Rozdział 28

1.7K 198 15
                                    

Przed wami ostatnia część tego "spokojnego" rozdziału, a później... Cóż, będzie się działo! Jak zawsze życzę wam miłej lektury, dziękuję za doping w komentarzach i zapraszam was na moje autorskie strony oraz do zakupienia moich już wydanych książek! W ten sposób wspieracie moją twórczość ;) (Tak samo, jak poprzez dodawanie swoich opinii na empik.com, czy na lubimy czytać, do czego też bardzo zachęcam!)

Miłej lektury,

E.

🌪 Valentin 🌪

W dużym mieście wszystko działo się jakoś szybciej. Nie byłem pewien, skąd brało mi się takie wrażenie, ale właśnie tam w otoczeniu drzew i kompletnej ciszy, w końcu zwolniłem. Wszystko przestało mieć znaczenie.

Wszystko oprócz niej, oczywiście.

Gdy parę godzin później leżeliśmy w łóżku błogo rozleniwieni, najedzeni i wykąpani, miałem ochotę mrużyć bez przerwy oczy z rozkoszy. Nie trudziliśmy się nawet o szukanie piżam, które zostały upchnięte w walizkach gdzieś na parterze. Wpadliśmy pod białą pościel kompletnie nadzy i to było cudowne.

W sypialni oprócz dużego łóżka był też kolejny kominek. Oczywiście nie mogłem nie dostrzec gigantycznego entuzjazmu Leony, więc w nim także rozpaliłem ogień, który stanowił jedyne źródło światła na całym piętrze. Cienie tańczyły na jej gładkiej skórze, gdy wodziłem opuszkami po kręgosłupie do góry i w dół, co rusz wywołując gęsią skórkę z rozkoszy. Wyglądała naprawdę grzesznie, gdy tak leżała na brzuchu z rękami zaciśniętymi wokół poduszki i nagą pupą osłoniętą tylko do połowy. W którymś momencie chciała podciągnąć kołdrę nieco wyżej, ale powstrzymałem ją, nim zdążyła to zrobić.

— Nie rób tego — wymamrotałem sennie. — Chcę sobie popatrzeć. Chyba nie stałaś się teraz nieśmiała, co?

Przez moment bałem się, że poruszyłem wrażliwy temat, ale gdy odpowiedziała mi cichym śmiechem, odetchnąłem z ulgą.

— Nie, a przynajmniej nie tak naprawdę — odparła po namyśle. — To raczej kwestia innych problemów, ale to wszystko... odchodzi.

— Byłaś kiedyś? Nieśmiała, mam na myśli.

Czasem łapałem się na tym, jak mało wciąż o sobie wiedzieliśmy.

Oczywiście wiedziałem, że nie dało się streścić całego życia w ciągu paru tygodni, ale był we mnie ten głód, by wiedzieć więcej. To kolejna nowa rzecz do kolekcji. Ze smutkiem musiałem przyznać, że nigdy wcześniej mnie to nie obchodziło.

Aż do teraz.

— Hmmm, może w liceum. — Odwróciła twarz w moją stronę, a jej usta zadrżały. — Wtedy generalnie czułam się trochę, cóż, niezbyt piękna.

Sapnąłem z przyganą, a ona zachichotała.

— Oj no, to tylko taki etap w życiu. Miałam po prostu poczucie, że środowisko, w którym żyję mnie blokuje, a potem wyjechałam na studia do Warszawy i... wszystko się zmieniło.

— Na lepsze? — spytałem zaintrygowany.

— O tak. — Skinęła głową, wyraźnie zanurzona we wspomnieniach. — Rodzice byli zachwyceni, kiedy dostałam się na uniwersytet. Skończyłam studia jako pierwsza w rodzinie. — Zaśmiała się. — Wierz lub nie, ale na prowincjach to wciąż jest synonim wyższego statusu.

— Musieli być z ciebie bardzo dumni.

Pożałowałem tych słów prawie od razu, bo pod ich wpływem posmutniała w sekundę.

— Cóż, pewnie tak. Trochę dumni, a trochę rozczarowani.

— Niby dlaczego? — oburzyłem się.

Asystent I ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz