2 miesiące wcześniej...
Berlin PovPatrzyłem na tych ludzi z wyższością, czyli chyba po prostu tak jak zwykle. Każdy z nas był tu po coś, po duże pieniądze i legendarny skok, po którym zapamiętają nas na zawsze. Jeśli tylko wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jeśli tylko żadna kurwa nic nie odjebie.
Musiałem wyjść żywy z tej Mennicy. Po prostu miałem do kogo wracać. Nie powiem, spędzanie tyle czasu bez Rity było dla mnie czymś nowym, ale skłamałbym mówiąc, że bardzo ciężkim.
Wiadomo trochę brakowało mi nas, ale chyba przez pryzmat tego, ze powoli umieram, starałem się przystopować z wielkimi uczuciami, jakoś wtedy człowiek ma wrażenie, że druga strona robi to samo i po prostu łatwiej się umiera.
Rita nigdy nie była szczególnie wyszczekana, ani odważna, w jakiej kolwiek postaci. Ciężko byłoby mi wyobrazić sobie ją teraz tu, przy moim boku. Zadawała by milion pytań, na które nie znam albo nie chcę znać odpowiedzi. Zobaczyłaby, że to wcale nie jest takie łatwe i bałaby się dużo bardziej niż teraz. To prawda, dużo wie o naszym skoku, ale nie wszystko, chociaż pewnie ona myśli inaczej.
Czasami chciałbym robić to wszystko z nią. Rozwalać sejfy, koczować przy nich kilka nocy i uprawiać niesamowity seks. Nie mówię, że teraz nie był, bo cholernie był. Ale kiedy jeszcze byłem wolnym strzelcem, mogłem mieć i diabła i anioła w łóżku.
Spojrzałem na dziewczynę, która siedziała po mojej lewej stronie. Była przeciwieństwem Rity. Wyszczekana, ale tak cholernie tajemnicza, a strzela jakby urodziła sie z bronią w ręce i do tego jest nieziemsko seksowna.
Ilustrowałem ją wzrokiem, często to robiłem, byłem po prostu facetem, ale nigdy nie zdradził bym Rity, jakby za bardzo ją kochałem.
Gdybym jej nie miał, czekającej na mnie aż wrócę szczęśliwie ze skoku, mógłbym pierdolić się tutaj z Tokyo, bo wiem jakby to wyglądało. Zwykły seks bez zobowiązań i to jaki. Ale nie byłem głupi, widziałem, że na mnie nie leci. Z Rio nie mogli się od siebie odkleić.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Profesora, który oznajmił, że na dziś to koniec siedzenia w ławce.
Wstałem powoli, tak żeby zostać ostatnim w tym pomieszczeniu, ale zobaczyłem, że dziewczyna robi dokładnie to samo. Zwolniłem swoje ruchy, więc obeszła moja ławkę od przodu i powiedziała:
—Mógłbyś się ruszyć, muszę ogarnąć jedną kwestię z Profesorem, potem cie zawołam.
Na odpowiedź rzuciłem jej zaledwie obojętnie spojrzenie i wyprzedziłem wychodząc z dużej sali. Ruszyłem do siebie, musiałem wiele spraw doprecyzować, nie tylko samotnie, ale też z Sergio, w czym ta przeklęta dziewczyna mi przeszkodziła.
Zmieniałem kolejną i kolejną stronę, zapełniając każdą czarnym tuszem. Byłem w stanie zupełnego skupienia, w końcu udało mi sie dopracować sprawy, które wnosiły do naszego planu wiele, nie mówiąc że ogrom, lepszych strategii.
Szybko i niestarannie przelewałem wszystko na papier, żeby nie
pozwolić sobie zapomnieć o żadnym najmniejszym szczególe.Pisałem jedno zajebiście ważne zdanie, kiedy drzwi pokoju otworzyły sie z impetem.
—Czego?-rzuciłem nie odrywając ręki od papieru.
—Miałam cię zawołać, więc to robię.-powiedziała jakby zaintrygowana kobieta w moich drzwiach.Nie usłyszała żadnej odpowiedzi więc postanowiła gadać dalej.—Co tak zawzięcie piszesz?
—A ciebie to nie nauczyli nie wpychać nosa w nieswoje sprawy? Czy tak jak pukania, tego nie potrafisz?
—Potrafię, ale nie chcę.-wzruszyła ramionami i znowu nastała cisza.–W sumie dobrze, że na ciebie dziś trafiłam, potrzebuje jednej twojej rzeczy.
-spojrzałem na nią, jakby straciła wszystkie zmysły, przecież wiedziała, że nic jej nie pożyczę.—W zasadzie to nie potrzebuję pozowolenia, bo już je dostałam, od Profesora. Po prostu muszę wziąć dziś twój samochód.
CZYTASZ
DOM Z PAPIERU | 𝔩𝔞 𝔠𝔞𝔰𝔞 𝔡𝔢 𝔭𝔞𝔭𝔢𝔩[ W trakcie poprawy]
FanfictionDla ciebie zrobię wszystko. Mogę nawet zostać twoją zakładniczką. Miłość może zostać zamieniona w koszmar, jeśli dajemy ją nieodpowiedniej osobie. Na przykład takiej, ze skłonnościami psychopatycznymi. Zapraszam na inną interpretację serialu 𝘓𝘢...