~~Jakiś miesiąc później~~
POV: polsza-Are these ones good?(a te są dobre?)- popatrzyłem na trzykolorowy kraj, miał on dość słaby gust jeżeli chodzi o dekoracje. Pokręciło lekko przecząco głową, wracając do poszukiwania idealnych dekoracji bożonarodzeniowy.
Już niedługo święta, no dobra za 13 dni ale patrząc na fakt tego że Niemiec nie ma ŻADNYCH dekoracji świątecznych, lepiej się przygotować już wcześniej. W odróżnieniu od niego, ja kochałem święta, całe dekoracje, śnieg na zewnątrz i prezenty, oczywiście. Nienawidziłem śniegu samego z siebie, ale jak się wygląda na niego zza okna z kubkiem ciepłego kakao to nawet jest znośny. Jako że to będą jedne z pierwszych świąt Niemiec, to postanowiłem że zrobimy je 3 razy bardziej świąteczne niż te co ja zwykle obchodzę, głównie z faktem tego że już się jakby wprowadziłem do niego.
~~flashback miesiąc temu~~
-i have to start looking for an apartament(muszę zacząć szukać mieszkania)- przeglądałem jakąś stronę internetową z mieszkaniami, wszystkie były w chuj drogie. Niemcy od razu po usłyszeniu tego popatrzył się na mnie zaskoczony, a potem posmutniał.-whats wrong?(co się stało?)- zapytałem zaskoczony mężczyzny.
-I thought you, well, will stay here, with me(myślałem że, no wiesz, zostaniesz tu, ze mną)- lekko się zaczerwieniłem, nie spodziewałem się takiej propozycji. Trwała chwila ciszy pomiędzy nami, zastanawiałem się. Po chwili westchnąłem, znowu kierując wzrok na Niemca.-Do you.. Want me to stay?(czy ty.. Chcesz żebym został?)- zapytałem cicho, oboje dalej byliśmy zawstydzeni.
-nein, nein! Only if you want too.. (Nie nie! No tylko jeśli chcesz..)- odpowiedział mi z zakłopotanie, patrzyłem się dalej na niego, co jeszcze bardziej powodowało u niego rumieńce. Po chwili, uśmiechnąłem się, może to tylko wyjdzie na lepsze?
-sure, I'll love that (tak,z checią)- znowu wróciłem wzrokiem na twarz Niemiec, a dokładniej do jego oczu. Widziałem w nich iskierki szczęścia które próbował zamaskować, jednak ja i tak wiedziałem że cieszy go moja decyzja. Szczerze mówiąc, mnie też.
~~Koniec flashbaków~~
Zobaczyłem nagle coś cudownego, na samym końcu alejki z dekoracjami. Wielki, nie, OGROMNY DMUCHANY BAŁWAN, NORMALNIE CUDO. Złapałem Niemca za rękę i pociągnąłem do dmuchańca, już mogłem se wyobrazić jaki blady się zrobił od samej myśli o cenie tego bałwana.
-MY BABY (MOJE DZIECIĘ)- Przytuliłem bałwanke, patrząc się szczenięcymi oczami na germana.-Polen, nein- powiedział stanowczo, a ja zrobiłem jeszcze większe oczka, zaraz mi z orbity wyjdą. W końcu Niemiec westchnął, drapiąc lekko swoje czoło, po chwili znowu spojrzał na mnie i na bałwana.
-fine- Ucieszyłem się jak dziecko na widok prezentów pod choinką. Szybko przytuliłem go i zacząłem szukać opakowania z dmuchańcem, byłem taki podekscytowany samą myślą o tej piękności.
Ciężko było znaleść te jedno opakowanie które nie było w jakiś sposób poturbowane, a było ich dość sporo, co oni do kurwy robią z tymi pudłami? W końcu udało mi się znaleść jakieś w miarę budełko, przytulając je do siebie jak bobasa. Nie czekałem ja wolną dupę Niemca tylko od razu szczęśliwy podbiegłem do kasy, jednak gdy tylko tam dotarłem, to aż mi się odechciało. Kolejka kurwa na pół sklepu, normalnie końca nie widać, zgaduje że każdy na tym świecie miał ten sam "genialny" pomysł z kupieniem dekoracji świątecznych wcześniej.
Poczułem lekkie szturchnięcie, popatrzyłem się na trzy kolorowy kraj, a potem na to na co wskazywał. Były kasy samoobsługowe, może też i była kolejka ale nie aż taka, więc postanowiliśmy że skoro każdy potrzebuje pomocy kogoś do zeskanowania produktów, to przynajmniej my oświecimy ich naszą inteligencją. Same czekanie na wolną kasę nie trwało długo jako że było ich z 8, ale teraz skanowanie wszystkiego co chcemy kupić, wspominałem że te święta miały być wyjątkowe. Niemiec aż się za głowę złapał patrząc na cenę, a ja tylko się popatrzyłem na niego z wzrokiem "przystawiaj tą jebaną kartę do czytnika albo ci ją wsadzę tak głęboko w dupsko, że będziesz musiał já wyjmować przodem :)". Z bólem serca, i zamkniętymi oczami, Niemcy zapłacił za zakupy, a ja je spakowałem i zawiozłem do auta.
POV: Niemcy gdy zobaczył cenę
~~time skip, w domciu~~
-Cześć pieskuu- pogłaskałem Berlinka bo tym jego słodkim łebku, w tym czasie Niemiec zanosiłam wszystko zakupy do domu.-cant you help me at least?(nie możesz mi przynajmniej pomóc?)- powiedział Niemiec przynosząc kolejne pudło z dekoracjami, ja tylko przeleciałem go wzrokiem i uśmiechnąłem się. -You seem to be doing just fine, good job (wygląda że opanowujesz sytuację, dobra robota)- no i wróciłem do głaskania pieseła, a mężczyzna westchnął wracając do swojej nęki.
W końcu jak już zostały nam dostarczone pudła przez mailman germaniego, mogliśmy się wziąść za dekoracje wnętrza. Dekorowanie nie trwało jakoś długo jak na ilość, jednak połowa też była ozdobami podwórkowymi się.
-Alright, i don't think we need any more decorations (dobra, raczej nie potrzebujemy więcej dekoracji)- Powiedział Niemiec, podnosząc jedno z pudełek.- Theres never too much! (Nigdy nie jest za wiele!)- zaśmiałem się, dekoracje ożywiły ten dom, jakby przeleciała tędy wróżka. W końcu po chwili Trzykolorowy stanął obok mnie, oczyszając się z niewidzialnego kurzu rękami. Niemiec poklepał mnie po ramieniu, był cały czerwony. Popatrzyłem w górę i też się zaczerwieniłem.
-mistletoe- jebane zielską, kto to zawiesił?? Popatrzyłem się na Niemca który wydawał się zbytnio zadowolony z aktualnej sytuacji. -you hanged it, didnt you? (Ty ją powiesiłeś, cnie?)- Nie zaprzeczył, tylko się jeszcze bardziej zaczerwienił. Podrapałem się po karku, oboje staliśmy tak w ciszy.-tradition is a tradition (tradycja jest tradycją)- Nagle powiedział Niemiec. Złapał mój podbródek i przybliżył do siebie, po czym złączył nasze wargi w spokojny, ale namiętny pocałunek. Zszokowany, po chwili zacząłem odwzajemniać pocałunek. Zwykle w takich sytuacjach jest on szybki, jednak oboje nie chcieliśmy go przerywać. W końcu musieliśmy nabrać powietrza, dyszliśmy patrząc sobie głęboko w oczy. Niemiec złapał mnie w talii przyciągając mnie bliżej do siebie, znowu łącząc nasze usta w pocałunku.
Czułem motylki w brzuchu, wszystko się działo tak nagle że sam nie mogłem dalej zrozumieć że właśnie całuje się z mężczyzną który mi uratował życie. Jaki miły zwrot akcji, totalnie nie miałem w planach go w końcu przejąć na własność.
-----------------------------------------------------------------------
(Nwm czemu ale czułem taki cringe pisząc końcówkę..)
Hey, hey, hey, guess whoes back 😌Tak, powracam, z trochę krótszym rozdziałem ale zawsze coś. Miałem odrobinę czasu jako że zachorowałem, a chciałem wam dać taki mikołajkowy prezent.
Przepraszam za długą nieobecność, i od razu powiem że najprawdopodobniej tak będzie aż to przerwy świątecznej i po. Mam strasznie dużo nauki i ledwo mogę znaleść czas wolny na spanko, a co dopiero ba pisanie..
Postaram się jednak pisać kiedy tylko mogę. Do następnego moi kochani 💗
Za błędy przepraszam-kwadracik <3 🟦
CZYTASZ
Worthless man /Countryhumans/ GerPol/
Fanfiction~~~~~~~~✦ Dziwnie jest zmienić pogląd na świat, kiedy jedyne co w nim znasz to udręke i ból. Czasami jednak nie mamy wyboru, świat się zmienia a my z nim. Ale ciężej się przestawić, kiedy nagle z bycia bezużytecznym, stajesz się potrzebny. Że gdzie...