- Dupek, zboczeniec, prześladowca,dupek.- powiedziałem do siebie,gdy w pośpiechu wyszedłem od sąsiada po czym wbiegłem do mojego domu. Zamknąłem drzwi i oparłem się o nie.- Co się stało? Wyglądasz tak jakbyś zobaczył ducha.- powiedziała moja mama,która stała już w korytarzu.
- Ducha? Dobre sobie,ten cały Park jest jeszcze gorszy od ducha. On jest chory na głowę. Mamo on mnie pocałował na tej kolacji powitalnej- powiedziałem nie mogłem już tego znieść, na co moja matka się zaśmiała.
- Jeny Jungkook,mówisz tak bo nie chcesz mu pomagać.- stwierdziła. Nawet moja własna mama mi nie wierzy. Jednak po chwili znów wymierzyłem w nią kolejnym argumentem.
- A właśnie mamo, nasz kochany sąsiad powiedział,że nie prosił mnie o pomoc w ogrodzie. Wyjaśnisz mi to?- skrzyżowałem ręce.
- Nie ma nic do wyjaśnienia, powiedziałam,że mu pomożesz i to zrobisz.
- Aha? Niby dlaczego?
- Jimin będzie miał dużo pracy z tym ogródkiem,możesz mu pomóc tak jak wspominałam wcześniej w zamian za te korepetycje.- powiedziała i poszła.
- Aghh Jezu daj mi siłę!- powiedziałem i poszedłem do swojego pokoju.
\
Rano jak zwykle zadzwonił budzik. Powolnymi ruchami wstałem by potem udać się do łazienki. Jedyny fakt jaki mnie dziś pocieszał to,że dziś był piątek.
Po ubraniu się zszedłem na dół i poszedłem do kuchni,gdzie już była moja rodzicielka.
- Dzień dobry.- powiedziała przewracając omleta na patelni.
- Dzień dobry.- powiedziałem po czym wyjąłem miseczkę,do której wsypałem płatki i wlałem zimne mleko. Nie wlewam ciepłego bo wtedy z płatków robi się papka,której nie lubię.
- Nie zjesz omletu?
- Nie mam ochoty.- powiedziałem i zacząłem jeść płatki.
- Jesteś na mnie zły?- zapytała.
- Nawet gdybym chciał to nie mogę. Dobra nieważne idę do szkoły.
- Może tata cię podwiezie.- zaproponowała.
- Nie dzięki, wolę się przejść.- skoczyłem jeść śniadanie po czym zabrałem banana i jabłko z miski.
- Będę leciał, Cześć.- powiedziałem biorąc po drodze plecak i wyszedłem.Dziś nie wziąłem roweru,wolałem się przejść. Szedłem już chyba 5 minut i po głowie krążyły mi myśli,żeby może nie iść dziś na matmę,bo przecież nic na tą jebaną kartkówkę nie umiem,mimo iż sobie coś tam powtarzałem.- Piątek, piątek, piątek.- powtarzałem sobie.
W końcu po jakimś czasie doszedłem do tego więzienia nazywanego potocznie szkołą.
Wszedłem do budynku i poszedłem od razu pod klasę. Po chwili poczułem wibracje w kieszeni,więc wyciągnąłem telefon.
- No?- zapytałem.
- Gdzie jesteś stary?- zapytał Tae.- Stoję pod szkołą i cię nie ma.
- Jestem już pod klasą.- odpowiedziałem.
- Aha dobra już idę.- rozłączyłem się.
Zadzwonił dzwonek,a po chwili przede mną pojawił się mój przyjaciel.
- Stary dziś piątek weekendu początek.- powiedział entuzjastycznie.
- Ale dziś też jest ta kartkówka z matmy.
CZYTASZ
Mój nauczyciel
RandomJungkook uczeń liceum, który ma problemy z matematyką. Nie przejmuje się nią do czasu,gdy pewnego dnia do szkoły przychodzi nowy nauczyciel. Zapraszam!