5. Odwiedziny rodziny

387 16 1
                                    

Już dawno się wyniosłem z domu i kierowałem swoje ruchy do domu Brata, była jakaś 5 rano. Postanowiłem tam przespać jedną ostatnią noc i wynieść się przed przybyciem Komisji.

Aktualnie idę po chodniku z walizką i zmęczonymi oczami, ciężko było spać z tym stresem. Nie rozmawiałem z bratem przez ponad rok, nie wiem dlaczego, po prostu nie chciałem być takim wrzodem na dupie.

Lekki wiatr towarzyszył mojej drodze co nie zbyt mnie pocieszało, byłem zbyt zajęty zastanawianiem się nad tym co im powiem. No ja bym chciał wiedzieć dlaczego z dupy pojawił się mój brat z którym nie rozmawiałem przez ponad rok.

Widok znajomego mi domu nie pomagał, coraz mniej czasu. Był to spory budynek, zazdroszczę tego że ich na to stać. Jednak zawsze mnie ciekawiły kszaki, nie wiem czemu kszaki po prostu wyglądały fajnie, takie równe kwadraty jak z Minecraft'a.

Wziąłem głęboki oddech i podeszłem do drzwi, wcisnąłem dzwonek kilka razy żeby obudzić tych leni. Usłyszałem głos Austrii a potem kroki, a w drzwiach stanęła zmęczona kobieta.

- Polen? Alles Gut?- Popatrzyła się na mnie pytająco, nie dziwie się, w końcu kto by się spodziewał mnie akurat tutaj.

- bajecznie, piękny dzionek, mogę wejść?- Zapytałem z uśmiechem i pośpiesznym tonem, chciałem jak najszybciej wejść do środka.

- tak tak, proszę- Kobieta przesunęła się na bok a ja wszedłem do środku, chyba dopiero w tedy zauważyła mój bagaż. Ładny domek muszę przyznać, wielki ale przytulny.

- dobra a co z tą walizką?- Wskazała na mój bagaż a ja się lekko zakłopotałem, po chwili myślenia nad odpowiedzią po prostu walnąłem prosto z mostu.

- rzeczy od Ukrainy, wiem trochę sporo ich. Ale skoro byłem w okolicy to postanowiłem odwiedzić- Z uśmiechem zasiadłem przy stole, a z góry było słychać jakieś kroki. Lekko się zestresowałem na fakt tego że wiem kto tutaj idzie, i chociaż że tutaj przyszedłem by z nim porozmawiać dalej nie byłem gotowy go ujrzeć.

- kto przychodzi o tak wczesnej- Zawachał się gdy tylko zobaczył gościa w salonie, czyli mnie. Ja po prostu patrzyłem w podłogę oczekując jakiejkolwiek reakcji brata.

- Lengyelország?- Powiedział niepewnie starszy, a ja popatrzyłem na niego z zakłopotaniem i niepewnością. Z kuchni wyszła Austria z dwoma kubkami najprawdopodobniej ciepłego kakao.

- przyszedł w odwiedziny- Austria poklepała mnie przyjaźnie po plecach, za to Węgry spojrzał na mnie podejrzliwie.

- odwiedziny huh?- Nie wieżył że to był powód i w sumie miał rację, to nie był powód. Zna mnie przez lata, wie kiedy kłamie, a ja wiem kiedy on chce się upewnić że tak jest.

- więc co tak dokładnie cię tutaj sprowadza? I czemu ta walizka- Nie odpowiadałem mu przez jakąś chwilę ale spojrzałem ponownie na niego już pewniej.

- Rzeczy Ukrainy których nie potrzebuje, a jestem tu żeby poprawić kontakt

- kłamstwa- znowu siedziałem cicho, o co mu chodzi. Popatrzyłem niepewnie w ścianę obok a ten usiadł naprzeciwko mnie. - Nie przyjmujesz gestów innych osób-

- nalegał..

- nie jesteś taki by się przełamać komuś, jednak kiedy jesteś na skraju odpowiadasz pewnie i spokojnie, w dodatku uprzejmie- Kurwa jak on mnie dobrze zna, to wszystko prawda. Westchnąłem na myśl o tym że muszę mu powiedzieć, a nienawidzę rozmawiać o swoich problemach, powoduje to u mnie.. Potrzebę płaczu, a płacz ukazuje słabość.

- Skarbie możesz na chwilę wyjść, chce żeby się tak tym nie denerwował- Nagle powiedział Węgry, Austria tylko przytaknęłam i wróciła najprawdopodobniej do sypialni, a on spojrzał na mnie wyczekująco.

- Nie przychodziłbyś tutaj po roku tylko po odwiedziny, wiem że coś jest na rzeczy i że nikt inny ci w tym nie pomoże- Stanowczy głos brata mnie dość mocno zestresował, dlatego też unikałem go przez ponad rok. Po prostu bałem się go.

- i dalej mi nie powiedziałeś dlaczego tak po prostu odłączyłeś się..- Westchnąłem i wyjąłem list z kieszeni, kładąc go na blacie. Węgry z dziwieniem podniósł go i zaczął czytać, a po chwili wygladał na bardzo zmartwionego.

- nie mam nikogo innego kto mógł by mnie przyjąć, mam teraz tylko ciebie- Popatrzyłem na niego z załamaniem, za to ten z litością.

- powiedz mi tylko dlaczego, dlaczego tak nagle odszedłeś- Przez chwilę siedziałem w ciszy, jednak po chwili odpowiedziałem.

- zawsze byłeś bardzo opiekuńczy, jednak twoja opieka przekręcała się w złość, przerażało mnie to. A kiedy poznałeś Austrię zauważyłem że jestem takim wrzodem na dupie, więc po prostu się odłączyłem.. W jakimś sensie bałem się- Patrzyłem się w ziemię, nie mogłem patrzeć mu prosto w oczy.

- bałeś się.. Mnie?- Jego głos był smutny, jakby nie dowieżał moim słowom, ja w sumie też. Jednak Węgry wstał i podszedł do mnie, kładąc rękę na moim ramieniu.

- możesz tu zostać tyle ile potrzebujesz, na górze jest pokój gościnny, raczej pamiętasz- I odszedł, zdziwiła mnie jego reakcja. Myślałem że będzie zły lub będzie się dopytywał o zbędne rzeczy a tu takie coś, może to nawet lepiej. Wstałem od stołu i po kierowałem się do góry, chciałem po prostu odpocząć.

21:20

Austria przygotowała nam naleśniki na kolacje, z okazji mojego nocowania. Uwielbiam jej naleśniki, są takie idealne.

- czyli masz jakieś problemy z pieniędzmi, czemu mi nie powiedziałeś?- Zapytał Węgry, a ja tylko wzruszyłem ramionami i wróciłem do jedzenia naleśników.

- może to dlatego byłeś taki niemrawy w sklepie- Słowa Austrii dość szybko zaciekawiły Węgry, a ja się załamałem. No kurwa tylko to, niech mnie wypytuje o zdrowie.

- niemrawo? Chory jesteś?- Popatrzył na mnie a ja tylko pokręciło głową na nie. Zachciało mi się ziewać, co nie umknęło jastrzębiemu wzroku mojego brata.

- już śpiący? Kiedyś chodziłeś spać równo po 12, może naprawdę jesteś chory- Podszedł do mnie i zaczął dotykać tymi zimnymi łapskami po mojej pięknej mordzie. Na co Austria się cicho zaśmiała

- no żesz zabieraj te łapska odemnie

- a co mi zrobisz, ugryziesz, kocie- Chciałem go walnąć jednak ten złapał moją rękę i zaczął wyzywać od niegrzecznych kotków, no kurwa twoja mać. Złapałem za naleśnika i rzuciłem w jego stronę, a dżem wybudził mu czystą koszulkę.

- e no! To była nowa koszulka- I zaczął mnie nawalać z łapsk, a ja się śmiałem jak takie niedorobione dziecko. Za to biedna Austria musiała się temu przyglądać.

- dobra spokój wy dwaj, zachowujecie się jak dzieci- Chyba się zaraz zadławie tym naleśnikiem w mordzie, który Węgry mi wcisnął. W końcu odsuneliśmy się od siebie a Austria odłożyła talerz z większą ilością naleśników na stół.

- powinieneś się położyć, jest już późno- Powiedziała Austria, czuje się jak bachor.
- możesz se wziąść jakieś ciuchy od Węgier.

- tylko nie koszule!- Koleś prawie się zadławił tym naleśnikiem, dobrze mu tak. Ja skierowałem swoje kroki do ich sypialni w której była wielka szafa. Zacząłem przeszukiwać ubrania brata bo na szczęście pamiętałem gdzie one są, i se wyjąłem jakąś koszulkę a mogę spać w bokserkach. Nie rozmyślałem długo tylko przebrałem się i skierowałem do pokoju gościnnego, gdzie były już wszystkie moje rzeczy. Zgasiłem światło i położyłem się w chuj wygodnym łóżku, długo nie czekając zasnąłem opatulony kołdrą.

Worthless man /Countryhumans/ GerPol/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz