The end

169 10 1
                                    


Rok później:

- Nie chcesz się już bawić ? - zapytałem ale dziewczynka jedynie się uśmiechnęła i zaczęła raczkować po podłodze.

Włożyłem wszystkie jej klocki do pudełka i wstałem z kolan.

Wziąłem ją na ręce i przeszedłem się po salonie a następnie ruszyliśmy do stolika, na którym stały ramki ze zdjęciami.

- Mama - wskazała paluszkiem na zdjęcie moje i Alice.

Zaśmiałem się cicho i ucałowałem jej główkę.

- A tata ? - odparłem ale ona jedynie popatrzyła na mnie uśmiechnięta.
- No dawaj tata - nie chciałem odpuścić a ona zachichotała  radośnie.

- Chyba cię wyśmiała- uśmiechnąłem się słysząc za sobą znajomy damski głos.

- Hope, dawno cię u nas nie było - odparłem i przywitałem się z nią całusem w policzek.

- Na Wzgórzu dużo się dzieje, a ja muszę tego wszystkiego pilnować - westchnęła pod nosem. - Zresztą wiesz coś na ten temat - dodała i spojrzała na Lily, która powoli zasypiała w moich ramionach.
- Hej kruszynko - uśmiechnęła się i złożyła pocałunek na czole dziewczynki.

Ułożyłem Lily na dywanie pośród jej zabawek i od razu ruszyłem do kuchni po dzbanek  cherbatą. Napełniłem nią dwa kubki po czym podałem jeden kobiecie i usiadłem obok niej.

- Wyglądasz okropnie - odparła szczerze jak zawsze.

- Nic dziwnego. Wcześniej mało spałem a teraz w ogóle - wzruszyłem ramionami.- Nie wiedziałem, że dziecko będzie potrafiło aż tak dawać w kość - zaśmiałem się pod nosem.

Ale tak na prawdę nie spałem bo co moc śniły mi się wydarzenia z porodu, o których nie potrafiłem zapomnieć.

Hope nie zdążyła nic odpowiedzieć bo Lily zaśmiała się głośno patrząc prosto na mnie.

- Mnie to tak nie bawi - odparłem ale dziewczynka znów wybuchła śmiechem. - Później się policzymy - zagroziłem jej palcem.

- A tak szczerze to jak ci idzie samemu ? - zapytała, po chwili Hope siadając na dywanie obok mojej córki.

- Na początku było ciężko, ale jakoś sobie radzę - odparłem.
- Przynajmniej nie jest tak uparta jak mama - dodałem po chwili i oboje się zaśmialiśmy.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę ale, gdy Lily zaczęła już ziewać, Hope postanowiła, że wpadnie później a ja zająłem się dziewczynką.

****

- Chodź golasie - odparłem i wyjąłem ją z wanny. Nałożyłem na nią szlafrok z misiem po czym zacząłem nakładać pieluchę.

Musze przyznać, że mam już taką wprawę, że zrobiłbym to z zamkniętymi oczami.

Kiedy już było po wszystkim, wziąłem ją na ręce i ruszyłem w stronę jej pokoiku.

Otuliłem Lily kocem i zacząłem chodzić z nią powoli po całym pomieszczeniu podśpiewując coś pod nosem. Był to wyłącznie jedyny sposób aby zasnęła. Po około dziesięciu minutach delikatnie odłożyłem ją śpiącą do łóżeczka i złożyłem pocałunek na jej skroni.

- Dobranoc - wyszeptałem i zamknąłem za sobą drzwi.

Zszedłem schodami na dół i pogasiłem światła w salonie zostawiając jedynie włączona lampę nad stołem w kuchni. Wziąłem do ręki butelkę Whysky i szklankę, po czym wyszedłem przed dom. Usiadłem na ławce i nalałem trunku do szklanki.

Odkąd Lily się urodziła coraz rzadziej sięgałem po alkohol. Więc taki wieczór nie zdarzał się za często. O tej porze na ulicach Alexandrii było już ciemno. W kilku domach dalej paliło się światło, ale większość mieszkańców dawno już spała.

- Hej - usłyszałem nagle i oderwałem się od swoich myśli. - Lily już śpi ?

- Tak, niedawno ją położyłem do spania - odparłem i wstałem na równe nogi. Podszedłem bliżej kobiety i uśmiechnąłem się łagodnie. - Tęskniłem za tobą - wyszeptałem i pocałowałem ją namiętnie w usta.

- Nie widzieliśmy się raptem cztery godziny - uśmiechnęła się promiennie.

- O cztery godziny za dużo - zaśmiałem się i usiedliśmy obok siebie.

Od dnia porodu bardzo rzadko zdarzało się, że pozwalałem Alice wyjeżdżać po zapasy. Za bardzo obawiałem się, że coś się jej złego stanie, a nie przeżyłbym gdybym ją stracił na zawsze.

Alice wzięła ze stolika szklankę i upiła łyka alkoholu, po czym oparła swoją głowę na moim barku i zamknęła zmęczone powieki.

- Ciężki dzień ? - wyszeptałem.

- Żebyś wiedział - westchnęła.

Odebrałem od niej szklankę i zanurzyłem usta w trunku.

- Nie jest ci zimno ? - zapytałem czując jak jej chłodna skóra ogrzewa się o moją.

- Trochę - wyszeptała i uśmiechnęła się delikatnie. - Idziemy do środka ?- zapytała, po chwili niemal, że błagalnie.

- Zaraz przyjdę - odparłem. Kiedy dziewczyna weszła do domu siedziałem jeszcze chwilę, ale gdy zaczynało być faktycznie chłodno wróciłem do środka. Odłożyłem alkohol na blat i zgasiłem światło w kuchni, po czym wszedłem schodami na górę. 

Otworzyłem drzwi do pokoju a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech, kiedy zauważyłem na łóżku Alice tulącą Lily. 

- Płakała, więc musiałam ją tu przynieść - odparła na usprawiedliwienie ale ja jedynie przyłożyłem palec do ust abyśmy nie byli zbyt głośni i nie obudzili małej. 

Zdjąłem z siebie ubrania zostając w samym podkoszulku i bieliźnie, po czym położyłem się obok Lily, która spała wtulona w mamę. Pocałowałem czubek jej główki, po czym spojrzałem czule na Alice, która patrzyła na mnie z uśmiechem. 

- Dobranoc - wyszeptała i pocałowała mnie delikatnie w usta. 

- Dobranoc - odpowiedziałem i objąłem je obie swoim ramieniem. 


Another Love / Negan Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz