O tym jak wtryniać się w nieswoje sprawy 14#

27 4 18
                                    

Kurwa...

Kiedy to się skończy...

Chce iść spać...

Cisza? Naresz... KURWA ZNOWU! Ja pierdole co tam się dzieje, obdzierają kogoś ze skóry?

Ledwo słyszałam swoje myśli przez jazgot, który dobiegał z mieszkania nade mną. Od dwóch godzin non-stop było słychać płacz dziecka. Ledwo o północy poszłam spać i jak na zawołanie po jednej godzinie zaczął się koncert krzyków i pisków. Kurwa, przecież tak się nie da. Rozumiem, dziecko, mały człowiek, w chuj wydatków i problemów, ale to jest przegięcie.

Yach! Basta kurwa!

Jednym szybkim ruchem zdjęłam z siebie kołdrę i wstałam z łóżka. Energicznie otworzyłam drzwi od sypialni, o mało ich nie wyrywając z zawiasów. Po krótkiej chwili stałam w mieszkaniu Shoty, przed drzwiami do jego sypialni.

- Wstawaj!- krzyknęłam, waląc pięściami w drzwi. Dobrą chwilę tak spędziłam, do puki drzwi się nie otworzyły.- Spałeś?- spytałam podchwytliwie.

- Dokładnie... jak dziecko- odparł przecierając zmęczone oczy.

- Doskonale, idziemy!- stwierdziłam i żwawym krokiem ruszyłam do drzwi wyjściowych.

- Słucham?- usłyszałam za sobą.

- No idziemy- powtórzyłam odkluczając drzwi w mieszkaniu Shoty.- Możliwe też, że dzieje się tam coś okropnego, a my to totalnie zlewamy- powiedziałam na jednym wdechu kładąc mocny nacisk na ostatnie słowa.

Bez ceregieli wyszłam na zewnątrz, w luźnym T-shircie i krótkich szortach, bez skarpetek ani klapek... kurwa jak zimno. Szybko wróciłam się po jakieś buty i dopiero, wtedy wyszłam na balkonowisko. Co prawda nadal było zimno, ale przynajmniej nie złapie jakiegoś grzyba z podłogi.

- Zaczekaj, Shubi!- usłyszałam za sobą.

Olałam wołanie Shoty i otworzyłam szklane drzwi. Na schodach było zdecydowanie cieplej, przez co moje ciało przestało się telepać z zimna. Wyjebane miałam w windę i weszłam na pierwszy stopień schodów. To tylko jedno piętro, więc po co przywoływać windę i na nią czekać.

- Shubi!- Zatrzymałam się na półpiętrze, słysząc to.

- Nie jestem psem, by przychodzić do ciebie za każdym razem jak mnie wołasz. Widzisz tu gdzieś obroże?- spytałam retorycznie, pokazując na swoją szyje.

- Nie- odparł trochę skołowany moim pytaniem. Sama ta odpowiedź wystarczyła bym ruszyła dalej.- A jak ci taką kupię to zaczniesz mnie słuchać?

- Nie!

W odpowiedzi usłyszałam jakieś tam szepty, które były zagłuszane przez moje kroki. Przystałam na przedostatnim stopniu, by zrozumieć co on tam mówi.

- Uspokój się, uspokój. Za morderstwo jest 25 lat więzienia, nie warto.

- Nie będziemy nikogo mordować. Wybadamy teren i poprosimy, by coś z tym zrobiono, a potem idziemy się kimnąć- stwierdziłam zadowolona z planu działań.

- Ja to mówiłem do siebie- odparł.

- Dobra, jak nie chcesz mnie wspierać mentalnie, to idź spać, ja to sama załatwię!- krzyknęłam. Zdecydowanie byłam zbyt zmęczona, by babrać się z emocjami, które się we mnie powoli gotowały. Jak już się ze mną nie zgadza, to niech mi chociaż nie przeszkadza.

Prężnym krokiem skierowałam się do drzwi na zewnątrz. Otworzyłam je, mocno powstrzymując się, by nie wrócić do ciepłej klatki schodowej. Nie ma chuja bym się teraz zniechęciła. Choć wzbierał we mnie stres to wiedziałam, że nie można się wycofać. Jeśli coś się złego dzieje, trzeba reagować.

Więcej niż można zobaczyć- Fanfic BNHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz