Gdy oberwałam kulą, nie myślałam o swoim zdrowiu, a o zdrowiu mojego dziecka.
Wtedy tak naprawdę dotarło do mnie, co zrobiłam.Widziałam, że to Denver niósł mnie na rękach. Co było dziwne, bo wydawało mi się, że mam zamknięte oczy. Nie reagowałam słowami na to, co mówili, a jednak wszystko widziałam. Zakładnicy zostali w obszernym pokoju. Natomiast ja, nadal nieprzytomna, wraz z Moskwą i Denverem zostałam w pomieszczeniu na górze.
Próbowałam się skupić i usłyszeć co mówią, ale byłam za bardzo zmęczona.
Mogłam tylko patrzeć i właśnie wtedy zobaczyłam stojącego nade mną Rio, Tokio,Helsinki no i Berlina.
Moją uwagę przykuł ten ostatni. Zresztą jak zwykle. Widziałam jego wzrok, naprawdę nigdy nie był przy mnie tak zmartwiony. Jego reakcja była ciekawa, ponieważ był gwałtowny wobec współpracowników, natomiast do mnie, mimo, że nieprzytomnej, zwracał się z największą ostrożnością.Rana, choć wiedziałam, że istnieje, nie była dla mnie w ogóle odczuwalna. Przez chwile pomyślałam, że może już nie żyję, ale chyba bym nic nie widziała. No tak mi sie wydaje.
Berlin wziął słuchawkę w dłoń i domyśliłam się, że dzwonił po pomoc. Policja musiała coś zrobić, ponieważ jednak to przez nich życie moje i mojego dziecka jest zagrożone.
Wtedy Berlin zrobił coś dziwnego. Dziwnego jak na nas, przy pokoju pełnym ludzi, którzy byli ostatnimi osobami, które miały o nas wiedzieć.
Pocałował mnie w czoło.
Niby nic, ale jak na nas przy innych osobach, to było bardzo mocne.
Osobiscie nie powinnam narzekać, bo podobał mi się ten gest. Nie wiem czy było widać moje rumieńce, natomiast jego zachowanie było bardziej zmienne od mojego. Nawet w ciąży. Nie wiem co mam o tym myśleć, ale jeszcze nie czas, narazie sprawiam wrażenie nieżywej.Widziałam,że nie mają wszytkiego dokładnie pod kontrolą. Wszytko nie idzie tak, jak trzeba.
Zaczęłam czuć mrowiemie w miednicy. Malutkie, ale to zaczęło oznaczać stopniowe odzyskiwanie przytomności.
Kiedy poczułam naprawdę mocny ból, nie wytrzymałam. Syknęłam dość głośno i złapałam się za ranę. To naprawdę niemiłosiernie bolało.Berlin od razu złapał mnie, żebym nie spadła z kanapy.
-Nie mamy zbyt wiele czasu. Lekarze będą za jakieś pół godziny,dasz radę?-zapytała Nairobi.
-Tak. Jakoś dam.
Wszyscy byli zdenerwowani. Obwiniali siebie nawzajem, że dopuścili się tak ryzykownego kroku. Oprócz Berlina, on sprawiał wrażenie wyluzowanego. Chętnie bym mu powiedziała, że wszystko widziałam wcześniej, ale uznałby mnie za wariatkę. Poza tym nie wiem, czy my nadal rozmawiamy.
Dla mnie naprawdę minęło kilka godzin. Czułam jakbym leżała z okropnym bólem na tej kanapie już dobre kilka dni. Okazało się, że to minęło zaledwnie niecałe pół godziny.
Do pokoju weszło troje chirurgów. Trochę sie wystraszyłam. Trochę bardzo. Nigdy nie lubiłam lekarzy, zastrzyków i różnych tego typu rzeczy.
W pokoju byłam tylko ja, lekarze, Helsinki przy dzwiach, Nairobi,Berlin i Tokio.
Trochę dziwnie się czułam, że aż tyle ich tu musi być, ale nie miałam nawet siły się teraz o to wykłócać.Lekarze podeszli bliżej i zaczęli wyciągać swoje sprzęty. Gdy tylko na to spojrzałam, momentalnie wszytko mnie zabolało.
-Będzie bardzo boleć?
Kątem oka zobaczyłam skryty uśmiech Berlina.-Zależy od nastawienia. Wyjmowanie kuli, to nie zabawa. Damy dobre znieczulenie, ale nadal może panować spory dyskomfort.
Odrazu oczy mi się zeszkliły. Boże, po co ja to robiłam. Usprawiedliwiałam się tylko tym, że prawdopodobnie tego człowieka by już nie było, gdyby nie ja.
-Przepraszam, że takie prywatne pytanie, ale w tym wypadku, dla Pani bezpieczeństwa bardzo potrzebne.
Kula jest w okolicach dolnej części brzucha, dlatego muszę zapytać.
Czy jest Pani w ciąży? Musimy wiedzieć jak działać.Momentalnie serce mi stanęło.
Zrobiło mi się gorąco. Spojrzałam na Berlina, który spojrzal na mnie. Trwało to dłuższą chwilę, dlatego mina Anders zrobiła sie dziwnie zmieszana.-Halo, wszystko dobrze?-powiedział jeden z chirurgów- To jest Pani w tej ciąży, czy nie?
Chwilę się zawachałam.-W sumie to jakby jestem. To mój trzeci tydzień.
Jedno wypowiedziane zdanie zmieniło w tamtym momencie życie naszej trójki.
Andres oparł sie o stół za nim i tym samym popchnął szklankę, która rozbiła się na podłodze. Widziałam jego twarz i widziałam jego rosnącą wściekłość.
Lekarze zaczęli mi dawać znieczulenie, a ja zaczęłam myśleć, czy jest wściekły na mnie, że mu nie powiedzialam, bo zawsze chciał dziecko.
Czy jest wściekły, że to dziecko w ogóle jest.
CZYTASZ
DOM Z PAPIERU | 𝔩𝔞 𝔠𝔞𝔰𝔞 𝔡𝔢 𝔭𝔞𝔭𝔢𝔩[ W trakcie poprawy]
FanfictionDla ciebie zrobię wszystko. Mogę nawet zostać twoją zakładniczką. Miłość może zostać zamieniona w koszmar, jeśli dajemy ją nieodpowiedniej osobie. Na przykład takiej, ze skłonnościami psychopatycznymi. Zapraszam na inną interpretację serialu 𝘓𝘢...