3 miesiące później
- Dwight, mógłbyś wziąć swoich ludzi i zanieść te pudła na górę? - zapytałam a blondyn przytaknął głową i od razu zwołał Zbawców.
Rzuciłam mu ciche "dziękuję", po czym uśmiechnięta podeszłam do Negana siedzącego na kanapie.
- Wszystko dobrze ? - zapytałam widząc jego zmartwioną minę, ale on momentalnie się rozchmurzył.
- Oczywiście - odparł chociaż wiedziałam, że wcale tak nie było.
Właśnie się przeprowadzaliśmy do naszego domu, ze względu na nadchodzacy termin porodu a w dodatku na głowie miał bunt jednej z grup jego ludzi, którzy nie pochwalali rozejmu z Alexandrią. Więc jego życie było teraz pełne stresu.
- Musimy wypakować nasze rzeczy - odparł odbiegając od tematu i pomógł mi wstać z kanapy.
- Możemy to zrobić wieczorem ? - zapytałam a on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Boli mnie głowa od samego rana i muszę chwilę odpocząć - odpowiedziałam.
- Sam się tym zajmę, odpoczywaj - uśmiechnął się a ja westchnęłam widząc, że nie mogę go zostawić samego z stertą tych kartonów.
- Nie, pomogę ci - odparłam i wstałam z kanapy. - Jakoś dam radę.
Oboje weszliśmy schodami na górę.
Na samym początku postanowiliśmy zająć się naszym pokojem.Negan wziął się za rozkladanie ubrań a ja zajęłam się dodatkami i jakimiś drobiazgami.
Na ścianie powiesiłam pełno naszych zdjęć, które brunet trzymał od początku apokalipsy a półki zapełniłam swoimi książkami.
Później przeszliśmy do pokoju dla naszego dziecka, które było już całkiem umeblowane.
Negan wziął się za wypakowanie pudła z ubrankami a ja kartonu z napisem "zabawki"
- Serio ? - spojrzałam na niego zażenowana, gdy zamiast zabawek wyjęłam z pudła pełne butelki Whysky i Szkockiej.
- No co ? - zaśmiał się nerwowo.
- Musiałeś je tutaj przytargać ? - zapytałam a on przewrócił oczami.
- Nie miałem gdzie indziej ich schować - odparł i wzruszył ramionami. Uśmiechnięty wziął odemnie butelki i zniósł je na dół.
Westchnęłam lekko podenerwowana i kiedy skończyłam zeszłam do niego.
Siedział na kanapie i zawzięcie o czymś myślał popijając przy tym alkohol. Gdy usiadłam obok niego ten momentalnie spojrzał na mnie a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Jak się czujesz ? - zapytał zmartwionym głosem.
- Słabo, ale zaraz przejdzie - zapewniłam go. - Jadłeś coś dzisiaj wogóle ?
- Nie, nie miałem czasu i pewnie ty też - odpowiedział i odstawił szklankę na stolik po czym ruszył do kuchni a ja poszłam za nim.
- Póki jeszcze nie ma Simona z naszymi zapasami, to mogę zaoferować ci jedynie... - odparł skanując wnętrze lodówki. - Chili con carne ? - odparł skrzywiony bo ostatnio jemy je bardzo często.
- Może być- westchnęłam, ale szczerze nie miałam na co narzekać. Wielu ludzi dało by wszystko aby mogli w takich czasach wogóle coś zjeść.
Gdy przygotowaliśmy jedzenie, usiedliśmy razem na kanapie.
- Jak idzie przenoszenie Sanktuarium ? - zapytałam, bo wiedziałam, że było przy tym bardzo wiele problemów.
- Jak na razie bardzo dobrze, usiedliliśmy naszych robotników po innych jednostkach a Zbawców posłaliśmy na Wzgórze i do Królestwa - odparł i po chwili popatrzył na mnie zmartwionym wzrokiem. - Ale nie wiem co zrobić z tymi co nie popierają tego całego rozejmu - dodał.
CZYTASZ
Another Love / Negan
AdventureAlice miała zacząć nowy rozdział w życiu, lecz epidemia zombie zmieniła wszystko. Musiała porzucić swojego narzeczonego i zacząć nauczyć się żyć w nowym świecie. Czy los będzie chciał, żeby spotkała go ponownie ? Jak się potoczą jej losy? UWAGA poj...