🌻 Leona 🌻
Okropny ból głowy.
To właśnie przeraźliwe łupanie w czaszce było pierwszą rzeczą, jaka dotarła do mojej świadomości tuż po przebudzeniu. Gdzieś w tle czaiły się także inne odczucia, ale ta jedna wysuwała się na prowadzenie. Łóżko, na którym leżałam, było naprawdę miękkie, jednak pachniało jakoś dziwnie. Ładnie. Męsko.
Cholera, męsko?!
Niestety gwałtowne rozchylenie powiek nie było wcale najlepszym pomysłem, bo od razu tego pożałowałam. Światło poranka w mig mnie oślepiło i znów musiałam zmrużyć oczy, by cokolwiek zobaczyć. Czułam się, jakby ktoś wiercił mi otwór w głowie młotem pneumatycznym.
— Ugh — jęknęłam słabo.
Musiało minąć dobre kilka minut, nim przypomniałam sobie, kto uratował mnie z tej wczorajszej katastrofy.
Valentin.
Gdybym akurat nie leżała, z pewnością przewróciłabym się pod naporem wstydu, jaki nagle poczułam. Nie miałam w zwyczaju zaprawiać się w ten sposób na wyjściach towarzyskich, ba, to był mój pierwszy raz. Ale za to jaki, kpiłam w myślach. Byłam pewna, że moja siostra będzie miała niezły ubaw z tej historii.
— Widzę, że już wstałaś — usłyszałam nagle głos Tina. — Jak będziesz gotowa, to zapraszam do kuchni. Zazwyczaj coś zamawiam albo jem na mieście, więc wybór jest skromny, ale powinno wystarczyć. Nawet skoczyłem po świeże bułki. — Zaśmiał się. — Och, Leo. Popatrz na mnie.
Otworzyłam oczy i rzuciłam mu spojrzenie pełne zawstydzenia.
— Tak bardzo przepra...
— Daj spokój — wciął się łagodnie. — Tam na krześle masz jakieś moje ubrania, jeśli chciałabyś się przebrać. Czekam w kuchni. Nie musisz się spieszyć.
I wyszedł, ponownie zostawiając mnie samą.
Mój stan nie pozwalał mi na żwawe ruchy, ale robiłam, co tylko mogłam. Po otrząśnięciu się z pierwszego szoku prawie od razu podniosłam się najpierw do pozycji siedzącej, a później wstałam. Nie mogłam ukryć, że ulżyło mi na widok ubrania, które wciąż na sobie miałam.
Cóż za krępująca sytuacja.
Przez dobrą minutę zastanawiałam się, czy nie wracać we wczorajszych ubraniach do domu, ale w końcu uległam. Dresy złożone w idealną kostkę kusiły mnie tak bardzo, że w końcu im uległam. Koszulka, którą dla mnie wybrał, była luźna, ale nie jakoś przesadnie. Zwyczajna i biała. Wyglądałam na tyle neutralnie, że nie wstydziłabym się wyjść w tym w drogę powrotną. Dopiero po założeniu tych cudownie wygodnych rzeczy Valentina zdobyłam się na to, by rozejrzeć się dookoła.
Jego sypialnia idealnie odzwierciedlała swojego właściciela. Wystrój był prosty, ale wszystko pozostawało w idealnym porządku. Nie było to zbyt przestronne pomieszczenie. Oprócz łóżka, wbudowanej szafy, komody i nocnej szafki nie pozostawało tam wiele wolnego miejsca. Dominowały jasne barwy, a jedynym ciemniejszym akcentem była pościel.
Mój żołądek ścisnął się boleśnie, gdy tylko wyłapałam aromat jedzenia.
Wtedy podjęłam decyzję - nie mogłam stać tam w nieskończoność. Należało stawić czoła swojemu wstydowi. Musiałam wytłumaczyć się, przeprosić, podziękować. Może tylko niekoniecznie w tej kolejności.
Za progiem czekał na mnie salon połączony z kuchnią i najwyraźniej również z korytarzem. Sporą część jednej ze ścian zajmowały okna oraz drzwi wyjściowe na balkon. Widok był naprawdę imponujący. Doskonale widziałam centrum miasta i jego najwyższe budynki, które przecież były tak blisko nas. Od razu zorientowałam się, że Valentin musiał wynajmować mieszkanie bardzo blisko mnie, tyle tylko, że jego mieściło się w tej prestiżowej części z widokiem na Warszawę. Ja za oknem widziałam korony drzew i balkony sąsiadów.

CZYTASZ
Asystent I ZAKOŃCZONA
RomanceValentin był dla Leony niczym zakazany owoc. Skryty i melancholijny, jednak kiedy już się uśmiechał, bił od niego blask, który ją przyciągał. Był też diabelnie atrakcyjny, kilka lat młodszy i, na litość boską, właśnie został przyjęty na posadę jej a...