-Tak się o ciebie martwiłem!-Węgry ściskał mnie tak mocno że mało co płuca mi dupą nie wyszły, starałem się urwać z jego uścisku ale mi coś nie szło.
-dobra, dobra, rozumiem- Udało mi się go w końcu odepchnąć odemnie. Chuj rozjebał mi moje automatyczne oddychanie, teraz muszę sam to robić.
-więc, byłeś tu przez cały ten czas?- zapytała zaskoczone ale też zmartwiona Austria, ja tylko przytaknąłem głową. Nie chciałem znowu widzieć się z bratem, nie po tym co mi przypomniał.
Było tragiczne myślenie że mój brat się mną przejął dopiero kiedy mnie zabrali tamtego dnia..
~~1914 r. lipiec~~
Był to jakiś czas po tym jak mój ojciec został zaatakowany, w tym czasie zostaliśmy podarowani dwoma koronami.
- W czasach, w których mnie już nie będzie. Oboje będziecie musieli władać własnymi ziemiami, otrzymacie niepodległość odziedziczając moje tereny. Te oto korony są dowodem waszej władzy i niepodległości, noście je na udowodnienie waszej wolności- Głaskał mojego brata po głowie kiedy ja się wsłuchiwałem w jego wypowiedzi. Byłem pewien że udowodnię tacie że mogę rządzić ziemiami tak dobrze jak on, był to jeden z moich głównych punktów.
-obiecuje tato! Że będę najlepszym władcą na świecie!- Jednak moje słowa nawet do niego nie dotarły, był jedynie zainteresowany moim bratem. Bolało, ale miałem cel w życiu, chciałem udowodnić że zasługuje na niepodległość.
Nie mineło dużo czasu zanim musiałem to osobiście udowodnić. Mój ojciec schował mojego brata w bezpiecznym miejscu, a sam odszedł na wojnę, zostawiając mnie samego na polu bitwy. Widziałem upadające ciała na ziemię, słyszałem krzyki i masę hałasu zza drzwi. W pewnym momencie drzwi się otworzyły, wierzyłem że to mój tata więc podbiegłem przytulając się do jego nogi, jednak zachowywał się inaczej.
Podniósł mnie i przytulił, ocieplając mnie w tym strasznym zimnie. Było mi ciepło i przyjemnie, w końcu osoba która miała być mym tatą się odezwała.
- Weine nicht mehr mein Engel, ich werde mich um dich kümmern- nie zrozumiałem jego słów, nie było to dla mnie ważne. Czułem tylko jak byłem opatulony czymś ciepłym, a potem niesiony do nieznaneji lokalizacji. Usypiałem w powodu zimna i nadmiaru płaczu, zachowałem spokój chociaż że dobrze wiedziałem.
Że to nie był mój ojciec.
W końcu, w 1918 roku, wróciłem do swojego domu, miałem w tedy ledwo 15 lat. W większości domy już nie było, pozostały jednak ściany i pojedyńcze obiekty. Chciałem znaleść swojego brata, chociaż że dobrze wiedziałem że go tu najprawdopodobniej nie ma, najwyżej jego martwe ciało. Wiedziałem gdzie się kierować, znałem tylko jedno miejsce w którym ojciec mógł go schować.
Przechodząc przez ruiny domu, schodząc w dół stromymi zniszczonymi schodami, zatrzymałem swoje kroki przy jednej specyficznej szafce. Z całej siły pchałem szafkę która powoli się przesuwała, odsłaniając pomieszczenie za nim, który był wręcz w tym samym stanie w którym był pozostawiony.
Nie było go tu, ale było coś innego. Dwie kolumny na dwie korony, jednak tylko jedna, moja. Wszystko było nie ruszone, no oprócz korony mojego brata, wiedziałem że jeżeli tu był, to ją ze sobą wziął.
Mniej istotne, została jedna korona, którą w tym momencie mam wziąść i stać się niepodległym krajem. Mój ojciec i tak jest martwy, widziałem jego egzekucje na własne oczy, nie przyjemny widok.
Delikatnie podniosłem koronę, nakładając ją na swoją głowę, pasowała idealnie. Nagle coś się zaczeło dziać, tak dokładnie na wielkiej mapie wiszącej na ścianie. Widziałem jak Rzeczypospolita wyblakła, zastąpiona kimś innym.
Królestwo Węgier
Królestwo PolskieI jeszcze jeden, mniejszy kraj od nas.
Królestwo Litewskie.
~~teraźniejszość~~
-Węgry?- Brat popatrzył na mnie, skupiał swoją uwagę na kupku z kawą.-Jesteś pewien że nie było.. Trzech koron?- Ostatnią część mruknąłem pod nosem, za to brat popatrzył na mnie jak na jebniętego.-jasne że nie było trzeciej, sam dobrze wiesz- znowu skupił się na piciu kawy, do puki nie zrozumiał mojego pytania.-A tak dokładniej, dlaczego pytasz?- Zapytał odkładając kubek z kawą.
Przez jakiś czas siedziałem cicho zastanawiając się czy powinienem wchodzić w szczegóły, jednak patrząc na doczekujący wzrok brata wiedziałem że i tak się kiedyś tego dowie.
-kiedy wziąłem swoją koronę, mapa świata się zmieniła, rozdzielająca tereny naszego ojca na 3 kraje- Robiłem kułka łyżeczką w już i tak zimnej herbacie, czekając na dalsze pytania Węgier, jednak on czekał żebym sam to powiedział. Po jakimś czasie czekania sam mu powiedziałem- Królestwo Polskie, Węgierskie.. I królestwo litewskie- Węgry nie odpowiedział, zastanawiał się.
Przed dłuższy czas trwała cisza, którą Węgry przerwał swoim pytaniem.-Myślisz że tata nam o czymś nie powiedział? Dlaczego ty mi nie powiedziałeś??- Słyszałem rozczarowanie w jego oczach.-Bo sam tego nie rozumiałem- Ponowna cisza zajęła cały pokój. Cichy kaszel Niemca wybudził nas z rozmyślania, zapomniałem że dalej tutaj są. Wiedziałem że nic nie zrozumiał z naszej wymowy, za to Austria już tak.
-Family issues (Problemy rodzinne)- Austria zapewniła niemca, który przytakną i skierował się do kuchni po jakieś przekąski. Trwała niezręczna atmosfera pomiędzy naszą trójką, patrząc na to że Austria zrozumiała że najprawdopodobniej mamy jeszcze trzeciego członka rodziny.
Nie chciała jednak kontynuować tego tematu, wiedziała że byliśmy o wiele bardziej zszokowani, a przynajmniej Węgry.-Chyba powinniśmy wracać skarbie- poklepała Węgra lekko po ramieniu, Za to on bez dalszego zawachania pożegnał się i wyszedł. Jeszcze przez jakiś czas patrzyłem się na drzwi wejściowe zagubiony w myślach, całe te myślenie dawało mi ból głowy ale nie umiałem sam siebie przed nimi zatrzymać, było to uciążliwe.
-was ist passiert?(co się stało)- Powiedział głos zza moich pleców. Odwróciłem się e kierunku mówcy, nie zrozumiałem co powiedział bo aż taki dobry w niemieckim to nie byłem.-Oh um, what happened (um, co się stało?)- westchnąłem, nie wiedziałem jak mu to wytłumaczyć, a tym bardziej czy wogule powinienem.
-I might have, one more sibling (możliwe że mam, jeszcze jednego członka rodziny)- Zerknąłem kontem oka na zdziwioną twarz Niemca, zastanawiał się nad czymś.-I told you because you are at some point, a part of this family (powiedziałem ci bo w jakiś sposób, jesteś członkiem tej rodziny)- wpatrywałem się w podłogę, za dużo myślenia, a ból głowy coraz to bardziej przypominał mi o swojej obecności. Nie wiem co teraz bardziej czułem, zagubienie czy ból.
Poczułem rękę na ramieniu, lekko się wzdrygnąłem na ten gest. Odwróciłem się ponownie na Niemca patrząc mu w oczy, nie na długo jako że ten mnie przyciągną do siebie i objął. Zaskoczony po chwili oddałem przytulasa, odwracało to moją uwagę od rozmyślania i skupiło na ciepłym torsie mężczyzny.
- Ich glaube, ich weiß, wer er ist- szepnął do mojego ucha, spowrotem wracając do gładzenia moich włosów.-What?(co?)- Oderwałem się od jego torsu i spojrzałem spokojnie w jego oczy.-Nothing important (nic ważnego)- odpowiedział szybko, jednak spokojnie, nie rozmyślałem nad tym ani chwili dłużej wracając do ciepłego uścisku Niemca.
-----------------------------------------------------------------------
Jeżeli ktoś się zastanawiam dlaczego w pierwszych rozdziałach Niemiec mówi po Polsku a tu nie kuma, to dlatego że trochę zmieniłem styl pisania ich wypowiedzi żeby było bardziej Realistycznie.Jakby ktoś chciał wiedzieć:
-Weine nicht mehr mein Engel, ich werde mich um dich kümmern- Nie płacz już mój aniołku, zaopiekuje się tobą
-Ich glaube, ich weiß, wer er ist- Chyba wiem, kim on jest
To wszystko na dzisiaj, miłego dzionka ;P
-Klocuszek
(P.S.TEN TEŻ NIE SPRAWDZONY)
CZYTASZ
Worthless man /Countryhumans/ GerPol/
Fanfiction~~~~~~~~✦ Dziwnie jest zmienić pogląd na świat, kiedy jedyne co w nim znasz to udręke i ból. Czasami jednak nie mamy wyboru, świat się zmienia a my z nim. Ale ciężej się przestawić, kiedy nagle z bycia bezużytecznym, stajesz się potrzebny. Że gdzie...