Hold on

246 8 0
                                    

Kilka godzin później

Zmęczona całym dniem i wyjazdem udałam się na małą drzemkę. Dosyć często to robiłam, ze względu że nie dostawałam dużo pracy w Sanktuarium. Może dlatego że Negan zawsze denerwował się, gdy podejmowałam jakąś pracę. Czuł, że wtedy to ja charuje dla niego a on do tego miał innych ludzi.
Ja nie myślałam w ten sposób, uważałam że pracuje dla całej osady i dla swojego dobra.

Ze snu wybudziło mnie pukanie do drzwi.

- Proszę - krzyknęłam zmęczonym głosem. Wtedy do pokoju wszedł Clarck, cały uśmiechnięty.

- Co cię tak bawi ? - również się uśmiechnęłam na jego widok. Po chwili zauważyłam, że chowa coś za sobą.

- Mam dla ciebie prezent - odparł zadowolony. Po czym podał mi do rąk pudełko owinięte różową kokardą.

- Z jakiej to okazji ? - zapytałam podekscytowana.

- A musi być jakaś okazja abym dał swojej najdroższej- zaakcentował-  przyjaciółce jakiś prezent ?
Uśmiech nie schodził mi z twarzy, zaczęłam odpakowywać podarunek.
Po chwili moim oczom ukazał się różowy polaroid.

- Jeju dziękuję - odparłam zachwycona po czym wtuliłam się w mężczyznę.

- Podoba się ?

- Bardzo! Skąd go wytrzasnąłeś?!

- Jak byliśmy na stacji zauważyłem go w gablotce i od razu pomyślałem o tobie - uśmiechnął się a moją twarz oblał rumieniec. To było bardzo miłe z jego strony, mimo że taki mały gest to poprawił mi zdecydowanie dzień.
Chwyciłam szybko za aparat i zaczęłam nam obojgu robić zdjęcia, które od razu się wydrukowały.

- Zachowaj sobie- podałam Clarkowi parę naszych zdjęć gdzie robiliśmy jakieś głupie miny.

Potem poszliśmy razem na kolację, nie miałam ochoty nic jeść ale chciałam dotrzymać mężczyźnie towarzystwa. Kątem oka widziałam jak po drugie stronie sali Negan cały czas spogląda w naszą stronę. Razem z nim przy stole siedział  Simon i Dwight i najwyraźniej o czymś zawzięcie rozmawiali. Wtedy przypomniałam sobie, że pewnie o tym mężczyźnie, który dzisiaj uciekł.

- Ej Clarck wiesz coś może o ucieczce tego faceta, którego przytrzymywał Negan ? - zapytałam zaciekawiona.

- Wsumie to nie, a co ?

- Nic, poprostu byłam ciekawa - odpowiedziałam. Postanowiłam dalej nie zaprzątać tym sobie głowy.

Po kolacji udaliśmy się do swoich pokoi. Wzięłam szybki prysznic a na siebie ubrałam dresowe spodnie i jakąś za dużą koszulkę, która prawdopodnie należała do Negana. Następnie ruszyłam do jego pokoju.

- Hej, mogę wejść ? - zapytałam, gdy zobaczyłam go siedzącego na kanapie z szklanką alkoholu w ręku. Popatrzył karcącym wzrokiem w moją stronę i ponownie upił łyka trunku.

- Coś się stało ? - zauważyłam po chwili jego posiniaczoną twarz i rozwalony łuk brwiowy.

- Posprzeczałem się z Simonem - burknął.
Szybkim korkiem podeszłam do szafki w łazience i wyjęłam z niej apteczkę, którą następnie położyłam na stoliku przed mężczyzną. Wyjęłam jakieś plastry i wodę utlenioną aby mu opatrzyć rany.

- Zostaw mnie - warknął gdy przyłożyłam wacik do jego twarzy. Chciał w ten sposób pokazać "jak to on nie potrzebuje niczyjej pomocy". Nakładał na siebie maski twardego sukinsyna ale wiedziałam że w środku jest miękki .

- Nie - odpowiedziałam pewnie i dalej kontynuowałam swoją czynność. Lekko syknął z bólu gdy obmyłam jego wargę, lecz po chwili zmienił grymas swojej twarzy i udał że go to nie boli.

- Już - odrzekłam przyciszonym głosem gdy skończyłam opatrywać mu całą twarz. Przejechałam dłonią po jego włosach i ruszyłam odłożyć apteczkę na miejsce. Usiadłam na kanapie obok mężczyzny, chwyciłam za szklankę bruneta napełnioną do połowy Whisky i upiłam łyka.

- O co poszło? - zaczęłam, bo wiedziałam że on sam z sibie nie podejmie tej rozmowy tylko pijąc ucieknie od problemu.

- Jak zawsze o władzę - westchnął cicho- powiedział, że nie umiem nic zrobić do końca i że nie potrafię utrzymać tego miejsca. Później rozmowa zeszła na twój temat, w końcu przegiął obrażając cię i już nie potrafiłem się powstrzymać - ręką przejechałam po jego ramieniu, po czym delikatnie pocałowałam go w czoło.

Negan posłał mi przy tym wymuszony uśmiech.

- Jadłaś cos dzisiaj wogóle ? - zapytał zmartwiony spoglądając na moją twarz.

- Nie nie byłam głodna - dopiero po tych słowach przypomniałam sobie, że od początku dnia zjadłam jedynie śniadanie.

- No ty chyba muszę zadbać o swoją księżniczkę - uśmiechnął się szeroko po czym wziął mnie za rękę i poprowadził do kuchni. Tam zaczął gotować jajecznicę, której przyjemny zapach było czuć w całym pokoju.

 - Smacznego - odrzekł uradowany podstawiając mi a potem sobie talerz z jedzeniem. Smak sam w sobie nie był zły ale czuć było, że gotował to mężczyzna. Przez cały czas rozmawialiśmy na przeróżne tematy, które wogóle nam się nie wyczerpywały. Poczułam się identycznie jak gdy pierwszy raz pojawiłam się tutaj w Sanktuarium a my wtedy zaczęliśmy poznawać się od nowa.

Gdy skończyliśmy jeść rozkazałam brunetowi się położyć a ja zasugerowałam, że posprzątam wszystko. Ten się oczywiście uparł, że mi pomoże ale ja stanęłam przy swoim.

Gdy skończyłam sprzątać w kuchni dołączyłam do mężczyzny, który już dawno zasnął. Moje serce na jego widok automatycznie zmiękło. Wyglądał wtedy bardziej jak bezbronny dzieciak w cielę dorosłego. Zresztą często się nawet tak zachowywał. Leżeliśmy przez dłuższy czas wtuleni w siebie, lecz nie potrafiłam zasnąć.

Powoli wstałam z łóżka aby go nie wybudzić, nałożyłam na siebie bluzę i wyszłam na balkon się przewietrzyć.
Lekki szum wiatru mnie uspokajał. Stałam tak przez dobre dziesięć minut.

- Wracaj do łóżka przeziębisz mi się - usłyszałam za mną znajomy męski głos.

- Musiałam się przewietrzyć  - odparłam łagodnie. Negan podszedł bliżej i oparł się rękoma o barierkę balkonu. Pomiędzy nami trwała cisza, nie chcieliśmy jej przerywać. Była ona komfortowa wyrażała więcej niż tysiąc słów. Po chwili mężczyzna wyjął z kieszeni paczkę fajek i zapalił jedną z nich zaciągając się prz tym dymem.

- Nie powinieneś palić - odpowiedziałam zatroskanym głosem, owszem raz na jakis czas gdy palił nie przeszkadzało mi to ale teraz, przez cały stres robił to coraz częściej.

- A ty powinnaś spać - odpowiedział z lekkim uśmiechem na ustach.

- Skoro ty palisz to ja też - wyrwałam z ręki mężczyzny papierosa i zaciągnęłam się nim. Widziałam na jego twarzy zdziwnie pomieszane z złością. Ale doskonale wiedział, że w tej kwestii już nic nie zdziała.

Dokończyslimy papierosa wymieniając się nim wzajemnie i weszliśmy z  powrotem do pokoju. Położyłam się przy nim a on lekko mnie przytulił. Słysząc jego równomierne bicie serca i czując te nieziemskie perfumy w moim brzuchu zaczęło wirowac stado motyli.

Another Love / Negan Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz