Wsparcie

810 51 8
                                    


W szpitalu o dziwo wszystko poszło bardzo szybko. Lekarz stwierdził, że mam kilka stłuczeń i rozcięć, które opatrzył. Jeśli chodzi o moją szczękę to mam przykładać ją lodem, a poza tym nic poważnego nie wykrył. Dostałem też  jakąś maść na stłuczenia po czym wyszedłem z jego gabinetu.

- I jak?- zapytał nauczyciel.

- Dobrze, to nic poważnego.

- Co to jest?- spojrzał na moją dłoń, po czym zabrał z niej podłużny kartonik.

- Maść na stłuczenia. Możemy już stąd iść?- zapytałem zniecierpliwiony. Nie lubię szpitali. Te białe korytarze, pokoje czy nawet podłogi zawsze mnie przerażały.

- Jasne.- złapał za moją dłoń i ruszyliśmy. Trzymał mnie mocno, a ja już nawet nie narzekałem. Podobało mi się to jak nasze dłonie do siebie pasowały. Spojrzałem na niego z uśmiechem, ten po chwili też na mnie spojrzał przez co ja szybko odwróciłem wzrok na co matematyk zaśmiał się krótko.

- O co chodzi?

- O nic.- wzruszyłem ramionami.

- Uśmiechasz się.- oznajmił.

- To już nie mogę się uśmiechać?- zapytałem.

- Oczywiście, że możesz. Ale jaki jest powód?

- Nie ma żadnego.- puściłem jego dłoń i ruszyłem szybciej w stronę samochodu nauczyciela. Przecież nie mogłem mu powiedzieć, że podoba mi się jak trzyma mnie za rękę.

\

Dojechaliśmy na naszą ulicę.

- Dziękuję za podwózkę.- odpiąłem pasy. Może teraz to ja powinienem coś zainicjować.- pomyślałem.- Albo lepiej nie, nigdy nie wiadomo co się stanie.- spojrzałem na niego.- Ale też muszę pokazać mu, że go chcę.- biłem się z myślami.- Dobra, pieprzyć to.
Zbliżyłem swoją twarz do jego i pocałowałem go zachłannie, jednak nie był to najlepszy pomysł. Poczułem jak ten wbija swoje zęby w moją ranną wargę.

- Cholera.- odsunąłem się od niego, przejechałem palcem po rozcięciu.

- Wybacz.

- Nie, nie przepraszaj.- odpowiedziałem szybko.- Przecież to ja cię pocałowałem.- spojrzałem na niego, po czym sięgnąłem po chusteczkę z plecaka.

- Poczekajmy aż się zagoi.- uśmiechnął się.

- Tak chyba będzie bezpieczniej.- dodałem i zaśmiałem się.

- Nie wiedziałem, że aż tak mnie pragniesz.

- Cóż...ja...znaczy ten pocałunek wiele tłumaczy.- odpowiedziałem, bo przecież muszę się przełamać.

- Jesteś uroczy.- skomentował.- Odwołuję dzisiejsze korepetycje.- dodał nagle.- Wypocznij.- pocałował mnie w czoło.- Ale jeśli będziesz się nudził możesz zawsze do mnie przyjść.- zaproponował.

- Jasne. Dziękuję. Do jutra panie profesorze.- wysiadałem z samochodu.

- Do jutra Jungoo.

Sięgnąłem do plecaka po klucz do domu. Po czym włożyłem go w zamek, jednak drzwi były otwarte.

Wszedłem pewnym krokiem do mieszkania.

- Jungkook!- usłyszałem głos Tae.- Wróciłeś.- przytulił mnie.

- Spadaj szczurze!- odepchnąłem go od siebie przez co ten upadł na podłogę.- Co ty tu robisz u licha? Jak tu w ogóle wszedłeś?!

- Zwolniłem się z lekcji, a i przecież masz zapasowe klucze pod wycieraczką.- wstał.

Mój nauczycielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz