O tym jak wciąż mam nadzieję 19#

18 3 6
                                    

P. O. V. Aizawa

Brawo, no po prostu tylko mi pogratulować. Albo jeszcze lepiej, powinszować najkochańszemu facetowi w całej Japoni za to, że mnie odciął. Ja... nie to chyba nawet nie jest w stanie przejść mi przez gardło. Ja pierdole, mózgu za co ty mnie tak karzesz? Przecież odsypiam na lekcjach, zarwane noce i poje cię kawą. Czyżby to już było za mało?

- Hey, Aizawa, co tak wcześnie? Tak tęskniłeś za pracą, że nie byłeś w stanie dłużej siedzieć w domu czy natrętna sąsiadka cię wyprowadziła z równowagi- pytał się, już od wejścia Yamada, siadając przed swoim biurkiem, które miał obok mnie.

- Zostałem wyproszony z mieszkania- odparłem, mając z tyłu głowy, że przecież sam uciekłem i całą noc przespałem w U.A.

Może to brzmieć głupio, ale po prostu spanikowałem. Takashio był zbyt miły. Był skrajnie zmęczony, a i tak poświęcał mi uwagę, nie spuszczał wzroku i pierdolił takie głupie rzeczy, że niby nic nie osiąga i nie jest nikim specjalnym. Jeszcze słodził, że jakiej to ja roboty nie odwalam.

Dlaczego to robi? Dlaczego tak upiększał mój świat? Przecież dwa miesiące temu nic nie czułem, nie było żadnych uczuć. I tak było dobrze, żadnych emocji, kurki zakręcone i kropka. Nie ma i nigdy nie będzie. I tu nagle on. Nieświadomy konsekwencji, wpuszczam go do swojego życia i on sprawia, że chce się żyć, wstawać rano i tylko czekać aż znowu odwiedzi Shubi.

Cholera... jeszcze to nieprzyjemne uczucie wokół mostka... jakby w okolicach... serca? Nie, nie, nie. Miłości nie ma. Świat jest tylko szarą masą, w której trzeba egzystować, bo ktoś nas zmusił do tego by żyć. A takie rzeczy jak uczucia wytworzyły się tylko, by pierdolić jakie to życie jest piękne i zakrzywić rzeczywistość. Emocje są po nic, tak samo jak miłość. To tylko spisek wymyślony przez ludzi.

Jestem tego w pełni świadomy... a mimo to... kurwa mać.

Odsunąłem klawiaturę komputera na bok i przywaliłem głową w biurko, najmocniej jak tylko mogłem, by pozbyć się tych idiotycznych myśli. Nic to nie pomogło. Dalej postrzegałem Takashio w TEN sposób i dalej czułem motyle w brzuchu. Pierdole to! Zabić, spalić, wystrzelić, otruć, wypatroszyć. I to ma być czymś pozytywnym? Czuje jak zbiera mi się na wymioty.

- Wszystko w porządku?- usłyszałem nad sobą.

Zmęczony tym wszystkim spojrzałem na Hizashiego.

- Masz gdzieś zapisany numer do tego psychologa?- spytałem, zastanawiając się czy to by coś dało.

- Mam... ale po co ci?- spytał Yamada, przerażony takim pytaniem.

- A... wiesz... spytał bym co tam u niego... jaka pogoda i w ogóle- powiedziałem, rezygnując z tego pomysłu. Przypomniałem sobie, że pewnie zaczną mi wciskać jakieś złote rady typu: "To jest naturalne u ludzi" albo "Proszę się nie bać miłości". Tylko zmarnuje pieniądze i czas.

- Stary? Ostatnio trochę dziwnie się zachowujesz, czy to wspólne mieszkanie z kobieta cię nie przytłacza?- spytał speszony Yamada.

Jasne, że się dziwnie zachowuje. Od kilku tygodni staram się wybić z łba te jebane myśli, ale to cholerstwo chyba już całkowicie mnie zeżarło. Nie wyplewiłem tego w porę i teraz mam za swoje. Pasożytuje i wykańcza mnie psychicznie, prowadząc do palpitacji serca za każdym razem jak widzę Takashio.

Dlaczego nie mogę przestać o nim myśleć? O tych niebieskich jak niebo oczach, z których emanuje tak dużo ciepła i troski. Rozbrajającym uśmiechu, no i niepowtarzalnym charakterze. Spokojnym głosie, który można słuchać godzinami. Drobnych gestach, które tak wiele dla mnie znaczą. Cholera, przecież to jest chore, tak często o kimś myśleć.

Więcej niż można zobaczyć- Fanfic BNHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz