Nasz romantyczny weekend, skrócił się o parę godzin. Wiadomość Priyi przeraziła mnie, a podświadomość zaczęła wyobrażać najczarniejsze scenariusze. Kastielowi zajęło trochę czasu by uspokoić moje nerwy. Spakowaliśmy się w pośpiechu, oddając klucze. W powrocie, stanęliśmy jedynie przy fast foodzie. Byłam głodna, ale ściśnięty żołądek nie pozwolił mi nic przełknąć. Dlatego prowadziłam. Kas za to, chyba zajadał stres. Pomimo maski obojętności, podświadomie czułam że też się trochę martwi.
Kas:- Luna. Weź. Zwolnij trochę. - mówił wpychając sobie garść frytek do ust. - Zaraz wylądujemy w rowie.
- Nie przeginaj, umiem jeździć.
Kas:- Tu jest ograniczenie do 90/h, ty zapierdalasz 230/h. - zdziwiona spojrzałam na licznik prędkościomierza. Rozluźniając palce na kierownicy, przycisnęłam delikatnie hamulec. Zwalniając do 120. - Co się tak przejmujesz.
- To nasz przyjaciel. A Priya pewnie odchodzi od zmysłów. Dlaczego ty się nie martwisz !? - rzuciłam okiem na muzyka, by zaraz znów w pełni skupić się na trasie.
Kas:- To nie jest mój przyjaciel. To matoł który mnie wkurwia. I będzie to robił, zapewne do końca mojego życia. - westchnęłam ciężko, ta ich dziwna relacja czasami aż za bardzo działa mi na nerwy.
- Pomógł ci, gdy zostałeś oskarżony o plagiat. Byłam pewna, że w końcu się pogodziliście. Nawet szczerze mu podziękowałeś. Co jest z wami nie tak. Ten kretyński spór, trwa już za długo. Nie jesteście w liceum, wyrosłeś z młodzieńczego buntu, a on już nie robi za pana perfekcyjnego. Co takiego stoi wam na drodze, żeby znów zostać przyjaciółmi ?
Kas:- Godność.
- No oczywiście. Ta wasza męską duma. Dajcie sobie po mordach i idźcie na piwo, zamiast ciągnąc ten kretyński spór kolejną dekadę.
Kas:- Miałaś zwolnić.
- Jak słyszę te twoje farmazony, noga mi sama gaz dociska.
Po kilku godzinach podróży, w końcu dojechaliśmy do miasta. Kastiel skręcił w kierunku szpitala a ja próbowałam nie zasnąć zanim tam dotrzemy. Już podczas trasy, opadała mi głowa, dlatego też zamieniliśmy się za kółkiem. Delikatne szturchanie w ramię, przebudziło mnie z letargu. Spojrzałam na chłopaka, na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Kilkukrotnie powtarzał, żebym próbowała się zdrzemnąć. Jednak nie mogłam zamknąć oczu, Priya nie odpisywała. A wiadomości że Nataniel walczy o życie, nie pozwalała mi odpłynąć.
Kas:- Wróćmy, powinnaś się przespać. I zjeść coś więcej, niż kilka frytek.
- Najpierw się upewnijmy. Czy twój kochany Nataniel żyje. I czy będzie miał ci kto życie zatruwać - próbowałam zażartować, jednak marnie mi to wychodziło.
Zostawiają samochód na parkingu, przyspieszonym krokiem weszliśmy do budynku szpitala. - Mam bardzo złe wspomnienia, z tym miejscem. - Wymruczałam rozglądając się po recepcji. Gdy ostatni raz tu byliśmy, chodziliśmy jeszcze do liceum. Może gdybyśmy nie pokłócili się tamtego wieczora, wypadek by się nie wydarzył, a Kastiel nie musiał by walczyć o życie. O czym, nawet nie miałam pojęcia. Potem kilka tygodni, dochodził do siebie. A ja spędzałam tu całe dnie.Kas:- Czy ja wiem ? Tutaj wyznałaś mi miłość. Może nie było specjalnie romantyczne. Ale przynajmniej oryginalnie.
- No dobra, może nie wszystkie były kompletnie złe. - Ale ile stresu się wtedy najadłam i to ile wyszlochałam, to moje. Podeszłam do recepcjonistki pytając o Nataniela Carello, oczywiście ta sama wieczna śpiewka. "Informacje przekazujemy tylko rodzinie" Jednak po małym teatrzyku Kastiela, i kilku kłamstwach że jestem rzekomo siostrą Nata. Ta grzecznie wskazała nam jego sale.
CZYTASZ
Nie wierzę w Miłość (+18) - Kastiel
FanficLuna trzy lata temu chcąc skończyć z burzliwą przeszłością przyjechała do Anglii. W liceum Słodki Amoris zdobyła wielu przyjaciół, zalotnikòw ale i kilku wrogów jak potoczy się jej historia.... Sezon 2 - Gdybyś miał wybrać między zespołem a mną co...