- Jeon Jungkook!
- Czego?- zapytałem krzycząc w poduszkę.
- Nie czego tylko wstawaj,masz szkołę!- usłyszałem głos mojej matki.
- A muszę dziś iść?! Przecież jest poniedziałek!
- Nie denerwuj mnie! Rusz się!
Poniedziałek najgorszy dzień w tygodniu,kto w ogóle go wymyślił? Żeby biedni niewyspani ludzie musieli wstawać o tak wczesnych godzinach tylko po to,aby popatrzeć na czarną tablicę by móc potem z niej przepisać. Jestem Jungkook mam 19 lat i chodzę do liceum w Seulu.
Kolejny zmarnowany dzień mojego życia dla-- Jungkook! Bo ci odetnę kieszonkowe!
- No dobra,dobra już schodzę!- odpowiedziałem i wolnym krokiem ruszyłem do łazienki.
Po porannej toalecie przebrałem się w dresy i czarną bluzę z kapturem.
- Ile ty masz lat?5! Nie! Masz 19 i masz obowiązek chodzenia do szkoły.- zaczęła moja matka,gdy zobaczyła mnie w kuchni.
- No przecież wiem.- powiedziałem siadając do stołu,gdzie leżało już dla mnie śniadanie.
- Wiesz tak? Skoro wiesz to dlaczego muszę ci o tym codziennie przypominać? Mam nadzieję,że jutro wstaniesz bez mojej pomocy.
- Tak wstanę.
- Cieszę się.- odwróciła i uśmiechnęła się do mnie. Co jak co,ale moja mama nie potrafi się długo na mnie gniewać.
- Gdzie tata?- zapytałem jedząc tosty.
- Pojechał do pracy,miał wcześnie bardzo ważne spotkanie.
- Okej.
- A ja też za chwilę się zbieram idę pomóc pani Ming w zamówieniach.
- Jakich zamówieniach?
- Ciasta, będziemy piec torty,ciastka i takie tam.
- O przyniesiesz mi coś?
- Przecież masz ręce i nogi,więc mógłbyś czas, który poświęcasz na granie na komputerze przeznaczyć na zrobienie sobie czegoś.
- Ahhh.
- Nie wzdychaj tak tylko idź do szkoły. Za 20 minut zaczynają ci się lekcje.- powiedziała spoglądając na zegarek.- Jakim przedmiotem zaczynasz?
- Matmą.
- O to świetnie.
- Świetnie? Mamo matma nie jest świetna. Matematyka to dla mnie czarna magia.
- Twoje oceny nie są takie złe.- oznajmiła krzyżując ręce.
- Tak bo matematyczka to taka dobra babcia.
- Wiesz,że masz za 3 tygodnie egzaminy próbne. Oczekujemy z tatą,że twoje wyniki będą zadowalające. Nie muszą być najlepsze,ale niech będą przynajmniej średnie.
- Postaram się. Dobra idę. Dziękuję za śniadanie.
\
Do szkoły nie miałem daleko dlatego wyprowadziłem rower.
\
- Kim Taehyung!- krzyknąłem,gdy zobaczyłem mojego przyjaciela wchodzącego na teren szkoły.
- Jungkook uważaj!- krzyknął przez co spojrzałem przed siebie i zauważyłem jakiegoś typa. Szybko skręciłem kierownicę roweru przez co się przewróciłem.
- Nic ci nie jest?- zapytał Tae klęcząc obok mnie.
- Nie jestem pewien,ale chyba starłem sobie kolano i łokieć.- Podwinąłem spodnie i zobaczyłem świeże otarcie z którego powoli sączyła się krew.- Nosz kurwa. Właśnie dlatego nienawidzę poniedziałków. Nie dość,że jest pierwsza matma to jeszcze to.
- Chodź pójdziemy do pielęgniarki.
- A jest? Bo o ile mi wiadomo to jest ona tylko w jeden dzień i to chyba w piątki.
- No racja.
- Co się stało chłopcy?- zapytał pochylając się do nas typ, którego próbowałem nie potrącić.
- Chłopcy?- parsknął Tea.- Mamy po 19 lat ziom myślisz,że nadal jesteśmy chłopcami?- zwrócił się Tae do chłopaka w białej koszuli i czarnych spodniach.
- A jak mam się do was zwracać?- zapytał prostując się, trzymał przy sobie książkę od matmy i jakąś teczkę.
- No nie wiem, może ziom.- wstał, powiedział i klepnął wyższego nieznajomego w ramię. Ten spojrzał na swoje ramię,a potem na Kima.
- Jasne. A wracając do ciebie.- spojrzał w dół na siedzącego mnie.
- Co?- zapytałem powoli wstając.
- Wszystko w porządku?- zapytał na co się zaśmiałem.
- A jak myślisz co? Dlaczego nie patrzysz jak chodzisz? Jesteś tu nowy czy jak?- zapytałem zirytowany.
- Tak,dziś jest mój pierwszy dzień.- powiedział pewnie.
- Mhm. Gdzie masz plecak?
- Nie potrzebuję.- oznajmił i zaśmiał się.- Z której klasy jesteście?- włożył wolną rękę do kieszeni.
- Z 3b.- odpowiedział Taehyung.
- Taa.- westchnąłem.- Tae widziałeś Namjoona?
- Nie, dziś go nie będzie jest przecież na konkursie z matmy.
- Jezu z matmy? Serio.
- Wybaczcie,że się wtrącę,ale masz problemy z matematyką?- zwrócił się do mnie nieznajomy.
- Kto powiedział,że mam. Całkiem nieźle sobie radzę.- Taehyung zaśmiał się na moją wypowiedź.
- Nieźle sobie radzisz co? O kim ty mówisz imbecylu? Bo chyba nie o sobie.
- Boże Kim przymknij się chociaż raz.- powiedziałem i zadzwonił dzwonek.- Dobra chodźmy na tą matmę.- powiedziałem i podniosłem rower.
- Cześć nieznajomy.- powiedział Tae do blondyna na co ten się uśmiechnął i poszedł w kierunku szkoły.
- Po co do niego gadasz?- zapytałem odstawiając rower w wyznaczone miejsce.
- Wygląda na kujona, może on ci pomoże z matmą?
- Yy nie, dzięki.
\
Weszliśmy do klasy spóźnieni o jakieś 5 minut bo musiałem przemyć te otarcia na które nałożyłem plastry, które o dziwo znalazłem w moim plecaku. Nie zauważyliśmy babki od matmy także przeszliśmy przez klasę na totalnym luzu. Usiedliśmy przy naszej ostatniej ławce.Tylko coś mi nie pasowało dlaczego ten typ, którego rano spotkaliśmy opiera się o biurko i patrzy na mnie i na Tae jak na debili. Rozejrzałem się po klasie,oni też się na nas patrzyli,ale przerażeni.
- Tae coś tu nie gra.- powiedziałem do mojego przyjaciela,który przeglądał telefon.
- No?- zapytał w ogóle na mnie nie patrząc.
- Spójrz się do chuja na klasę.
- Dlaczego się tak gapicie?- zapytał Tae.
- Może dlatego,że nauczyciel jest w klasie.- odpowiedział typ przy biurku.
- Jasne,jakoś nie widzę tu pani Lee.- odpowiedziałem.
- Pani Profesor Lee przeszła na emeryturę.
- Co! To niemożliwe!- podniosłem głos i wstałem z krzesła.
- Nie krzycz i usiądź na miejsce.- upomniał mnie blondyn.
- Nie uspokajaj mnie, kim jesteś,żeby mi mówić co mam robić?!- uśmiechnął się.
- Nazywam się Park Jimin i jestem waszym nowym nauczycielem matematyki.- wytrzeszczyłem oczy i bezwładnie usiadłem na krzesło.
- Tym razem odpuszczę wam bark szacunku do mnie,ale następnym razem nie będę już taki pobłażliwy.
CZYTASZ
Mój nauczyciel
RandomJungkook uczeń liceum, który ma problemy z matematyką. Nie przejmuje się nią do czasu,gdy pewnego dnia do szkoły przychodzi nowy nauczyciel. Zapraszam!