16. Z oczu mojego ojca

234 14 7
                                    

Rok 1572, grudzień

Pewne mocarstwo aktualnie kończyło swoje papiery, mieszkańcy starej Rzeczypospolitej byli przerażeni przyszłością ich narodu. Wiedzieli, że miał 3 potężne mocarstwa na karku. Po pokoju rozniosło się ciche skrzypnięcie drzwi, a mężczyzna o potężnych białych skrzydłach w końcu oderwał swój wzrok od folderów. W drzwiach stał kraj, kruchy o dziewiczej urodzie, tak przynajmniej uważał RON, dla niego, jego najmłodszy syn był dla niego takim małym oczkiem w głowie, jednak uważał, że nie był on kompetentny do niczego, dlatego nie oczekiwał od niego żadnych wielkich rzeczy. Był tylko, żeby być.

Był on jedynym jego dzieckiem, które odziedziczyło jego potężne anielskie skrzydła, jednak jego, były słabiutkie i malutkie, zbyt malutkie jak na jego wiek. Chłopiec powoli wszedł do biura swojego ojca, przecierając swoje śpiące ślepka.-Co się stało, mój synu?- Zapytał RON, powoli wstając z krzesła, a chłopiec dalej siedział cicho. W końcu Polak podszedł do swojego syna, przykucając na jedno kolano, głaszcząc jego głowę.

-Nie mogę spać- Cicho mruknęła dziecina, spuszczając wzrok, za to mężczyzna tylko westchnął. Podniósł się, podnosząc swojego syna i wychodząc z gabinetu.

Polska bał się swojego ojca, nie mógł zrozumieć co robił nie tak, że jego ojciec patrzył na niego jak na nieudacznika, jednak to nie była prawda. Rzeczypospolita kochał swojego syna, była to jednak inna miłość niż dla jego starszych braci. Robił z nich silne kraje, żeby przejęli jego tereny, kochał ich dla dobra narodu i swoich ludzi. Jednak Polska, Polska dla niego nie miał takiej przyszłości, był za delikatny, tak uważał, mimo to kochał go nad życie. Była to miłość od której nie wymaga się niczego w zamian, czy to nie powodowało, że chłopiec był ważniejszy od jego braci?

Nie, nie był, przynajmniej tak myślał chłopiec. On nie chciał po prostu być, by nigdy nie otrzymać terenów, jego ojciec się martwił że prędzej zrani samego siebie, niż się obroni, po prostu nie chciał żeby kiedykolwiek stała mu się krzywda.

Mijały lata, a RON zaczął zwracać swoją uwagę na Węgry, jako że był o krok przed wojną z trzema jego wrogami, Litwy już nie było, miał tylko swojego starszego syna. Trenował go, kiedy tylko mógł, jednak to oznaczało że Polska był odsunięty na bok, kompletnie. W takim momencie, miłość rzeczypospolitej do swojego syna zanikała, obchodziło go tylko dobro jego państwa, tak jak zawsze. Stawiał naród nad swoje dzieci, jednak potrzebował swojego następcy, a Polska, po prostu nie był tym czego oczekiwał RON.

Przez ten fakt, Polska stworzył własny wizerunek ojca, który go zostawił na śmierć, jego własny ojciec, jednak czy naprawdę miał wybór? Mówił, że wie że Polska umrze, jednak gdyby naprawdę nie miał odrobiny wiary, czy by zostawił go tam samego, na pastwę losu?

Polska kochał swojego ojca, a jego ojciec kochał go, jednak miłość zanikła kiedy przyszły problemy, a w tedy był po prostu nikim, i nigdy nie mógł się z tym pogodzić.

-Polen

Jednak RON, chociaż że tyle lat minęło od ostatniego czasu gdy mógł zobaczyć swojego syna, lata minęły od drugiej wojny światowej i wszystkiemu co mu się przytrafiło, na twarzy RON'a zawsze witał uśmiech dumy. Był dumny, z tego na co wyrósł jego syn, nie ważne kim tak na prawdę był, liczyło się dla niego to, że utrzymuje sam naród ojca, chociaż że Węgier teraz zajmował się swoim.

-Polen

Doceniał swojego syna, i to jak. Trzeba się jednak pogodzić, że RON nie był dobrym ojcem, i nigdy nim nie będzie, nie ważne co czuł od środka.

-POLEN!

Nagle Polak zerwał się na równe nogi, rozglądając się na wszystkie strony.

-Stop snoring (przestań chrapać)- Powiedział zaspany Niemiec, przytulając bardziej Polaka do swojego torsu. Wydawało mu się jednak, że coś było nie tak, czuł wzrok na sobie. Kilka razy sprawdził czy to nie German przyglądający mu się, ale nie, ten już dawno odpłyną, więc co go tak obserwowało?

-może błędy mojej przeszłości po mnie wróciły?- Szepnął Polska, cicho śmiejąc się pod nosem. Nie potrzebował długo na to by odpłynąć gdziekolwiek odpłyną Niemcy, ponownie zaczynając chrapać.

Wzrok jednak nie zniknął, dalej go obserwował, z konta pokoju. Stał tam ktoś, uważnie przyglądając się śpiącej parze, nie był to wrogi wzrok, chciał tylko się upewnić że wszystko gra, miał dziwnie jednak na to sposoby.

Jego flaga bardzo przypominała Polską, ale różniła się tylko jednym szczegółem. Był jego starszym kuzynem, byli bardzo blisko jako że oboje byli pod komunizmem. Bardzo się przejmował swoim bratem od czasów gdy wyjechał na studia, jednak kiedy tylko usłyszał o jego pobycie u Tego Nazisty, jak to on określał. Musiał się upewnić że nic mu się nie stanie.

Postać wyłoniła się odrobinę bardziej z cienia, ukazując to, co go różniło od Polski.

Czechy.
-----------------------------------------------------------------------
Wiem, wiem, bardzo króciutka.
Przepraszam za bardzo długo nieobecność, jednak mam po prostu masę roboty, tak jak obiecałem, gdy tylko znajdę czas to będę pisał rozdziały.

Chciałem dać wam przynajmniej krótki rozdział.

Naprawdę, przepraszam za nieobecność i tak jak zwykle mówie, będę próbował pisać gdy tylko mam czas.

Miłego wieczorka kwadraciki 💗
-kwadratowe cesarstwo niemieckie

Worthless man /Countryhumans/ GerPol/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz