O tym jak nie żartować przy rodzicach 12#

32 3 30
                                    

- Cóż... jest to dość awangardowe. Widać w tym bunt i złość. Bardzo, bardzo odważne. Dostrzegam tutaj przekaz, że my, jako ludzie, nie lubimy być zniewoleni, więc pozbywamy się granic, które nas ograniczają.

- Tato, to jest zwykła dziura w ścianie- zripostowałam, podając mu herbatę.

Usiadłam obok prawie pięćdziesięcioletniego faceta na mojej, jak to określił? "Kanapie obrazującej, że wszyscy jesteśmy bezdomnymi"? Chyba to inaczej szło...

Wracając. Nie mogę być główną bohaterka opowiadania! Mam ojca, który ma się świetnie i nawet raz na jakiś czas mnie odwiedza. Z matką to trochę inna kwestia, ale ją też mam i też ma się świetnie, więc kolejny dowód obalony.

- Shubi, jak to się w ogóle stało, że nie ma ściany i możesz komuś okraść mieszkanie?- spytał ojciec, odrywając mnie od teorii spiskowych.

- Normalnie.

- Shubi...

- Jebło to jebło. Na chuj drążyć temat?

- A ja się dziwię, że ty z matką nie potrafisz normalnie porozmawiać- stwierdził upijając łyk herbaty.

- To nie ja tutaj tworze problem. To ona nie umie zaakceptować moich decyzji.- powiedziałam. Kurna, i znowu rozmowa schodzi na ten temat, jak zwykle!- Jak się ogarnie i przestanie prać mózg Muri, to może porozmawiam z nią na spokojnie.

- Szczerze wątpię, by w grę wchodziło pranie mózgu. Mimuri od twojej wyprowadzki jest bardzo skryta i ciężko powiedzieć, co w jej głowie siedzi i po której jest stronie.

- To chyba oczywiste, że po stronie matki! Bierze z niej przykład i charczy na mnie, jakbym była czarną owcą w rodzinie.- stwierdziłam trochę rozgniewana- Możemy zmienić temat?

- Możemy,- zgodził się poprawiając blond grzywkę, która zsunęła się mu na oczy.- ale w ten sposób nic się nie zmieni.- dodał przyglądając się intensywnie, dawno już nie istniejącej ścianie- Na pewno nie chcesz tego załatać? Przecież mogę ci przelać więcej pieniędzy.

- Tato...- powiedziałam przeciągle, opadając na oparcie sofy. Trochę byłam zirytowana tym, że ojciec znowu sprowadzał wszystko do pieniędzy.

- Przecież wiesz, że dla nas to żaden problem. Do puki chcesz się edukować, to nie odetniemy cię od środków. Chociaż nie powiem, mogłabyś znaleźć jakąś dorywczą pracę, by się trochę uniezależnić od naszych funduszy.

- Niestety za dużo czasu poświęcam oglądaniu seriali i podejmowaniu złych decyzji- skwitowałam, próbując trochę zażartować, chociaż wiedziałam, że mój ojciec nie jest w stanie zrozumieć nawet najgłupszego suchara.

- Ech... tyle dobrego, że masz jakiś znajomych- powiedział przecierając twarz ręką.

Na te słowa lekko uśmiechnęłam się pod nosem. Może i jestem przegrywem, pasożytującym na rodzicach, natomiast cieszę się, że mój tata to akceptuje i pozwala mi być sobą. Szkoda, że reszta rodziny tego nie potrafi.

Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu. Nie taki fajny, tylko typowy, ustawiony jako domyślny. Po chwili zauważyłam, jak tata wyciągnął telefon z kieszeni swoich brązowych, spranych jeansów. Zerknął na wyświetlacz, po czym spojrzał na mnie.

- Odbierz. Może tym razem coś konkretnie spartolili- powiedziałam, domyślając się, że to mógł być telefon z redakcji, w której pracował.

Na te słowa, pomierzwił mnie po włosach i wstał z kanapy, by pochodzić po salono-kuchnio-przedpokoju i trochę poprzeklinać w trakcie rozmowy. W tym czasie, ja oparłam się wygodnie i napawałam się pięknym zapachem jaśminowej herbatki godnej Iroh.

Więcej niż można zobaczyć- Fanfic BNHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz