O tym jak wystarczyła jedna myśl 13#

25 5 14
                                    

- Pan jest naszym zbawcą. On nas ocali od grzechów tego świata- leciało z głośników zamieszczonych na dachu auta.

- Ja mu nie wbije na tą brykę i nie zjebie tego teatrzyku?- spytałam sama siebie pod nosem, patrząc jak para wierzących zaparkowałam auto przy najbardziej ruchliwej ulicy w okolicy i puszczała, chyba fragment Biblii albo innej świętej księgi, by nawracać niewierzących.- Potrzymaj mi siatkę z zakupami- powiedziałam głośniej, zostawiając torbę zakupową na chodniku.

- Wysłuchajcie mnie, uświadamiam was o nieczystości tego świata. Otwórzcie oczy! Te dary was opętały, staliście się zakładnikami szatana. Wierzę w to, że Bóg może was ocalić, jeśli w niego uwierzycie!

- A ja wierze w to, że w 1978, Bóg zmienił swoje zdanie o czarnych ludziach!- wykrzyczałam wbijając na maskę samochodu- No i w to, że starożytni Żydzi zbudowali łódki i popłynęli do Ameryki- dodałam widząc, że kilku ludzi na ulicy się na mnie spojrzało i się uśmiechnęło.

- Złaź stąd. Jesteś bezbożnicą, która naśmiewa się z praw napisanych przez Boga- powiedziała laska wychodząc z auta.

- Błąd! Nie jestem bezbożnicą. I am a Mormon. And a Mormon just believes!- kontynuowałam ten teatrzyk, dalej utrzymując się na masce.

- Ty głupia dziewko. Jesteśmy wysłannikami Boga!- krzyknął koleś otwierając okno.

- A ja trójoką wroną!

- Wszyscy jesteście pizdookimi srokami. Shubi złaź stamtąd, idziemy do domu- powiedział Shota wtrącając się w naszą potyczkę.

- Ale ja się tak dobrze bawię- powiedziałam, niewzruszona tym, że dwójka ludzi chce popełnić na mnie meksykańską masakrę piłą łańcuchową.

- Liczę do trzech. Raz...

- Dowiedzcie się! Otwórzcie oczy! Przestańcie olewać najistotniejsze rzeczy!- kontynuowała. W sumie takie krzyczenie do ludzi z "ambony" jest zajebiste.

- Dwa...

- Chrześcijanie nienawidzą wyznawców Potwora Spaghetti, bo są zazdrości, że bóg tamtych ma większe kulki mięsne, od ich Pana!

- Przegięłaś.

W jednej sekundzie, Shota zarzucił mnie sobie na ramię i zabrał z ambonki. Ej, ja w tej historii miałam być Osłem, a nie Fioną. Z niesmakiem patrzyłam jak oddalam się od "chrześcijańskiego autka nawrócenia". Sytuacji nie poprawiało to, że koleś gapił się na mnie z triumfem w oczach. Myślicie, że wygraliście tę wojnę? No to ter patrzaj.

- Pringles to tak na prawdę ciasteczka ziemniaczane, a Dumbledore jest gejem!

- Możesz się przymknąć.

- Nie, ja tu prawdy utajnione głoszę- powiedziałam bardziej się prostując. W sumie, fajne mam teraz widoki.

- Nie wierć się tak, bo cię upuszczę- powiedział, podrzucając mnie, przez co trochę się ugięłam i wygodnie zawisłam mu na ramieniu.

- Żeby tylko jakiś kolega z branży nie pomyślał, że mnie uprowadzasz- powiedziałam prześmiewczo.

- Zamknij się tam.

- A tak właściwie, panie Don Juan, nie jest ci trochę za ciężko? Jak ostatnio się ważyłam to miałam 56 kilo. Na dodatek trzymasz NASZE zakupy.

- Daje radę.

- Dzielny biały, nieheteronormatywny, mężczyzna.- powiedziałam klepiąc go po okolicach nerek- W sumie jak już jesteśmy w takiej dwuznacznej i dość niezręcznej sytuacji,- zaczęłam, chwytając go za koszulkę, by łatwiej było mi się wyprostować- jesteś bardziej pasywny czy aktywny?

Więcej niż można zobaczyć- Fanfic BNHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz