Rozdział 19 Nieplanowane...

608 50 2
                                    

Agh... Argh... jebany krawat ! Nigdy nie umiem tego gówna zawiązać. Zerwałem materiał z szyi i rzuciłem w kąt. Dlaczego ja to w ogóle robię, wyglądam jak debil. Odpiąłem pierwsze dwa guziki koszuli i potrząsając roztrzepałem moje starannie ułożone włosy. Zmieniłem spodnie wizytowe na jeansy i wreszcie czułem się jak człowiek. Zabieram dziewczynę na randkę a nie na jakiś bal. Nie muszę wyglądać jak pajac. Demon który leżał rozwalony na łóżku podniósł się i pobiegł na dół jego szczekanie przykuło moją uwagę. Zawsze wyczuje gdy ktoś kreci się koło domu, później był tylko dźwięk cichego pukania w drewno. Zszedłem na dół, pies zaczął skakać i drapać drzwi. Spojrzałem jeszcze szybko w lustro uprawniając się że dobrze wyglądam. Jestem idiotą, spotykamy się od dwóch miesięcy, przytulamy, całujemy i sypiamy ze sobą. A ja za każdym razem kiedy mam ją zobaczyć chodzę zestresowany i z uciskiem na brzuchu. Biorąc trzy oczyszczające oddechy od kluczyłem drzwi i otworzyłem je. Jednak nie zastałem za nimi mojej niewiasty.

M:- Część synku ! - Krzykła i rzuciła się w moją stronę w szeroko otwartymi ramionami. Objęła mnie z zaczęła mocno ściskać. - Tak bardzo za Tobą tęskniłam Kassi, dobrze cię widzieć syneczku. - Puściła mnie więc mogłem złapać oddech.

T:- Dobrze cię widzieć synu. - Ojciec podał mi dłoń, uścisnąłem ją i jeszcze raz na nich spojrzałem.

- Co wy tutaj robicie ?

M:- Mieszkamy ?

- Ehh nie o to mi chodziło. Co wy teraz tu robicie. Mieliście być za dwa tygodnie.

M:- Lekarz zabronił mi latać ups. Chyba będę musiała zostać dłużej niż tydzień. - TYDZIEŃ ! Przecież ja nie wytrzymam z tą kobietą tygodnia. Ledwo udaje mi się wytrzymać z nimi w święta. Przeprowadzę się do Luny. A nie, cholera zapomniałem o tej jej kumpeli. Eeee.

- Super. Tyle wygrać

T:- A co ty taki wystrojony. Wybierzesz się gdzieś ? - Zapytał ojciec dopiero kiedy mama znikła w kuchni.

- Nie. - Odpowiedziałem krótko i westchnąłem pod nosem. Ojciec jak zwykle był oszczędny w słowach ale coś mi mówiło że chce mi konkretnie o czymś powiedzieć. Nie często widywałem rodziców. Ale też nie częściej rozmawialiśmy. Kiedy postanowili że jestem już dość duży by mieszkać sam mama wróciła do pracy widywaliśmy się raz na 3 miesiące i w święta. A kiedy wracali to nie było mnie w domu. Szlajałem się po barach i spałem u Lysandra i Leo. Zawsze miałem im za złe że od tak mnie porzucili ale nigdy tego nie okazywałem, nauczyłem się ukrywać uczucia. Codziennie zakładałem swój "płaszcz ochronny" w postaci chamskich odzywek, nieposłuszeństwa i braku szacunku do innych.... . Poszedłem z ojcem do kuchni gdzie mama miała robić herbatę. Zamiast tego widziałem jak ostatni kawałek pizzy która robiłem cały dzień znika w jej ustach. - Powiedz że nie zjadłaś wszystkiego ! - Powiedziałem znacznie ostrzej niż chciałem.

M:- Przepraszam, ale była taka pyszna że nie mogłam się oprzeć. Zaraz zamówię ci drugą.

- Drugą ?! Kobieto cały dzień ją robiłem. To miało być... - Nie skończyłem bo moja rodzicielka zawinęła się biegiem do łazienki. Usłyszeliśmy z ojcem charakterystyczny odgłos, który się słyszy kiedy ktoś wymiotuje. Tata szybko pobiegł za mamą a ja spojrzałem na tackę gdzie jeszcze chwile temu była pizza. Jednak teraz bardziej martwiłem się o rodzicielkę niż to co z Luną zjemy na kolację. Kiedy wyszli z toalety usiedli na skórzanej sofie i gestem dłoni zaproponowali żebym usiadł.

Nie wierzę w Miłość  (+18) - KastielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz