17. Jeden wypadek

233 13 5
                                    

POV: 3os

-AŁA!- Krzykną Polak z kuchni. Była 16, a on postanowił że raczej jego umiejętności gotowania są wystarczające na zrobienie obiadu, jednak się srogo mylił. Trzeba przyznać, że Polska nie był wybitnym kucharzem, ale przynajmniej umiał zrobić tosta na patelni . Trzeba jednak podkreślić fakt tego, że jak mu coś wyjdzie, to jest niesamowite w smaku, co jest wręcz szokujące jak na kogoś kto kompletnie nie zna się na gotowaniu.

Jednak ten, już zdążył se pokaleczyć 3 palce, i oparzyć kciuk, a i tak wyszło że jego śniadanie spadło mu na mały palec. Polska nie miał żadnego farta z gotowaniem, jakby cała ta umiejętność go po prostu nie trawiła, kumacie? nie trawiła. Skończyło się na tym że zrobił sobie kanapkę z serem i szynką, cały jego czas na gotowaniu śniadania poszedł się, za przeproszeniem, jebać-.

Życie to życie, a śniadanie to śniadanie, nie ma powodu płakać nad rozlanym mlekiem, które też udało mu się rozlać podczas pierwszej próbie zrobienia śniadania. Był on już wykończony dzisiejszą pracą w kawiarni, do której w końcu po kilku miesiącach postanowił wrócić, ale wszyscy dobrze wiedzieli że nie miał w planach zostać tam na długo.

Chciał on zacząć nowy chapter w życiu, wszystko od nowa, a do tego musiał on opuścić wiele rzeczy z jego przeszłości. Najtrudniej było mu porzucić tą restauracje, kochał ją i miał tam dwóch najbliższych mu przyjaciół. Chciał to zrobić jak najszybciej, dlatego też i zaprosił dzisiaj do jego domu Ukrainę i Włochy.

POV: Polonia

Byłem zdenerwowany, martwiłem się tym jak to wezmą, w końcu nie chce żeby to zniszczyło naszą przyjaźń. Bawiłem się palcami czekając na dzwonek do drzwi, przynajmniej miałem towarzystwo pieseła, który ciągle wymagał ode mnie rzucania ciągle piłki.

Po domu rozszedł się dźwięk dzwonka, a przeze mnie od razu przeszedł paraliż. Tak strasznie się martwiłem rezultatem tej rozmowy że zapomniałem je wogule otworzyć, gdy tylko się przebudziłem, od razu podbiegłem do drzwi i je otworzyłem.

Przede mną stała dwójka mężczyzn, oczywiście tych których się spodziewałem. Zaprosiłem ich do środka, sama ich radość powodowała że czułem się tragicznie, jak ja mogę im to powiedzieć? tak żeby nie zranić ich uczuć.

Jestem pewien że zauważyli moją niepewność, była ona widoczna kilometr z tąd, jednak żaden z nich nie chciał się spytać o co chodziło, czekali aż ja im powiem. Westchnąłem, patrząc się na nich z oczami pełnymi żalu i smutku, chciałem mieć to z głowy.

-Hey, um, i really need to tell you guys something (hej, um, muszę wam coś powiedzieć)- Ledwo co wyjąkałem, zwracając ich uwagę na siebie. Chciałem kontynuować jednak czułem jakby mi się zatkało gardło, normalnie jakby coś mi kazało po prostu się zamknąć. Przełamałem to jednak w sobie, biorąc głęboki wdech.

-I.. I want to quit working in the café (ja.. Nie chce już pracować w kawiarni)- I nagle wszystko umilkłą, dało się nawet usłyszeć tykanie zegara. Nikt nie wiedział jak ma zareagować, jednak raczej cała nasza trójka się tego w końcu spodziewała.

-Polsha- Powiedział cicho Ukraina, a ja popatrzyłem na niego. Miał on smutny uśmiech, jednak przepełniony dumą, popatrzył się na Włochy, który również się uśmiechną.-If thats what makes you happy (Jeżeli to cię uszczęśliwi)- uśmiechnąłem się z ulgi, nie wyglądali na złych czy niezadowolonych, i właśnie na tym mi zależało.

-You leaving doesnt mean were not friends anymore, right? (Twoje odejście nie oznacza że nie jesteśmy już przyjaciółmi cnie?)- -oh no, of course not! (O nie, jasne, że nie!)- Odpowiedziałem Włochom który się tylko zaśmiał, cała nasza trójka kontynuowała rozmowę na temat naszej dalszej przyszłości.

Mijały godziny, w końcu w jakimś momencie musieli już iść, na prawdę cieszyłem się że wszystko pomiędzy nami zostaje bez zmian.

POV: 3os

Dochodziła powoli godzina 20, a Niemcy dalej był w swoim biurze. Dzisiaj miał dość sporo roboty, ale naszczęście zostały mu już tylko 2 papiery do wykończenia.

Nie zajęło mu długo kończenie ich, cieszył się że w końcu skończył z pracą na dzisiaj. Przeciągnął się na krześle, wstając i składając foldery na jedną wielką kupkę, przy okazji wyłączył swój komputer. Nie było już nikogo w budynku, więc jego zadaniem było zamknięcie, czyli to co zwykle. Wiedział że przyszedł do niego Szwajcaria się pożegnać, kilka innych także osób ale nie mógł sobie skojarzyć kto.

Ostatnio został przeniesiony na wydział papierkowej roboty, dlatego też i jego godziny się wydłużyły, a wypłata powiększyła. Nie był jednak fanem ciszy która panowała za każdym razem jak wychodził, była ona taka przytłaczająca, wręcz ledwo znośna dla niego. Musiał tylko jeszcze wyłączyć światło w całym budynku i do domciu, nie mógł się doczekać swojego wygodnego łóżka i swojego słodziaka.

Wychodząc oczywiście zamknął drzwi na klucz, miałby przesrane gdyby tego nie zrobił. Skierował się ku swojego auta już wyjmując kluczyki, był to czarny Mercedes, którego ledwo co mógł widzieć w ciemności. Sama droga nigdy nie była dla niego długa, gorzej jak jest to takimi wieczorami, jest w tedy zmęczony co nie jest bezpieczne, jednak nigdy mu się jeszcze nic nie stało od tego.

Jednak to miało się zmienić.

Może to przemęczenie, ale nagle w drodze Niemcy zaczął przewijać wspomnienia ze swoim bratem i ojcem, powrót do tych wspomnień spowodował u niego stres, i ponownie te niemiłe uczucie które czuje już od lat. Zaczęło mu się kręcić w głowie, a on sam jakby się nagle odłączył od rzeczywistości. Kiedy tylko wybudził się z zamyśleń, jedyne co zdążył zobaczyć to ostre światło i głośny pisk, a potem okropny hałas.

Ilość stresu i lęku która w nim była, doprowadziła do czegoś okropnego, strasznie okropnego.

Polak już prawie spał, kiedy usłyszał dzwonek od telefonu, nieznany numer. -Hello?-

-is this Mr. Poland? (Czy to pan Polska?)- zapytał żeński głos z drugiej strony, a Polak potwierdził. Nagle, zamarzł, jakby wszystko się zatrzymało. Z jego oczu leciały łzy kiedy szybko poinformował kobietę o tym że zaraz będzie na miejscu, jednak on nie mógł sam kierować, nie miał nawet auta.

Polak szybko zadzwonił po brata, który w krótkim czasie podjechał pod dom Niemca i zabrał ich obu do szpitala. Desperacko starał się uspokoić swojego młodszego brata, jednak to nie pomagało, Polska aż drżał od nadmiaru stresu który przechodził przez jego ciało. Kiedy tylko wyjechali, Polak wybiegł z auta, od razu kierując się ku ladzie. Kobieta podała mu pokój w którym się znajdował, a ten szybko pobiegł w tamtym kierunku, z jego bratem nie aż tak daleko za nim.

Polak był jednak szybszy, dlatego kiedy Węgry dotarł do pokoju w którym znajdował się Niemiec, ten już klęczał przed łóżkiem cały zapłakany, trzymając go za rękę. Popatrzył się na kartę która wisiała na łóżku Niemca, i zamarł kiedy przeczytał jedno z napisanych tam informacji.

-DID caused by severe brain injury, and past traumatic events (DID spowodowane poważnym zranieniem mózgu, jak i traumatycznych wydarzeniach z poprzednich lat)-

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę smutniejszy rozdział, no wiem
W tym momencie wchodzimy w nowy etap książki, w której będziecie mogli poznać, tak jakby drugiego Niemca.

Muszę jednak podkreślić, że nie jestem specjalistą z DID, i z góry przepraszam za jakiekolwiek niezgodności, chce podkreślić że nie chce tym nikogo urazić, jest to tylko część historii. Starałem się jednak wyszukać jak najwięcej informacji na ten temat by nie popełniać błędów.

Sam jestem ciekawy jak będzie wyglądała reszta tego opowiadanie, ale w końcu coś złego musiało się stać, czyż nie?

Jeżeli nie jesteś świadomy czym jest DID, to jest to jak rozdzielenie jaźni, ale o dwóch różnych osobowościać i może być ich ponad 2. Tak jakby wiele osób w jednym ciele, które myślą oddzielnie itp.
(Dla dokładniejszych informacji, wujek Google)

Plz no kill :'(
-Kont 🟦
(Oczywiście niesprawdzone 😊)

Worthless man /Countryhumans/ GerPol/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz