1. Każdy dzień identyczny

801 26 33
                                    

-Cholera jasna!

Świetny początek dnia, gorącej patelni na stópce jeszcze dzisiaj nie miałem. Nie jest nawet taka ciężka, a tak cholernie boli. Schyliłem się by odłożyć połamaną patelnie z już i tak spalonym jajkiem na blat, jebać, że gorące, jestem zbyt wkurwiony by odczuwać ból. Przez chwilę się zatrzymałem, patrząc na jedną ze szklanek na stole. Przeszło mnie lekko nieprzyjemne uczucie, takie jakby deja vu.

Zamoczyłem ścierkę w zimnej wodzie i położyłem na zranionej części ciała, przy okazji siadając na krześle. Nic mi ostatnio nie idzie...no w sumie to przez prawie całe moje życie. Dupy nie urywa. Na moje szczęście Ukraina przyjął mnie do swojej kawiarenki, teraz tylko tego nie spierdolić i nie zostać wyjebanym przez własnego kumpla.

wtedy by była beka.

Popatrzyłem na zegar i się okazało że mam 20 minut spóźnienia, nie no zajebiście, i moje wejście smoka poszło w pizdu. Podniosłem dupsko i założyłem z bólem jakieś nieuprane skarpetki z podłogi, przy okazji je wąchając. Nie śmierdziały.

Wzruszyłem ramionami.- Jeszcze jeden dzień wytrzymają.- I z tym ruszyłem w stronę wyjścia. Miałem na sobie dość luźną koszulkę i jakieś pierwsze lepsze spodnie, jakimś cudem trzymało się to wszystko kupy. Dość wygodnie bo lato, więc tak można, nie to co w zimę.

W ogóle nienawidzę zimy, to ten jeden czas w roku w którym muszę ruszyć dupsko by rozpalić w piecu, bo na ogrzewanie normalne mnie nie stać, ledwo na siebie zarabiam. Co najdziwniejsze jest to że ukończyłem szkołę muzyczną i studia plastyczne na kierunku grafiki komputerowej, napierdalam w te organy, skrzypce i gitary równo. A i tak pracuje w jakiejś restauracji na dwie zmiany. To się nazywa życie, co nie.

Nawet za cholerę nie pamiętam dlaczego poszedłem na te wszystkie kierunki, to chyba dlatego żeby pluć tym w twarz temu zasranemu reichtanglowi, no ale zdechł zanim je skończyłem. Staroć nawet 50 nie dożył no ale co mówić, ja pewnie 40 nie dożyje.

Zagapiłem się i walnąłem w znak, który był akurat przed wejściem do restauracji. szczerze byłem wdzięczny, niebiosa mi zesłały ten znak drogowy bo inaczej bym doszedł na drugi koniec miasta. Otworzyłem pół szklane drzwi, wchodząc do środka. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to rozbawiony wzrok Ukraińca.

- I co się habisz.- Zapytałem z poker facem. Teraz wytrzymać z tym żółto dziobem, walka z żywiołami normalnie.
- Nie no byłem wkurwiony ale nieważne. Tak się po prostu wita spóźnialskich, może cię to w końcu czegoś nauczy.-Odpowiedział mi spokojniej Ukraińczyk, opierając łokcie o blat.

- Tsa, ciebie też miło widzieć.- Postanowiłem jak na razie zignorować jego egzystencję, trzeba w końcu pracować i zarabiać cnie? Wszedłem do pomieszczenia dla pracowników, biorąc swój strój i sprawnie go na siebie zakładając. Zwykły zielony fartuch i biała nawet wygodna koszula.

Postanowiłem, że odwiedzę mojego najukochańszego Włocha w kuchni. Koleś zwykle układał składniki jak najbliżej, żeby mieć jak je szybko wziąć, nawet mądre patrząc na czas wykonania większości dań. Jest to w sumie restauracja włoska, dlaczego włoska? Bo nikt nie chciał ukraińskiego żarcia a Włochy tylko włoskie potrafi. Dalej pamiętam te załamanie przyjaciela.

Za salutowałem kucharzynie, poprawiając fartuch idealnie kiedy Ukraina przyjął pierwsze zamówienie. Czas na powtórzenie swojej rutyny, znowu, i tak ponownie przez pewnie kilka dobrych lat.

19:40

Zawsze mnie zastanawiała ta jedna laska, jak ona miała? Francja? Nie wiem. Zawsze przychodziła o tej samej godzinie, tego samego dnia tygodnia z tym samym facetem, w dokładnie to samo miejsce i zawsze te same jedzenie. Dziwne bo koleś wygląda dziwnie, cylindry były ledwo co modne we wczesnych latach osiemdziesiątych, ale jebać, kto co lubi. Ona zawsze była ostatnim klientem dnia w piątki, i zawsze miała jakieś dokumenty o których rozmawiała z tym facetem. Nie to, że podsłuchuje ale to łatwo dostrzec.

Może jakaś biznes-woman czy co, wygląda na odzianą. W sumie ją lubię bo też lubi sernik jak ja, sernik jest zajebisty.

- Polonia.-Nawet nie wiedziałem że ten Włoch za mną jest, chyba za bardzo się zamyśliłem tą laską. Na tym poziomie ktoś by mógł powiedzieć że jestem hetero, co ciężko wychodzi komukolwiek z buzi kiedy zwracają się do mnie.

- mh?- Mruknąłem, kierując swój wzrok na wyższego ode mnie mężczyznę. Opierał się o okienko z którego przyjmowałem gotowe dania, najwyraźniej tak samo znudzony jak ja.

- ile oni jeszcze będą wpierdalać, chce do domu iść.- Odpowiedział mężczyzna przyglądając się parze, widocznie zmęczony po tylu godzinach nieustannej pracy. Był on starszy ode mnie o jakieś 2 lata, ponieważ miał 26 lat. Nawet młody, a nie mogę ukryć, że spróbowałem tego faceta.

Było to w sumie po godzinach, kiedy już mieliśmy zamykać. Zaczęliśmy gadać no i wyszło jak wyszło, musiał jeszcze potem sprzątać kuchnie. Ah, jakie miłe wspomnienia.
- Nie mam pojęcia, ale raczej niedługo. Zwykle wychodzą około 20.- Z powrotem spojrzałem na dany stolik, aż dziwne, że do teraz nie odczuli naszego wzroku.

- Szpiegujesz ich czy co?- Cicho prychnąłem na to zdanie. Krótko po tym oboje wstali i skierowali się ku ladzie, a ja podałem im rachunek i czytnik do karty. Kobieta położyła 10CHD z ciepłym uśmiechem. Oboje wyszli, zostawiając mnie i Włocha w końcu samych.

-... No co tak stoisz, są talerze do wyszorowania.- Chytry uśmieszek zawitał na mojej twarzy, jeszcze się zmiana nie skończyła.

- No ktoś musi je zebrać co nie- Dobra tutaj mnie ma, jęknąłem z niezadowolenia i skierowałem się do stolika. Po chwili wróciłem z brudnymi talerzami.
- Dobra to ty już idź, ja tu posprzątam.- podałem mu talerze z lekką niepewnością.

- Na pewno?- Zapytałem, czując się źle z faktem zostawienia go tak samego. Mężczyzna jedynie przytakną, kierując się do kuchni. Jak ten facet jest dalej singlem? No błagam on jest chodzącym ideałem, aż szkoda że sam takiego nie mam.

Wzruszyłem ramionami i wyszedłem z budynku, kierując się do domu. To był kolejny męczący dzień.

----------------------------------------------------------------

CHD= CountryHuman Dollar / waluta którą płacą kraje w swoim świecie.
1CHD= 10 000 USD

(Jest to w sumie wzięte z innej książki CH "Where Winter Meets Summer" przez OnyxxCrow. Serdecznie polecam do przeczytania jeśli ogarniacie ang. ;])

Worthless man /Countryhumans/ GerPol/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz