Kas:- Nie denerwuj się tak, mówiłem przecież że nie macie szans. Chyba że liczyłaś na to że specjalnie się podłoże. Ale wątpię. Teraz nie będziesz się do mnie odzywać ? . . . Przynajmniej powiedz czy masz coś do picia ?
- Ocean za Tobą. - mruknęłam, dalej byłam zła za to jak nas wyśmiewali po każdej przegranej.
Kas:- A tak na serio.
- Wodę w torbie, wzięłam też piwo ale jest ciepłe. - Kastiel się skrzywdził - ..zakop je w piasku przy brzegu może się schłodzi. - chwyciłam za ręcznik ocierając się z wody. Nie chce żeby zaraz cały koc był mokry. - Może przejdziemy się później po mieście, zjemy późny obiad. Co o tym myślisz.
Kas:- Jasne, czemu nie. A teraz połóż się, posmaruje cię zanim się spalisz. - wyciągnął krem z torby i zaraz poczułam na nogach jego dłonie, które stopniowo przesuwały się wyżej. Skończył po kilku minutach, pochylając się na de mną. Opierał się na zgiętym łokciu przy mojej głowę. Gładziłam jego mięśnie na brzuchu czując jak je napina.
- Mogłabym tak leżeć godzinami.
Kas:- Pamiętam jak kiedyś przytuliłem cię a ty usnęłaś w moich ramionach. Patrzyłem na ciebie i myślałem że mógłbym tak trwać godzinami. Wtedy zaczęłaś się ślinić co było obrzydliwe, a ręka na której trzymałaś głowę mi zdrętwiałą co zaczęło boleć.
- Ha ha. Cicho - pacłam go w głowa, nawet nie próbował zrobić uniku - przeleżeliśmy tak ponad godzinę w tym czasie Kas wracał kilka razy do wody żeby się schłodzić. Po tym czasie spakowaliśmy rzeczy wracając w stronę miasta. - Tu jest sporo sklepików, może kupimy pamiątki.
Kas:- Komu ?
- Jak to komu. Naszym przyjaciołom. Twoim rodzicom, jestem pewna że bardzo by się ucieszyli gdybyś przywiózł im jakiś prezent.
Kas:- Nie próbuj odgrywać roli idealnej synowej.
- A właśnie że będę, w końcu ty grasz role niewdzięcznego syna.
Kas:- Tak mnie wychowali. A raczej nie wychowali. A ja dziś już wystarczająco nałaziłem się po sklepach. Zdążysz jeszcze zrobić zakupy. Jak na razie wolałbym coś zjeść.
Le:- Też jestem głodna. Od śniadania nic nie jadłam. To na co idziemy ? - Leti uwiesiła mi się na ramieniu.
- No nie obraźcie się ale ja i Kas chcielibyśmy pobyć trochę sam na sam. Może innym razem pójdziemy całą czwórką. - Uśmiechnęłam się przepraszająco
Le:- Od kiedy sam na sam oznacza bez nas. Po za tym musimy spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. - Wyskoczyła mi na plecy mocno obejmując szyje. Zgięłam się lekko pod ciężarem jej wagi. - Bo później znów nas zostawisz i wyjedziesz z tym czerwonym grzybem.
Kas:- Co ?!
- Nazwała się muchomorem - zaśmiałam się z miny Kasa. - Leticio złaź ze mnie ! Ciężka jesteś. - wykrzyczałam łamiącym się głosem na co teraz to chłopcy się zaśmiali. - Kochanie pomożesz proszę ?
Kas:- Teraz to kochanie co ? - Kastiel spojrzał na nas rozbawiony po czym uszczypnął Leti w kark.
Le:- Ał ał ał, no już, już. Nie bij. - wyjąkała z powstrzymującymi łzami w oczach. Podeszłam do chłopaka i wtuliłam się w jego bok na co objął mnie ramieniem, głaszcząc dłonią bark.
- Dziękuję, co ty jej właściwie zrobiłeś ? - Uśmiechnął się szyderczo i złapał w palce skórę na moim karku ciągnąć za nią. - Ał ał ała.... za co ? - teraz ja pytałam z łzami w oczach. - Bolało.
CZYTASZ
Nie wierzę w Miłość (+18) - Kastiel
FanfictionLuna trzy lata temu chcąc skończyć z burzliwą przeszłością przyjechała do Anglii. W liceum Słodki Amoris zdobyła wielu przyjaciół, zalotnikòw ale i kilku wrogów jak potoczy się jej historia.... Sezon 2 - Gdybyś miał wybrać między zespołem a mną co...