noż kurwa mać! Że musiałam wyjebać się na najprostszym zadaniu! A dlaczego najprostszym? Bo o wiele ciężej było znaleźć idealną kanapę na Facebooku, na grupie pełnej patoli i kolekcjonerów śmieci, dobiec do wyznaczonego miejsca, gdzie owy śmieć się znajdował i przepędzić od niego te plebsy, które pierdoliły, że pierwsi zaklepali. I kiedy, w końcu, znajdujesz taką dobrą kanapę, nie wydajesz na nią złamanego grosza, wypędzasz z niej bezdomnego, pchasz ją przez kilkanaście kilometrów, ludzie się już na ciebie patrzą jak na wariatkę, to wypierdalasz się na najprostszym. Mieszkam na szóstym piętrze, a kanapa nie mieści się w windzie.
- KURWAAAA!- wydarłam się w akcie rozpaczy.
Wyciągnęłam tą część mebla, która się mieściła i się na niej położyłam. Muszę ją wytachać po schodach, bo jeśli spróbuję ją ustawić pionowo w windzie to się zabiję. To dopiero byłby nagłówek w internecie: "22-latka zmarła w windzie swojego bloku. Świadkowie potwierdzają, że to przez kanapę". Ach, to by było piękne.
- Shu... czy coś się stało?- wyrwało mnie z zamyślenia.
- O! Cześć Sukito!- pomachałam do dość masywnego typka, który zatrzymał się w wejściu do holu, prawdopodobnie skonsternowany tym, że wejście do windy blokowałam ja, leżąc na obszczanym meblu.
Sukito jest moim dobrym sąsiadem z mieszkania obok. Co poniektórzy sąsiedzi grają w taką grę, w której nie można się odzywać, bo ten który pierwszy powie "dzień dobry" przegrywa. Ale ja nie mogłam zbyt długo w to grać, bo z mieszkania osiłka wydobywał się boski zapach świeżo pieczonych ciast i nie potrafiłam się nie oprzeć chęci spróbowania jednego kawałka. I tak oto dostaliśmy dobrymi znajomymi.
- Znalazłam idealny mebel do mieszkania i nie mogę go wepchnąć do windy!
- Ty chcesz mieć coś takiego w mieszkaniu?- powiedział przerażony. No, to trochę prawda, że kanapa nie wyglądała jak w katalogu Ikei, ale przynajmniej miała wszystkie pufy i nigdzie nie była poszarpana, to był dla mnie wyznacznik jakości.
- Tak.
- No... okej. Mam ci pomóc ją wnieść?- spytał skonsternowany.
- A jak myślisz, dlaczego tu czekam?- powiedziałam z zawadiackim uśmiechem.
Sukito, na te słowa, śmiechnął pod nosem, podszedł do mnie i podał mi małą siateczkę z żarówkami ledowymi.
- Dobra, jesteś gotowa? Trzymasz się mocno?- spytał.
Chwyciłam się prawą ręką za oparcie kanapy i skinęłam głową w stronę kumpla. W jednym momencie kanapa znajdowała się prawie pod sufitem i sunęła w stronę schodów, które znajdowały się tuż przy windzie. No może nie przy windzie, bo to bardziej było coś w rodzaju spirali... O! Mam dobre porównanie, te schody i winda są jak z "Teorii Wielkiego Podrywu", tylko że szersze i przeszklone.
W każdym razie, kanapa sunęła już w stronę schodów, za sprawą daru Sukito. W sumie nie było czasu bym wytłumaczyła, że w tym świecie ponad połowa populacji ludzkiej ma nad przyrodzone moce, które nazywamy darami, mocami albo quirkami. Dar Sukito pozwala mu na przenoszenie różnych rzeczy bez żadnego wysiłku, jest to chyba związane z oddziaływaniem siły ciężkości czy innymi zasadami Newtona. Przekładając na język humanistów, dzięki temu jest w stanie przenieść mnie i moją kanapę na każde piętro bez pierniczenia się.
Po kilku minutach byliśmy na szóstym piętrze. Sukito odłożył kanapę na ziemię by trochę odetchnąć.
- Nie pamiętam kiedy ostatni raz wchodziłem po schodach- przyznał.
- Dzięki za pomoc, teraz spokojnie mogę to przepchać do mieszkania- powiedziałam wstając z kanapy i podając mojemu bohaterowi siateczkę. A! I mamy też w tym świecie zawód Bohatera. Niesamowite co nie, teraz nikt się nie babra z tymi komiksami DC czy filmami Marvela, bo wszystko dzieje się w rzeczywistości.
-Przytrzymać ci drzwi jak będziesz pchać?- spytał odbierając siatkę.
- Czytasz mi w myślach!- żeby nie było, on nie jest dla mnie takim miłym sąsiadem, bo ma nadzieję, że zarucha. On wie, że nie ma szans. Moja dziewczyna może to potwierdzić.
Gdy tylko wypchałam kanapę na balkon, na którym były wejścia do mieszkań i widok na okolicę, to pożegnałam się z Sukito i wznowiłam moją krucjatę meblową. W sumie przydał by się opis tego budynku, bo często ludzie bez takich szczegółów wymyślają Bóg wie co i potem jest szok i niedowierzanie.
No dobrze, ten budynek praktycznie składa się z dwóch części, pierwsza winda i schody, są do tego by przemieszczać się między piętrami i wcześniej o nich opowiadałam. Druga to mieszkania. Na każdym piętrze, w tej pierwszej części, znajdują się szklane drzwi, są one po obydwu stronach i prowadzą na dwa osobne balkony, na których znajdują nie wejścia do mieszkań. Każde piętro ma po osiem mieszkań, cztery na każdą stronę. Ja mieszkam w 6G, czyli prawie na samym końcu. I tyle w tym temacie, wracam do opowiadania jak pcham coś na czym będę spała oglądając syf z Netflixa.
To była ciężka przeprawa, ale nie mogłam się poddać. Byłam już prawie na samej mecie. Mięśnie zaczynały odmawiać posłuszeństwa, pot zaczął się lać z mojego czoła. Ale musiałam wytrzymać, nie po to zmarnowałam dwie godziny swego życia, by się teraz poddać. Obtarte podróby z adidasów zaczęły się ślizgać, ale wytrzymałam. Dopchałam to do swoich drzwi. Tak, osiągnęłam wyż w swoim życiu. Gdybym nie była pokłócona z moją matką, to bym do niej zadzwoniła i się pochwaliła, że własnymi siłami przytachałam kanapę do mieszkania. Uczyniłam to jako kobieta i to jeszcze geek. W kieszeni czuje wibrację, to mój telefon, dzwonią z Europy, by mi pogratulować i przyznać nagro...
- Dobrze się pani czuje?
Kurwa, cały monolog w pizdu. Zrezygnowana osunęłam się na ziemię i ległam jak długa na kafelki.
- Kurwa, cały monolog w pizdu- powiedziałam i obróciłam się na plecy.
Nade mną stał jakiś typ, którego wcześniej tu nie widziałam. Z postury, wyglądał jak jakiś facet, który wpadłby w oko mojej wykładowczyni, z twarzy, cały mój wydział psychologi po kilku tygodniowej sesji. W skrócie, prędzej bym pomyślała, że przyszedł tu zbierać drobne, niż ażeby faktycznie tu mieszkał.
- Yo,- powiedziałam z wielkim uśmiechem, bo widać było, że uważa mnie za pojebaną i niepotrzebnie zwrócił na mnie uwagę- nigdy cię tu nie widziałam.- powiedziałam wstając na równe nogi- Nowy, tak?
- Tak- przytaknął bez emocji. Nie będzie łatwo.
- Ej, bez żadnych pojedynczych słówek, przy mnie trzeba wykazać się kreatywnością. Na przykład: Jak masz na imię, chce wiedzieć na kogo mam zwalać brak ciepłej wody w bloku.
- Shota Aizawa, mieszkam tuż obok- powiedział wskazując na ostatnie mieszkanie, a mnie już cisnął się suchar, który od dawna chciałam powiedzieć.
- Shota? Tak jak w tej piosence! I am not throwin' away my SHOT(A).- pstryknęłam palcami i czekałam na reakcję... która nie nadeszła- Nic nie świta? My shot, Hamilton? Nic?- nie załapał. Fuck.- Cóż... ciekawi cię kim ja jestem?
- Nawet mni...
- Ja?- wjebałam mu się w słowo- Ja jestem Shubi Tomugi! A ty, czytelniku, wkopałeś się właśnie w pojebaną historię, o tym co się działo w moim życiu, po tym jak sprawiłam sobie nową kanapę!- po odjebaniu monologu łamiącego czwarta ścianę, z pełną dozą satysfakcji otworzyłam drzwi mieszkania i popchnęłam w ich stronę kanapę. Od razu poczułam opór po drugiej stronie. Okazało się, że kanapa była zbyt szeroka bym była w stanie przepchać ją przez drzwi wejściowe- KUR~
***
Cześć i czołem, w końcu na tym profilu pojawił się jakiś fanfik, który prawdopodobnie nie skończy tak jak 100% moich pomysłów. Miałam pewnego razu taki atak weny, że nie byłam w stanie olać tego wewnętrznego ryku. Więc napisałam pierwszy rozdział i wysłałam znajomej by pośmieszkować, że jutro sprawdzian, a ja do północy pisze fanfik. A potem znajoma kazała mi to opublikować (wielkie dzięki Appull). W gwoli ścisłości, nie jest to coś odnoszącego się do wydarzeń z mangi BNHA. Zdarzenia stąd są bliżej linii czasowej ze spin-offu Vigilante w okolicach 9 tomu(tak, chciało mi się wydawać na to hajs). W każdym razie, dziękuje za przeczytanie pierwszej części i mam nadzieję niedługo napisać ciąg dalszy.
CZYTASZ
Więcej niż można zobaczyć- Fanfic BNHA
FanfictionJest to zwyczajna historia, dziejąca w świecie Akademii, która opowiada o, Shubi Tomugi, dziewczynie skrywającej wiele uczuć pod maską wesołego i szalonego geeka. Jeśli szukasz jakiegoś opowiadania mającego miejsce w fabule bnha to możesz przejść ob...