O tym jak wcieliłam się w P.T. Barnuma 4#

31 4 6
                                    

Zaczynało mi brakować powietrza, ale zamiast się wynurzyć dalej patrzyłam na zniekształcony sufit i moje brązowe włosy poruszające się pod wpływem, chociażby najmniejszych ruchów wody. Wiem, że gdy tylko się wynurzę, to będę musiała wyjść i ogarnąć resztę. Bez muzyki, bo nie chciałam przeszkadzać Shocie. Pierwszą godzinę ogarniania tych cegieł i tynku byłam w stanie przeboleć, ale jak wyobrażam sobie dalsze sprzątanie mieszkania bez Six albo Be More Chill to coś we mnie umiera. Słuchawek nie mogłam założyć, bo zawsze ten cholerny kabel gdzieś się zapląta, w taki sposób, bym zniszczyła albo słuchawki, albo ekran telefonu. Nie zliczę, ilu poległo przez ten jeden kabel.

Szybko się wynurzyłam i nabrałam powietrze. Chuj, trzeba w końcu wyjść. Chwyciłam za ręcznik i wyszłam z wanny, mocząc przy okazji większą część żółtych kafelków. Dokładnie się wysuszyłam, sprawdzając czy nie zostały żadne ślady czy pył po tynku. Gdy wszędzie byłam czysta, skierowałam się do wyjścia... i od razu zawróciła. Ręcznik. Teraz nie mogę tak swobodnie chodzić po mieszkaniu. Szybko owinęłam się pierwszym lepszym ręcznikiem i dopiero potem wyszłam. Przemknęłam szybko do sypialni i ubrałam się w swoje standardowe ciuchy na wieczór, czyli szare, sprane, dresy i koszulkę z jakimś "ideologicznym" tekstem. Tym razem trafiła się z napisem "We were born to ship Victuuri".

Po tym jak się ubrałam, wróciłam do salono-kuchnio-przedpokoju. Została mi sofę i stoliczek do ogarnięcia. Spojrzałam na bajzel na meblu i zerknęłam przez dziurę do mieszkania Shoty. Nadal siedział przy stole i pisał coś na laptopie, zaglądając co chwilę do jakiś kartek. Znowu spojrzałam na bajzel, i znowu na Shotę. I na godzinę, wyświetlaną na piekarniku. Było po dziewiętnastej. Normalni ludzie o tej godzinie powinni kończyć pracę. Dobra, zaryzykuje.

Odpaliłam telewizor. Tylko co by tutaj puścić? Może coś z wesołym przekazem? Albo coś skocznego? Albo połączyć obydwie? "Helpless" odpada, bo trzeba znać kontekst i jest nieodłączne od "Satisfied". "Popular" było przesłodzone przez uroczy głos Kristin Chenoweth. Wiem! Prędko wpisałam w wyszukiwarkę "The Greatest Showman" i wcisnęłam tą piosenkę, która przyszła mi do głowy.

Już pierwsze dźwięki wydobywające się z głośników, wprawiły mnie w dobry nastrój. Kątem oka zauważyłam jak Shota podnosi wzrok znad komputera, ale ja już zaczęłam zabierać śmieci ze stolika. Gdy tylko Hugh Jackman zaczął pierwszą zwrotkę, zaczęłam rytmicznie poruszać biodrem, po czym otworzyłam stopę szafkę pod zlewem, w której trzymałam kosz na śmieci i inny kosz na recykling. Gdy wszystkie kupki po zupkach chińskich, dozowniki po bitej śmietanie i pudełka po lodach znalazły się w odpowiednich koszach, a łyżeczki odstawiłam do zlewu to zaczęłam pstrykać rytmicznie palcami, tak jak miało to miejsce w piosence. Przestałam, kiedy muzyka zmieni tonację, a Jackman zaczął swym anielskim głosem wypowiadać słowa "Come Alive". Wróciłam do sprzątania i włączyłam wodę w kranie, by zamoczyć ścierkę. Wycisnęłam jedną ręką mokrą ściereczkę, a drugą sięgnęłam po suchą szmatkę, którą zarzuciłam na ramię. W drodze powrotnej spojrzałam w stronę Shoty, który ewidentnie czekał, aż coś odjebie. I ja, w tej sytuacji miałam normalnie przetrzeć stolik?

W tym samym momencie, kiedy zaczął się refren, w pięciu szybkich ruchać przetarłem cały stolik, po czym położyłam na nim suchą szmatę, tak jak obrus i na nią skoczyłam. Mina Shoty, bezcenna. Zrobiłam obrót wokół własnej osi. Niesiona rytmem muzyki, zrobiłam kilka tanecznych kroków, przypominających stepowanie. Przy okazji, przekładając szmatkę z jednej stopy do drugiej, dla urozmaicenia. Miałam wywalone w to czy dobrze przetarłam  stolik, liczyło się dla mnie to, by się rozerwać i przerwać tą napiętą atmosferę, która trwała między mną, a moim nowym "współlokatorem" od kilku godzin.

Powoli, gdy refren zaczął się już kończyć, podrzuciłam stopą szmatkę i zeskoczyłam ze stolika łapiąc ją w locie. Jak już wylądowałam na podłodze, to przybrałam pozę tandetnego kuglarza, prezentującego siebie przed publiką. Szmatka posłużyła mi jako cylinder, który skierowałam w stronę Shoty.

Więcej niż można zobaczyć- Fanfic BNHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz