Szczęśliwych zakończeń należy szukać w księgarniach, na półkach z powieściami. W rzeczywistości nikt nie goni ukochanej przez lotnisko, by zatrzymać ją w ostatniej chwili, kiedy już wsiada do samolotu. Najbardziej popularny chłopak w szkole nie zakochuje się w szarej myszy.
I nikt nie powiedział, że nasza historia dobrze się skończy. Nikt nie powiedział, że Andrès ucieszy się na dziecko i ono nas w jakimś stopniu pogodzi. Też miałam być dzieckiem, które miało złączyć moich rodziców. Natomiast przez zaniedbywanie mnie, opieka społeczna wiele razy się nami interesowała.Nie wiem co bardziej mnie bolało. Myśl, że mam obecnie otwartą ranę i jakieś metalowe sprzęty w moim ciele, czy reakcja Berlina.
Musiał się dowiedzieć. Przecież to nie mogło się udać i trwać tak długo.
-Nie można trochę delikatnej?-powiedziałam, kiedy jeden z chirurgów dotknął jakiegoś nerwu. Nie wiem dokładnie co sie stało, ale zabolało.
-Astray, zamknij się i ciesz się, że ci ratują dupe. Mogłaś stać gdzie stałaś i nie ryzykować zwłaszcza,że jesteś w pierdolonej ciąży.-rzuciła Tokio.-Skoro pieprzyłaś sie z Berlinem, to nie powinno przeszkadzać ci, że nie jest delikatnie.
Trochę mnie zaskoczyła. To znaczy można powiedzieć,że totalnie mnie zamurowała tym.
-Co ty sugerujesz? Kto powiedział,że dziecko jest jego?
-Czyli ta szklanka i nagłe wyjście sugerują, że dziecko jest twojego sąsiada?
Drzwi otworzyły się z dużym hukiem. I odrazu trzasnęły z powrotem.
-Wyjść, wszyscy.-powiedział tak nienaturalnym głosem, że gdybym była w stanie sama bym wyszła.
Wiedziałam, że zaraz się zacznie konfrontacja, przed którą tak uciekałam.
Lekarze zaszyli właśnie moją ranę i Berlin akurat wszedł w końcowym momencie.
Często dziwiło mnie to, jaki respekt wywierał na innych. Nawet chirurdzy bez słowa wyszli.-Powiedz mi,że to nieprawda.-zaczął.
-Jakby to powiedzieć..
-Patrz. na. mnie.—warknął i zapadła cisza, dopóki nie odważyłam się na niego spojrzeć.— Kiedy sie o tym dowiedziałaś?!
-Dzień przed przyjęciem tutaj.-znowu odwróciłam wzrok, oczy już mi się zeszkliły.-Ja od razu jak stąd wyjdziemy... Usunę je.
-Oczywiście, że usuniesz. Nie ma nawet możliwości, żeby teraz pojawiło sie jakieś dziecko z Tobą.
-Ze mną?!-podniosłam głowę.-A co to w ogóle ma znaczyć, co?
-To dziecko to tylko i wyłącznie twoja wina, mogłaś go usunąć od razu! Ty w ogóle nie myślisz logicznie, myślałaś, że ja będę go chciał, w takich warunkach jakie panują między nami? I w mijej chorobie?
Andrès podszedł blisko mnie.
-Co może teraz mnie uderzysz, tak jak wtedy przy wszystkich? Dziecko to tylko moja sprawa, tak? I tylko ja decyduje czy ma umrzeć czy żyć. Znasz mnie i wiesz,że nigdy nikogo nie zabiłam i wiesz jakie to trudne dla mnie.-miałam już go po prostu dość—Wiesz, długo myślałam o tej chwili i łudzilam się, że powiesz ,że przejdziemy przez to razem. Ale teraz już tak naprawdę wiem na kogo mogę liczyć. Widujesz się z jakąś małolatą i co głupia myślałam jeszcze, że choć przez chwilę, ze względu na dziecko zachowasz się jak człowiek.
A teraz wyjdź, bo gdybym mogła sama bym to zrobiła. Nie chcę na ciebie patrzeć.Pierwszy raz od trzech lat,Berlin wyszedł nie dodając nic sarkastycznego na koniec.
CZYTASZ
DOM Z PAPIERU | 𝔩𝔞 𝔠𝔞𝔰𝔞 𝔡𝔢 𝔭𝔞𝔭𝔢𝔩[ W trakcie poprawy]
FanficDla ciebie zrobię wszystko. Mogę nawet zostać twoją zakładniczką. Miłość może zostać zamieniona w koszmar, jeśli dajemy ją nieodpowiedniej osobie. Na przykład takiej, ze skłonnościami psychopatycznymi. Zapraszam na inną interpretację serialu 𝘓𝘢...