Nie powiem, strasznie mnie stresuje wizja wizyty w Hogsmeade i Hogwarcie, zwłaszcza, że w wiosce mamy być tuż przed przybyciem Ślizgonów, bo tak udało nam się umówić z Aberforthem, a potem mamy naprawdę niewiele czasu, jak na tak dużo pracy. Snape mówi, że Gwardia Dumbledore'a została reaktywowana i uprzykrza mu życie od początku roku. Może w takim razie Luna i Neville zgodzą się nam pomóc? Szkoda, że nie mamy, jak ich powiadomić... prosiłam Severusa o przekazanie liściku, ale twierdzi, że to zbyt ryzykowne. Najpierw byłam zła, ale teraz muszę przyznać mu rację: i tak wystawia się na spore niebezpieczeństwo, a gdyby ktokolwiek wykrył naszą współpracę, jego życie i życie Harry'ego byłyby zagrożone. Musimy doprowadzić tę wojnę do końca.
Tak sobie ciągle powtarzam. Ale ostatnio coraz bardziej się boję, coraz mocniej zdaję sobie sprawę z tego, że któreś z nas: ja, Ron, Harry, Ginny, Severus... może tego nie przeżyć. To jest tak trudne do wyobrażenia... Strata. Pamiętam, jak zginą Cedric. Merlinie, ale to był dla nas szok! A przecież nawet go nie lubiłam... A teraz myślę o tych wszystkich ludziach, których znam, lubię, a niektórzy są dla mnie jak rodzina. I Snape. Nie wiem, co myśleć o tej naszej dziwnej relacji. Wczoraj w nocy długo nie przychodził, a kiedy przyszedł, nie chciał wracać do zamku. Chyba był trochę pijany już gdy wszedł do domu, a potem oboje wypiliśmy nieco zbyt wiele. Żadne z nas nawet nie miało ochoty na seks.
Pokręcone to wszystko. Czasem po prostu chce mi się wyć.
W nocy, gdy skończyła się już jej warta, obudziła Rona i poszła w głąb lasu. Noc była zaskakująco ciepła, jak na tę porę roku. Musiała pomyśleć.
Z zamyślenia ocknęła się dopiero pod jego drzwiami. Stała i mrugała zaskoczona.
Skąd się tu wzięła? W jaki sposób teleportowała się tu bez swojej wiedzy? Musiała to zrobić podświadomie...
Dlaczego?
To o nim myślała cały czas, to dlatego zrezygnowała ze snu. Nie potrafiła teraz spać, nie potrafiła przestać zastanawiać się, czy jeszcze kiedykolwiek się zobaczą...
Czy go kochała?
Wątpliwe. To zbyt głębokie, zbyt wielkie słowo dla tego, co między nimi było. Ale z pewnością przywykła do ich wspólnych nocy, z pewnością tęskniła za nim przez każde cholerne pięć dni. Już od dłuższego czasu żyła od weekendu do weekendu. Całą resztę tygodnia miała ochotę po prostu przespać.
Odruchowo sięgnęła do kieszeni po klucz. Trzymając go już w palcach: mały, ciężki i topornie wykonany, podeszła i wyciągnęła rękę w kierunku drzwi.
Zawahała się.
Czy powinna? Czy to nie było naiwne: liczyć, że się ucieszy, że przyjdzie?
Co właściwie miałaby mu powiedzieć?
Chcę się pożegnać?
Tęskniłam?
Czy jestem dla ciebie ważna?
Nigdy nie rozmawiali o tym, co będzie po wojnie, jakby ten czas nigdy nie miał nastąpić, jakby ich życie zastygło w tym pośrednim okresie pomiędzy początkiem konfliktu, a jego rozwiązaniem...
Byli u progu zwycięstwa, byli u progu pokoju...
Ale ani ona ani on nie czuli ekscytacji, a koniec wydawał im się tak mało realny...
Tak mało bliski...
Przymknęła oczy. Drzwi otworzyły się przed nią same, zupełnie nieproszone i czyjeś silne ramiona otoczyły ja ciepłem, bezpieczeństwem, ułudą przyszłości.
CZYTASZ
Ślady słów zostawione w czasie
FanfictionGdy Bitwa o Hogwart skończy się dla Hermiony osobistą tragedią, a Ministerstwo Magii poszukuje ochotników do ryzykownego projektu, czy dziewczyna podejmie wyzwanie?