Rozdział 5 Prywatny Burdel Kastiela.

1.1K 76 15
                                    

Weszliśmy do środka domu, zdjełam buty oraz kurtkę, zawieszać ją na wieszaku. Podążyłam za Kasem do salonu który wyglądał jak śmietni. Musiałam zamrugać kilkukrotnie by upewnić się że nie mam zwidów.
Na podłodze było pełno pudełek po jedzeniu główne od pizzy czy chińszczyzny. Na dywanie rozbite szkło, od butelki po piwie. A ubrania Kasa były porozrzucane po całym salonie. Na stoliku było pełno brudnych naczyń, butelek po alkoholu, puszek i niedopałki papierosów.

- Kastiel coś ty zrobił ! to miejsce wygląda jak ... Eh nawet nie wiem jak to nazwać ! Zrobiłeś z domu meline !

Kas:- Nie przesadzaj trochę się pozbiera śmieci i będzie dobrze.

- Żartujesz sobie, nie zdziwiła bym się gdyby zalęgło ci się tu jakieś robactwo. - Weszłam do łazienki i wzięłam kosz na pranie po czym wręczyła go Kastielowi. - Pozbieraj swoje szmaty. Ja idę ogarnąć kuchnię. - Szybko pożałowała tej decyzji, była w gorszym stanie niż salon brudne naczynia i spleśniałe jedzenie na podłodze przy miskach Demona było pełno psiej karmy a na blatach rozsypana kawa. Plus jakieś pozostałości po śniadaniu. W co ja się wkopałam ! Zaczęłam sprzątać na szczęście Kastiel miał zmywarkę więc nie musiałam zrywać naczyń. Ciekawe z czego on je jak wszystkie talerze ujebane. Nie, zaraz jednak nie chce tego wiedzieć. Skończyłam po 40 min. Nie słyszałam żadnych odgłosów, więc zajrzałam do salonu, musiałam zamrugać kilkukrotnie żeby być pewna tego co widzę. Nastolatek w najlepsze leżał na sofie z wzrokiem utkwionym w ekran telefonu ,myślałam że go zabiję.

- Mi stai prendendo in giro!
(Czy ty sobie ze mnie, jaja robisz !)

Kas:- Co ? - złapałam go za kołnierz bluzy. Zbliżyłam twarz do niego, warcząc ze złośći.

- Sto pulendo questo casino e stai mentendo !
( Sprzątam twój syf a ty się opierdalasz ! )

Kas:- Możesz łaskawie po Angielsku. Nic nie rozumiem.- Taaa, kiedy się wściekam czasem zapomniałam języka i krzyczę na ludzi którzy nic nie rozumieją. Odetchnęłam głęboko i powtórzyłam mu wszystko jeszcze raz tyle że teraz po Angielsku.

- Powiedziałam że próbuje ci pomóc, ogarnąć ten burdel. A ty w najlepsze się opierdalasz ! Rusz dupe, i do roboty !

Kas:- Nie przesadzaj, przecież posprzątałem.

- Wstawaj i zrób pranie - wskazałam na kosz, pełny jego ubrań. - Ja idę zobaczyć w jakim stanie jest twój pokój jeśli drzwi nie są zastawione śmieciami i jakimś złomem.

Kas:- Nie czekaj ! nie idź tam ! - Pobiegłam na górę a on za mną a kiedy miałam pociągnąć za klamkę chłopak mnie powstrzymał. Złapał mnie za nadgarstek ciągnąc w tył i stanął między mną a drzwiami.

- Hej co ty robisz !

Kas:- Nie wejdziesz tam.

- Dlaczego ?

Kas:- Bo to moja prywatna strefa.

- Albo boisz się że zobaczę zużyte gumki po twoich przygodach.

Kas:- . . .

- Co twoja studnia cienkich ripost w końcu wyschła. Przepuść mnie.

Kas:- Jeśli chcesz iść ze mną do łóżka mam jeszcze inne pokoje. - Uśmiechnął się cwanie. Jego dłoń wylądowała na mym policzku, zmysłowo przejechał kciukiem po moich ustach. Cóż, tak do niego nie dotrę muszę spróbować w inny sposób.

- No dobrze, wygrałeś. - Przysunełam się w jego stronę i objęłam szyje lekko smyrając paznokciami kark, tuż przy lini włosów chłopaka. Jego dłonie prawie natychmiastowo objęły moje biodra. Zanurzając twarz w zagłębienie jego szyi, przegryzła mu płatek ucha. - Chcesz mnie ? To dalej, nie hamuj się, jestem cała twoja.. - szeptałam cicho pieszcząc go po szyi oddechem. Widziałam jego reakcje. Dostał dreszczy.

Nie wierzę w Miłość  (+18) - KastielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz