Rozdział VII

2.2K 101 15
                                    

Ten dzień był naprawdę długi. Gdybym mogła cofnąć czas, nigdy bym tu nie przyszła. Miałam mieć nad nim w jakimś stopniu kontrolę, a teraz on pieprzył się z jakąś dziewczyną w pokoju.

Wydaję się, jakbym przyjęła to nadzwyczaj spokojnie. Tutaj wszystko było jakieś inne. To, co się działo było jakimś snem, a rzeczywistość wcale nią nie była. Nie cofnę czasu, wygląda na to,że kiedyś i tak by  rozpadł się ten nasz śmieszny związek, po prostu musiałam na własne oczy zobaczyć prawdę o nim.

Wszędzie  już zgasły światła, nareszcie nastała upragniona noc. Nie słyszałam nic oprócz  chodzących wokół Nairobi i Berlina. To musiało być męczące, chodzenie w te i z powrotem całą noc.

Obok mnie leżał jakiś chłopak, czułam się niezręcznie, bo sprawiał wrażenie jakby przysuwał się do mnie z każdą sekundą.
Wiem, że często sobie coś dopowiadałam, a zwłaszcza jak byłam mega zmęczona, więc jakoś nie reagowałam.
Dla komfortu, przesunęłam się tylko bardziej w drugą stronę.

Nie minęło kolejne 10 minut, kiedy jego ręka, jakby zachęcona brakiem sprzeciwu z mojej strony, zaczęła dotykać mojego boku, próbując dostać się niżej. Chłopak prawie bezszelestnie przysunął się bliżej mojego miejsca.

Nie wiedziałam co zrobić. Awanturę jak wariatka?
Wstałam i widząc wystraszonego chłopaka dodało mi to troche satysfakcji, ruszyłam do łazienki.

-A ty dokąd?-rzuciła Nairobi.
-Łazienka, chyba mogę?
-Idź.

Dziwny, niewyrzyty chłopak. Zgaduje, że nawet specjalnie niegroźny dla mnie.

Weszłam do łazienki, zajęłam jedną kabinę, po czym wyszlam z niej i skierowałam się w stronę umywalek. Stanęłam przy lustrze i myłam swoje dłonie.

-Czemu tak mi uciekłaś?-powiedział ten sam chłopak, który chwilę wcześniej próbował się do mnie dobrać. Zaszedł mnie od tyłu i zobaczyłam w lustrze, że uśmiech nie schodzi mu z twarzy.

-To damska łazienka, daruj sobie jakikolwiek podryw, jestem.. Po prostu skończ. Zapomnę o tym, bo zresztą przecież nic sie nie stało.

Wytarłam swoje dłonie a ręcznik i nim zdążyłam się odwrócić od ściany,przede mną pojawił naprawdę wysoki chłopak. Dobra, teraz już zaczął mnie niepokoić.

-Za chwilę dopiero się stanie.

Z bliska dostrzegłam, że to Pablo. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że jest po prostu dziwnym człowiekiem. Jakby patrzysz na takiego i już wiesz, że jest zdrowo jebnięty.

Chłopak stał zdecydowanie za blisko.
A mi zdecydowanie to przeszkadzało w wyjściu z pomieszczenia.

-Odsuń się, albo zacznę krzyczeć.- próbowałam go odepchnąć, już poddenerwowana.

Chłopak położył rękę na moim udzie, niebezpiecznie idąc ku górzę.

Zrzuciłam jego dłoń, ale tak jak myślałam. Tylko sie wkurwił. Złapał moje włosy i mocno ścisnął, tym samym prawie rzucając mną na ścianę. Zatkał moje usta ręką i jasno dał mi do zrozumienia, co się stanie jak krzyknę.
Próbowałam się wyrwać, ale mimo wszystko nie mogłam dać mu rady.
Miałam na sobie siwą bluzkę, którą w tym momencie odsunął do góry. Widział moje piersi i zaczął je ściskać tak mocno, że mimowolnie mnie sparaliżowało. Kiedy zabrał dłoń z mojej twarzy. Pierwsze łzy zaczęły mi splywac po policzkach. Całym sobą przycisnął mnie do ściany, sprawiając, że miałam trudnosci z oddychaniem.

-Zostaw mnie do cholery, bo będziesz miał przejebane.-powiedziałam,  próbując odsunąć jakoś jego dłoń spod koszulki.

-Kochanie, nikt się nie dowie.-wyszeptał do mojego ucha, a ja zaczęłam się zanosić.

DOM Z PAPIERU | 𝔩𝔞 𝔠𝔞𝔰𝔞 𝔡𝔢 𝔭𝔞𝔭𝔢𝔩[ W trakcie poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz