Przechodziłam przez gąszcze, niewyobrażalnie długich i grubych lian. Koniec kamiennego korytarza był już blisko. Widziałam światło, które przenikał ciemne pomieszczenie i wskazywało na skarb, którego tak bardzo pragnęłam. Złoty pokrowiec na zwój. Mimo iż wyglądał na cenny, to jego zawartość była nieoszacowana. Jedyna taka rzecz, od której zależały losy całego fandomu, znajdowała się przede mną.
Maczetą pozbyłam się ostatnich lian, które dzieliły mnie od zdobyczy. Podeszłam ostrożnie, spodziewając się jakiś pułapek, które mógł zostawić Araki, by jego dzieło nie dostało się w niepowołane ręce. Z każdym kolejnym krokiem emocję sięgały zenitu, i gdy tylko zwój znalazł się na wyciągnięciu mojej ręki, wiedziałam, że nie mogłam od tak sobie go wziąć. Po lekcjach, jakie udzielił mi Harrison Ford, wyciągnęłam sakiewkę ze złotem. Modląc się w duchu do wszystkich bogów i bóstw, wszelakich wierzeń, zabrałam zwój i na jego miejsce położyłam prędko sakwę.
Nic się nie stało. Udało mi się, zrobiłam to! Zdobyłam oficjalny ostatni part JOJO!!! Och, uświadomienie sobie tego, sprawiło, że poczułam ciężar mocy jaką teraz posiadałam. Ile mogłabym osiągnąć za pomocą tego. Mogłam ruszyć na podbój całego świata, kierując armią mango-zjebów. Mogłam szantażować premiera Japonii i kazać nazwać się cesarzową Azji. Mogłam... mogłam...
Nie! Nie czas na myślenie o przyszłości. Mam part do przeczytania!
Nie pierdoląc się w tańcu, podeszłam do flary światła, która wpadała przez dziurę w suficie i otworzyłam pokrowiec. Powoli i delikatnie wysunęłam z niego trochę przeżółkłe kartki papieru. I tak oto miałam przed sobą cały skrypt. Nie mogąc powstrzymać ekscytacji, otworzyłam pierwszą stronę i zaczęłam czytać dymki.
- Ha nula le kau ja lukanaula- wyszło z moich ust. Co jest kurwa?- Una hule, ka tukaka lube rahe- spróbowałam jeszcze raz, ale wychodził tylko jakiś bełkot.
Co jest kurwa nie tak? Przecież umiem czytać, rozumiem co tam jest napisane, ale nie potrafię sformować tego w prosty i jasny przekaz. Nie, musiało być jakieś logiczne wytłumaczenie tego, dlaczego nie mogłam tego przeczytać. W końcu znalezienie się w jakiejś opuszczonej celtyckiej czy tam azteckiej świątyni to było łatwo wytłumaczyć. Normalnie, upiłam się i wpakowałam w jakieś bagno. Logiczne? Logiczne. Ale, że czytać nie umiem, to już grubszAAA... no tak wszystko jasne.
- Serio kurwa!? To ma być sen???
***
Po uświadomieniu sobie tego, wybudziłam się z głębokiego, powalonego snu. Nie myśląc za długo, nad tym jaki zajebisty sen miałam, wytarłam z policzka resztki zaschniętej śliny i zaczęłam wymacywać pod poduszką telefon. Gdy tylko go wygrzebałam, nacisnęłam na przycisk z boku, by aktywować ekran. Wyświetliła mi się bardzo fajna godzina 10:23 z powiadomieniem o treści: "10:30, sesja z Kurim, na licencjat". Byłam w czarnym czarnym lesie...
Natychmiast zrzuciłam z siebie kołdrę i przymierzyłam się do wstania z łóżka, ale poczułam TĄ wilgoć.
- Kurwa serio! Miałam mieć jutro!
Wystartowałam z sypialni jak koń na wyścigach. Wiedziałam, że nie mogę być pewna co do swoich zapasów w łazience, więc chciałam dopaś mój plecak przy wyjściu, w którym zawszę miałam dwie podpaski. I gdy tylko wskoczyłam na kanapę, która zawadzała mi na drodze, kątem oka zobaczyłam ruch. Gdybym nie obudziła się minutę temu i nie spieszyła się, to pewnie zaczęłabym lać z tego, że ja, w poplamionych od krwi gaciach, z posturą godną Smigola, gapię się na Shotę, który po prostu spokojnie popijał sobie jakąś kawkę czy herbatę.
- A naczelny pracoholik, dlaczego nie w szkole?- spytałam, bo nie wiedziałam jak inaczej wyjść z tej sytuacji.
- A, dlaczego naczelna panna "Śpię do trzynastej i mam na to wywalone" tak wcześnie wstał?
CZYTASZ
Więcej niż można zobaczyć- Fanfic BNHA
Fiksi PenggemarJest to zwyczajna historia, dziejąca w świecie Akademii, która opowiada o, Shubi Tomugi, dziewczynie skrywającej wiele uczuć pod maską wesołego i szalonego geeka. Jeśli szukasz jakiegoś opowiadania mającego miejsce w fabule bnha to możesz przejść ob...