Rozdział 8

2K 230 36
                                    

Z okazji mojej 👑 i braku warunków do pisania pozostałych opowiadań - wrzucam wam bonus! A kolejny już w piątek! Nie zapomnijcie zostawić trochę miłości w komentarzach, a jeśli książka wam się podoba, to koniecznie polećcie ją swoim znajomym ❤️

🌪 Valentin 🌪

Powinienem był przewidzieć, że mój ojciec tak łatwo mi nie odpuści po powrocie. Na litość boską, w końcu zbywałem go przez dobre kilka tygodni, od kiedy mieszkałem w Warszawie. Jeśli można było coś powiedzieć o Wiktorze to zdecydowanie to, że był upartym dupkiem. W końcu po kimś musiałem to odziedziczyć, tak samo jak nazwisko, błękitne oczy i przystojną twarz. Tylko mój popierdolony umysł pozostawał wielką enigmą dla obu stron rodziny, bo każda z nich mówiła, że „to pewnie po tych drugich".

Klasyka.

— Synu — powiedział tylko, gdy stanął w moich drzwiach.

Wciąż był młody i wyglądał raczej jak mój starszy brat niż ojciec, ale ciężko było mu się dziwić. Został ojcem jako osiemnastolatek, więc w pewnym sensie dorastaliśmy razem. Jego obecność w progu mojego mieszkania była niespodziewaną atrakcją, dlatego poświęciłem chwilę na gapienie się. Wyglądał dokładnie tak, jak zapamiętałem. Włosy wciąż miał gęste i modnie przycięte, ale teraz na skroniach dostrzegałem sporo nowych siwych włosów. Uśmiech też miał jakby przygaszony i odrobinę wymuszony, a oczy otoczone nowymi zmarszczkami.

Byłem ciekaw, czy to częściowo ja przyczyniłem się do tych zmian w jego wyglądzie, nie miałem jednak dość odwagi, by pytać. Chyba nie byłem na to gotów.

— Tato — wydukałem w końcu. — Nie mówiłeś, że przyjedziesz.

Wciąż się nie powitaliśmy.

Ignorowałem ból w jego spojrzeniu, a zamiast tego wystrzeliłem oczami za jego plecy. Przez krótką chwilę byłem autentycznie przerażony, że przywiózł także matkę.

— Jestem sam — stwierdził ze smutkiem. — Nic nie powiedziałem, bo wymyśliłbyś sto argumentów, dlaczego nie masz czasu, a ja bardzo chciałem cię zobaczyć. Nie widzieliśmy się pięć lat, Tin. To naprawdę długo.

— Są telefony i FaceTime.

— To nie to samo. — Pokręcił głową. — Wiesz o tym.

— Jesteśmy dorośli.

Tak jakby to cokolwiek tłumaczyło.

— I co z tego? — spytał pewnym głosem. — Dla mnie zawsze będziesz moim dzieckiem. Moim synem. Tęsknię za tobą.

Wierzyłem mu, jednak w moich decyzjach kierowałem się bardziej niechęcią do samego siebie, niż do ojca. Sam dla siebie byłem raczej błędem dwójki nastolatków, którzy radzili sobie z tym, jak mogli. Niestety nie wszystko dało się załatać pieniędzmi. Szczególnie tej dziury, którą zostawiła we mnie żałosna relacja z matką.

Spojrzałem w jego oczy identyczne jak moje własne i o mało nie pękłem. Nie byłem pewien, czy to zauważył, ale nerwowo napiął się w swoim szarym swetrze. W końcu wypuścił powietrze, zrobił krok do przodu i porwał mnie w uścisk. Nie wydostałbym się z niego chyba, nawet gdybym próbował się wyrywać, ale nie chciałem. Nagle było mi dziwnie dobrze w jego ramionach.

Tęskniłem, chociaż nigdy w życiu nie przyznałbym tego na głos.

— O Boże, jak dobrze, że jesteś — powiedział, a ja miałem wrażenie, że nie mówił tylko o mieszkaniu w Warszawie. — O mało nie zwariowałem przez te tygodnie w domu ze świadomością, że jesteś tak blisko, a nawet się nie przywitaliśmy. Szanowałem twoje granice, ale dłużej bym nie wytrzymał.

Asystent I ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz