Spojrzałam przed siebie w wielkie lustro, otoczone złotą, finezyjnie zrobioną ramą. Odbijała się w nim dorosła kobieta. W perłowo-białej sukni, sięgającej ziemi, zahaczał o nią również długi tren, ciągnący się za suknią. Idealnym makijażu, podkreślającym jej naturalną urodę, i lśniącej biżuterii. Jej loki, spięte z tyłu w lekki kok, przyozdobione białym przeźroczystym welonem, opadały na plecy i prawe ramię.
Zamrugałam, szybko, kilkukrotnie ocucając się z otępienia i wracając do rzeczywistości. To się naprawdę dzieję, już niedługo będę mężatką. Przytuliłam dłonie do piersi, czując jak łomota mi serce. Chyba zaraz zemdleje. I to nie dlatego, że gorset sukni miażdży mi płuca.
Roz:- I jak się czujesz ? - Słysząc pytanie przyjaciółki, odwróciłam głowę w jej kierunku. Uśmiechała się lekko, bardzo przyjaźnie. Też próbowałam się uśmiechnąć, ale wyszedł mi z tego raczej skrzywiony grymas.
- Nie poznaję się. I jestem totalnie przerażona. I boli mnie brzuch. I dlaczego w tym pokoju jest tak cholernie gorąco.
Vi:- To najszczęśliwszy dzień twojego życia. Nie masz się czym przejmować Luna. - pocieszyła mnie fioletowowłosa. Próbując mnie powachlować kolorowym czasopismem.
- Nie mam ? Nie mam ! Jest cała masa rzeczy które mogą pójść źle. - położyłam dłonie na czole, powstrzymując się, od wplątania ich we idealnie ułożoną fryzurę.
Pr:- Na przykład co ? Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Zostaje ci powiedzenie "tak" i cieszenie się imprezą. - uniosłam brew, nonszalancko skanując Hinduskę wzrokiem. Nie mogłam oczekiwać, że mnie zrozumie. W końcu to nie ona, wychodzi za mąż.
- Łatwo ci mówić, bo nigdy nie byłaś w takiej sytuacji. - Chwyciłam materiał sukienki, unosząc ją tak, bym nie zaczepiła się o nią szpilkami, i jej nie pobrudziła. - Mogę wywalić się w drodze do ołtarza, zapomnieć przysięgi, albo usłyszeć NIE, od Kastiela. - Tego ostatniego boję się najbardziej, jeżeli zmieni zdanie w ostatniej chwil, wszystko się posypie jak lawina. A ja, wyjdę na idiotkę przed całą rodziną i przyjaciółmi.
Roz:- Przestań się tak martwić. Jeszcze się rozmyślisz, albo co gorsza, zapocisz suknie. - całkowicie zignorowałam białowłosą, która chyba przejmowała się tylko moim nienagannym wyglądem.
- Muszę z nim pogadać. Teraz. Muszę się upewnić, czy nie robimy największego błędu w naszym życiu.
Ro:- Nie wolno Ci. Pamiętasz że to przynosi pecha ?
- Durny zabobon.
Vi:- Luna, wiem że teraz jesteś przejęta każdą, nawet najmniejszą rzeczą. - wspierająco położyłam dłonie na moich ramionach. Spojrzałam na nią smutno. - Ale uwierz mi, gdy tylko go zobaczysz, wszystkie wątpliwości znikną. Nic i nikt, nie będzie mieć znaczenia. Jesteście sobie przeznaczeni, tak zawsze było, prawda ? - lekko skinęłam głową, a przyjaciółka przytuliła mnie delikatne. Oparłam brodę o jej ramię, odwzajemniając uścisk.
Wszystkie myśli, które kołatały mi w głowie, ustały. Przestałam się trząść a ból brzucha złagodniał. Odetchnęłam głęboko.- Dziękuję. Teraz stresuje się o wiele mniej.
Pr:- Powiedziałam ci to samo.
- Tobie nie wierzę !
Pr:- Dlaczego ?!
Ro:- Bo tylko ty nie masz męża. - Priya skrzywiła się lekko obrażona, a my zaśmiałyśmy się z niej. Jednak Hinduska po chwili sama zaczęła się śmiać. - Przecież to nie moja wina, że Nataniel nie chce się oświadczyć.
Ro:- Musisz podejść do tego marketingowo skarbie. Codziennie gotujesz mu najlepiej jak potrafisz. Sprzątasz, pierzesz, seks, stroje, gadżety, najpierw anal, potem lodzik i te sprawy.
CZYTASZ
Nie wierzę w Miłość (+18) - Kastiel
FanfictionLuna trzy lata temu chcąc skończyć z burzliwą przeszłością przyjechała do Anglii. W liceum Słodki Amoris zdobyła wielu przyjaciół, zalotnikòw ale i kilku wrogów jak potoczy się jej historia.... Sezon 2 - Gdybyś miał wybrać między zespołem a mną co...