Rozdział 33

1.8K 205 33
                                    

🌪 Valentin 🌪

Poświąteczne dni stopniowo przywracały do naszego życia spokój.

Złe rzeczy powoli odchodziły w zapomnienie, a my znów zaczęliśmy żartować, uśmiechać się i cieszyć każdą drobnostką, jak przystało na młodych ludzi. Miałem w planie wrócić do własnego mieszkania, ale nie spieszyłem się jakoś specjalnie. Leona też mnie nie wyganiała. Twierdziła nawet, że zasypiało się o wiele lepiej, gdy zaborczo przyciągałem ją do siebie we śnie. Taki był ze mnie bohater, który korzystał z jej gościnności, by mogła dobrze wypocząć.

— Nad czym tak dumasz? — zapytała, przysiadając na stole tuż obok lusterka, w którym się przeglądałem.

— Och, nad wieloma rzeczami — odparłem gładko. Od razu powędrowałem wzrokiem do jej sutków, które odznaczały się w prążkowanym topie. — Nad giełdą, rachunkiem różniczkowym, teorią względności...

Wymieniałem tak kompletnie losowe zagadnienia, ale Leona wcale nie narzekała na moją odpowiedź wyrwaną z kontekstu. Po prostu wciąż była blisko i pozwalała mi zataczać kciukami kręgi na jej piersiach z wymalowanym leniwym uśmiechem na twarzy.

— Brzmisz na bardzo zajętego faceta — skwitowała. — Aż zaczynam się bać, czy zdążymy na sylwestrową imprezę.

— Proszę cię. — Wyszczerzyłem się do niej, zapominając na moment o niezawiązanym krawacie. — Moje życiowe priorytety są bardzo jasne, a impreza zajmuje wśród nich drugie miejsce.

— Drugie? A niby co jest pierwsze?

Cóż, kiedy kobieta pytała o coś w tak prowokujący sposób, musiała dostać odpowiedź.

Porzuciłem krawat, który miałem zarzucony wokół szyi i wstałem, a później nachyliłem się nad stołem. Moje ręce spoczywały oparte po obu stronach jej bioder, podczas gdy nos praktycznie dotykał nosa Leony. Patrzyła na mnie zza wpół przymkniętych powiek, kryjąc zieleń swoich oczu za kurtyną gęstych rzęs. Uwielbiałem w niej to, że każdy gest, jaki wykonywała, był szczery i naturalny. Miała w sobie niezwykłą subtelność oraz naturalność, a ja najwyraźniej byłem tym szalenie oczarowany. Nigdy wcześniej nie zwracałem uwagi na takie rzeczy, ale teraz?

Teraz nagle dostrzegałem je aż nadto wyraźnie.

— Widzę, że dziś udajemy skromność — wymruczałem, a później cmoknąłem ją delikatnie. — Spróbujmy jeszcze raz. Co może być pierwsze?

— Hmm, sama nie wiem. — Stukała się palcem po brodzie i udawała, że się zastanawia. — Porche?

— Pudło.

Wywróciła oczami, a jej uśmiech stał się szerszy.

— Pudło, panie Stabernov? Nie wygląda pan na fanatyka pudeł.

Boże, ona była kompletnie nie z tej planety.

Po prostu nie mogłem nie parsknąć w odpowiedzi na coś takiego.

— Kto wie, może chcę cię w jednym zamknąć, żeby żaden inny facet nie mógł się na ciebie gapić.

— Ha ha, bardzo śmieszne. Bo jeszcze ci uwierzę — zakpiła. — To co, może mówisz o pracy?

— Nie jestem aż tak oddany wydawnictwu. Eh, no dobra, sam to powiem. Pierwsze miejsce w moim rankingu zajmuje słoneczna dziewczyna aka Leona. Ta dam!

Zachichotała, gdy gwałtownie przyciągnąłem ją na kraniec stołu tak, że nasze ciała w końcu się spotkały. Nie oponowała, gdy znów składałem delikatne pocałunki na jej ustach, podczas gdy wodziłem dłońmi po udach ukrytych pod miękkim materiałem spodni. Stopniowo rozpraszałem się tak bardzo, że tylko sekundy dzieliły mnie od porzucenia w cholerę planów wyjścia. Na litość boską, sylwester w łóżku wcale nie był takim złym pomysłem.

Asystent I ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz