Rozdział 11 Rozterki

759 62 3
                                    

Boże jak ja się w to wpakowałam !
Właśnie siedzę w klubie, wraz z Rozalią, Leo, Lysandrem i Kastielem. Czekając aż czerwonowłosy wyrwie jakąś randomową laskę. Założyliśmy się, kto uwiedzie więcej singli. Mam dwa numery, od chłopaków których wskazał mi Kastiel, on ma na razie tylko jeden. Wskazałam mu na niską dziewczynę w kręconych rudych włosach, z loży widzieliśmy jego każdy ruch byłam ciekawa jak mu pójdzie.

- Lys nie chcesz pograć. - Uśmiechnęłam się do niego biorąc łyka mojego Sex on the Beach.

Lys:- O głupszej zabawie, nigdy nie słyszałem. Tak więc podziękuje, wystarczy, że na to patrzę.

- Aż ciężko odmówić ci racji.

Lys:- Wiec dlaczego dalej to ciągnięcie. - Białowłosy uniósł na mnie pytająco berw. Wzruszyłam ramionami myśląc chwilę nad odpowiedzią.

- Bo... jesteśmy głupi i pijani. Poza tym jest weekend.

Leo:- Kastiel wraca. - upomniał nas brat białowłosego. Uśmiechnęłam się pod nosem, biorąc kolejny łyk słodkiego drinka.

- I co ? Masz go ?

Kas:- Mam. - Położył dwie karteczki z cyferkami na stół. - Miała ze sobą, bardzo zazdrosną koleżankę, dzięki Lunuś.

- Pff, zwykły fart.

Kas:- Mówisz ? - opierając się dłonią o stolik, pochylił się na wysokość mojej twarzy. - Przyznaj w końcu, że jestem pociągający. A może dostaniesz mnie na wyłączność.

- Nie przejdzie mi to przez gardło rudzielcu. - posłałam mu mój złośliwy uśmiech. -  Zapnij koszule i dawaj ofiarę, muszę się zrewanżować.  - Ignorując moją uwagę o ubraniu, wcisnął się na sofę, między mną a Lysandrem.

Kas:- Widzisz coś ciekawego Roza ? - dopytywał opróżniając już kolejną butelkę Desperadossa. Rozalia, wolała się jednak zajmować swoim chłopakiem, niż grać w naszą durną gre.

Roz:- Mówiłam już, nie mieszajcie mnie w to. - zaśmiałam się cicho, sama do siebie czekając co wymyśli.

Kas:- To może ten w niebieskiej koszuli. Gra z kumplami w bilarda. - wskazał na małą grupkę przy stole bilardowym. Spojrzałam w tamtą stronę. I uśmiechnęłam się do niego zwycięstwo.

- Kotek już przegrałeś. -Wzięłam kolejny łyk drinka, wstałam i powolnym krokiem ruszyłam w ich stronę. Przy stole stała trójka dość młodych chłopaków. Oczywiście mieli już małe grono widzów. Nie chcąc tracić czasu, od razu podeszłam do stołu. - Część chłopcy. - Powiedziałam uroczym i uwodzicielskim głosem. - Szukam kogoś kto nauczy mnie grać w bilarda. Mogę na któregoś liczyć. - Zatrzepotałam rzęsami i cała trójka podeszła bliżej.

...:- Chetnie ci pokażemy jak się gra prawda chłopaki.

- Fantastico (Świetnie).

...:- Nie jesteś Brytyjką. Co nie ?

- Nie.

...:- To skąd pochodzisz ?

- Z Włoch. Ale znam biegle Angielski.

...:- Umiesz robić pizze. - lekko zdziwiona uniosłam brew na to dziwne pytanie.

Nie wierzę w Miłość  (+18) - KastielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz