O tym jak nie nazywać kota 20#

28 4 8
                                    

Planowałam ten rozdział wstawić trochę później, bo pewnie do końca lutego nie będę mieć czasu, by coś napisać. Ale dziś zdałam zaliczenia, bez żadnego przygotowania, więc jestem bardzo zadowolona i znajcie moją dobrą wolę. I życzcie powodzenia, bo chyba wyczerpałam limit szczęścia i następne trzy egzaminy pewnie tak dobrze już nie pójdą XD. Miłego czytania.

*Retrospekcja*

To była nawet gorsze od rozmowy z matką. Czułam się okropnie, jakbym bawiła się czyimiś uczuciami, a wcale tego nie chciałam. Po prostu uświadomiłam sobie kim na prawdę jestem i jaka jest moja natura, ale... Kuri nie zasługiwał na to, by czuć się winnym w całej tej sytuacji. A niestety czułam, że się za to obwinia.

- Czyli... jesteś lesbijką?- spytał w końcu, po dość długiej ciszy, która nastała po tym, jak wyznałam mu, że chyba wolę dziewczyny.

Byliśmy ze sobą już trzy miesiące i to był najpiękniejszy czas w moim życiu. Kuri był wspaniałym chłopakiem. Opiekuńczym, miłym, wyrozumiałym, pomocnym, namiętnym. Mogłabym tak wymieniać godzinami, ale nawet to nie zmieniło faktu, że ja byłam inna i nie kochałam go w ten sposób, jaki na początku uważałam.

- T...tak- wyszeptałam nerwowo mieszając herbatę jaśminową, którą zamówiliśmy w herbaciarni niedaleko szkoły.

- I jak się z tym czujesz?

Zbiło mnie to zupełnie z tropu. Spytał mnie o taką rzecz zamiast dopytywać się jakichś szczegółów, jak do tego doszłam albo od jak dawna wiem? Trochę to dziwne, ale jednak byłam mu za to wdzięczna, bo sama czułam się tak speszona i przytłoczona tą sytuacją, że chyba żadna logiczna odpowiedź na takie pytania, nie była by możliwa.

- W sumie... nie wiem. Po prostu, wiesz jak... tydzień temu byliśmy u ciebie- nie zdążyłam się ugryźć w język. Kurwa, przecież to brzmi strasznie. Jednak... Kuri zamiast robić mi wyrzuty lub sam wyciągać wnioski dalej czekał aż coś więcej powiem.- Nie żeby coś, było miło! Ale... ja... miałam taki moment, gdzie jakaś lamka w głowę mi się zapaliła... i... potem cały dzień o tym myślałam czy może jednak jestem bi albo tego typu. Pierwszy raz zastanawiałam się nad takimi rzeczami... nad własną seksualnością. Myślałam, że normalnie jestem hetero... a potem jakoś tak otworzyłam się na świat, poznałam Yogę, ciebie, obydwoje pokazaliście mi tyle rzeczy... i ja...- głos mi się załamał. Cała ta sytuacja była straszna. Nie chciałam go w żaden sposób zranić, jednak bałam się tego, że po tym spotkaniu, już nasza relacja będzie tak niezręczna, że odsuniemy się od siebie. Nie chciałam, by do tego doszło. Chciałam byśmy zostali przyjaciółmi i dalej mogli się spotykać, ale czy w ogóle taka przyjaźń damsko-męska ma racje bytu, po tym jak byliśmy razem taki blisko?- Przeprasza- wydusiłam w końcu z siebie. Czułam, że zawiniłam w tym wszystkim, że nie potrzebnie odkryłam samą siebie.

- Nie masz za nic przepraszać- usłyszałam jego spokojny głos. Spojrzałam na niego, chcąc zobaczyć jego reakcję, ale on dalej siedział, zupełnie nie wzruszony, bez żadnych wyrzutów. Nadal patrzył się na mnie spokojnym wzrokiem, kładąc rękę na mej dłoni.- Ciesze się, że mogłem ci w tym pomóc.

- Kuri...- wydusiłam z siebie już nawet nie powstrzymując łez, po prostu wszystko poleciało. Jego dobroć nie znała granic i to mnie rozkleiło.

- Shubi, proszę, nie płacz. Przecież wszystko jest w porządku- powiedział, zabierając jedną z serwetek i zaczął wycierać moje łzy z policzków.

Kiedy przeszła fala łez, wzięłam od niego serwetkę i wydmuchałam w nią nos. Było już mi lepiej, w końcu się do tego komuś przyznałam, chociaż zapewne to była jedna z najgorszych form zerwania z kimś.

Więcej niż można zobaczyć- Fanfic BNHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz