Rozdział 3 sezon 3 Camping

280 26 119
                                    

Kas wyciągnął mnie na zakupy do sklepu sportowego. Kupiliśmy namiot śpiwory, termosy i masę niepotrzebnego dziadostwa. Jednak on uznał że to wszystko jest potrzebne. Ale nie wtrącałam się. Po prostu grzecznie mu towarzyszyłam. Najwyraźniej odwala mu już na tyle przez tą całą sytuację Crowstormu że znalazł sobie ucieczkę od tego wszystkiego. Tylko dlaczego ja też muszę tak cierpieć !

- Wiem że camper odpada ale może domek wypoczynkowy, też może być w lesie. - pytałam z nadzieją próbując ubłagać go spojrzeniem.

Kas:- Znów zaczynasz.

- Skąd. Po prostu tak dopytuje. - zawszę był nieugięty ale teraz to konkretnie przesadza. - Jednak nie trzeba by było spać na samej ziemi - powiedziałam z przekąsem, bardziej do siebie niż do niego.

Kas:- Możesz spać na mnie - uśmiechając się szelmowsko puszczając mi oczko. Bo naprawdę będę miała na to ochotę w środku ciemnego lasu otoczona przez robactwo.

- Co ty do diabła robisz !!? - krzykłam widząc że pakuje do wózka jakieś puszki.

Kas:- Chcesz się żywić tylko piankami i krakersami ? W przeciwieństwie do ciebie ja tak nie pociągnę.

- Wiem. Zauważ że to ja gotuje. Zdaję sobie sprawę ile mięsa pochłaniasz. Ale nie będę jadła tego uprzemysłowionego żarcia. I ty też nie. - jak na złość musiałam ogarnąć w miarę normalne jedzenie. Wzięłam z lodówki kiełbaski i mięso na hamburgery. Znalazłam też kilka saszetek z daniami które wystarczy jedynie zalać wrzątkiem. Nie byłam z tego dumna ale zawsze lepsze to niż jakieś puszki. Tym bieganiem po sklepie zgubiłam Kastiela.

Normalnie gubi się w markecie dzieci. Ale nie ja, ja musiałam zgubić dorosłego faceta który ma metr osiemdziesiąt i czerwone włosy.
Znalazłam go po przejściu dwa razy całego sklepu. Na nieszczęście tam gdzie było najgłośniej. Kłócił się z jakimś facetem.

?:- Nie wierzę, jest pan piosenkarzem Crowstorm.

Kas:- . . .

?:- Nikogo nie da się oszukać przy pomocy tych okularów. Chociaż nie dziwię się że się ukrywasz. Teraz gdy cały świat już wie jak skomponowałeś swoje piosenki.

Kas:- Bo ty najlepiej to wiesz. Nie jesteś lepszy od anonimowego konta na Twitterze.

?:- Przynajmniej nie jestem złodziejem !

Lu:- Wygadamy i odważny jak widzę. Twoje życie jest aż tak puste że musisz zaczepiać przypadkowe osoby. - podeszłam do Kastiela z uniesioną głową. Facet spojrzał na mnie pogardliwie.

?:- A ty co ? Widziałaś jak komponuje !

Lu:- Codziennie widzę matole. Odpuść zanim oskarżę cię o napastowanie i ochrona cię wywali.

?:- Złodziej i pojebana typiara, nieźle się dobraliście.

Kas:- Zaraz ci przyje...

Lu:- Odpuść, to nie jest warte zachodu. - złapałam go za ramiona powstrzymując od tej szarży.

Kas:- Nie pozwolę mu cię tak obrażać.

Lu:- Nie ma sensu spierać się z debilem. Chodźmy do kasy i jedźmy na ten camping. Chyba że już nie chcesz.

Kas:- Obiecałaś. Nie próbuj się wywinąć.

- Bo mnie podszedłeś cwaniaku. - zapłaciliśmy za zakupy i spakowaliśmy wszystko do bagażnika. Oddałam Kasowi klucze by poprowadził. Jechaliśmy dobrą godzinę a ja dalej nie wiedziałam gdzie ten człowiek postanowił mnie wywieźć. Wjechaliśmy do lasu. Droga była kręta i dosyć wyboista ale w końcu nadeszła chwila w której się zatrzymał. Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się dokoła.

Nie wierzę w Miłość  (+18) - KastielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz