Rozdział 49 Wygrałam (+18)

721 27 39
                                    

▪︎
Powolnym ruchem otworzyłam drzwi naszego pokoju i oparłam się barkiem o futrynę. Kastiel siedział na łóżku z gitarą na kolanach grając pojedyncze akordy. Przez to że lekko pochylał głowę włoski uroczo opadały mu na oczy. Nie widziałam jego twarzy, przez co ciężko było opisać im stan chłopaka. A wiedziałam już, że niektóre emocje musi sam przetrawić, by jego męską duma na tym nie ucierpiała.

Siadając na łóżku, naprzeciw niego położyłam dłoń na kolano chłopaka delikatnie głaskając je kciukiem.
Dalej było mi przykro po tym co usłyszałam od niego w kuchni ale wiem też że ludzie mówią różne rzeczy w gniewie. Kastiel odłożył instrument i westchnął odchylając głowę w tył zanim w końcu na mnie spojrzał. - Słuchaj ja nie chciałem...

- Wiem że tak nie myślisz. Nie powinnam zaczynać tego tematu. Zepsułam nam wieczór. I wiem że to skomplikowane ale.. na Boga, jest lepsze wyjście niż... separacja.

Kas:- Daj spokój Lu. Słusznie że powiedziałaś mi o tym teraz a nie w dniu kiedy będziemy się żegnać. - na siłę próbował być obojętny ale i tak słyszałam żal w tonie jego głosu.

- Kastiel cholera, nie będziemy się rozstawać ! I jeszcze raz ubzdurasz sobie coś podobnego to ci przywalę, ty zakuty łbie ! - wściekła uderzyłam go pięścią w ramie, ale nawet się nie wzdrygnął, tak jakby nic nie poczuł. - Jak w ogóle mogłeś pomyśleć że chce Cię zostawić. Nie masz do mnie zaufania. - mój gniew zaskakująco szybko przemienił się w smutek a ten w płacz. A przecież nie powinnam płakać, przecież nic się nie stało, więc dlaczego nie mogę powstrzymać tych durnych łez.

Kas:- Boje się że mnie zostawisz. Tak jak ona. . . . nie chce przeżywać tego drugi raz. Nie z Tobą. Ale nie mogę zabronić ci się rozwijać. I wiem że chcesz tam wrócić.

- Jeszcze nic nie zadecydowałam. Po za tym nie rzucę wszystkiego w cholere i nie pojadę mieszkać do innego kraju.

Kas:- Czy już raz tego nie zrobiłaś.

- . . . . no, no tak. Ale to była inna sytuacja. Moje życie potrzebowało zmiany. Miałam dość czekania na znak z nieba co robić dalej. Tu jest inaczej. Mam cudownych przyjaciół i ciebie. Tego nie da się wyrzucić z życia od tak. - mocno przytulił mnie do siebie. Zaczęłam głaskać go po głowie. Czasami zapominam że pod tą barierą arogancji i nieposłuszeństwa kryje się wrażliwość dziecka. Widzę też że powoli otwiera się bardziej na swoje uczucia która tak skrycie chowa przed światem. Zamiast odreagować sam przy alkoholu jak kiedyś teraz woli przyjść i porozmawiać o tym co go męczy. Ale to przez to że nigdy nie miał osoby z która mógłby to zrobić, nie zaznał za dużo miłości w życiu. Rodzice od małego zostawiali go z opiekunką rzadko ich widywał. Później musiał już radzić sobie sam. W wieku trzynastu lat weszły papierosy, alkohol i nazbyt wartościowe towarzystwo. Jego pierwsza miłość wykorzystała go i zdradziła. Zraził się. Potem były wyścigi i narkotyki. A następnie już tylko przelotne przygody. Których chyba sam czasami żałuję. Kiedyś w środku nocy kompletnie pijany przyszedł pod mój dom. To było po jednej z naszych kłótni nie rozmawialiśmy od kilku dni.
Dobijał się do drzwi. I dopiero po krzykach sąsiadki która zaczęła grozić policją wypuściłam go do środka. Zaczął krzyczeć że mnie kocha i że jestem w jego życiu filarem który nie pozawala ponownie upaść. Darł się że jeśli mnie straci to znów spierdoli sobie życie. Wtedy brałam to za głupie gadanie pijaka. A rano nic już nie pamiętał.

- Hej, już późno, może pójdziemy się wykąpać - Podniósł głowę patrząc mi w oczy, później przeniósł wzrok na moje usta łącząc je szybko ze swoimi. Wiedziałam że tak będzie jednak i tak mnie zaskoczył to co zrobił nie było pocałunkiem, to było zaledwie muśnięcie.

Nie wierzę w Miłość  (+18) - KastielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz