Po tym, jak Anioły Cordena wygrały 3:1, Louis zwlókł swój żałosny tyłek z boiska, zanim ktokolwiek zdążył mu przeszkodzić, i został przywitany przez Eleanor. Odkąd wrócił do szkoły, nie spędzał z nią zbyt wiele czasu i uznał, że teraz chyba bardziej niż kiedykolwiek potrzebował jej uwagi.
Nie mógł nie zauważyć, że jej ciemne włosy wyglądały na pozbawione życia i matowe. Zdecydowanie nie miał ochoty przeczesywać ich palcami.
- Co się z tobą stało? - krzyknęła, gdy zauważyła jego kule. - Widziałam na Twitterze, że zostałeś zastąpiony na stanowisku kapitana przez tego nowego dzieciaka.
Świetnie. To wcale nie poprawiło Louisowi nastroju.
- Nie chcę o tym rozmawiać... - mruknął, po czym skinął głową w kierunku swojego pokoju, zachęcając ją, by poszła za nim.
Pomogła mu przejść przez kampus, otwierając drzwi i odganiając ciekawskie istoty. Po wścibskich spojrzeniach poznał, że wiadomość o niedawnej utracie przez niego tytułu kapitana rozeszła się już po szkole jak błyskawica.
Niejasno słyszał w tle Eleanor, która coś paplała. Coś o tym, że będzie się nim lepiej opiekować. Będzie nosić mu książki i tacę z obiadem. Będzie go odprowadzać na lekcje.
Louis docenił te zapewnienia, ale pomyślał, że miałby jej dość, gdyby była przy nim przez cały dzień. Jej głos był trochę marudny i uwielbiała dużo mówić o sobie.
Czy nie byłoby sensowniej, gdyby to chłopak, który dzieli z nim zajęcia, mu pomagał, a nie ona? To znaczy, żeby nie musiała ciągle wracać tu i tam ze swoich zajęć i tak dalej.
Na przykład ktoś taki jak Harry. Nie Harry, oczywiście. Ale ktoś taki jak Harry.
Westchnął głośno, odrzucił kule w kąt pokoju i położył się na łóżku. Zanim zdążył jej podziękować i odesłać ją do domu, Eleanor zaskoczyła go, wspinając się na niego i obejmując go w pasie.
Hmm. To było coś innego.
Poczuł, jak siada na jego kolanach, a jej usta nagle zderzyły się z jego ustami. Jej ręce zaczęły błądzić po jego włosach, ciągnąc za kark. Próbował: a) złapać oddech, b) zignorować piekący ból w kostce i skupić się na chwili.
Jej ręce zaczęły przesuwać się w dół jego szyi i torsu, w kierunku bioder, a on nagle znieruchomiał. Nigdy wcześniej nie posunęli się tak daleko...Szybko powstrzymał El, chwytając jej dłonie w swoje i rzucając jej pytające spojrzenie:
- Er... Jesteś pewna? - Bo on nie był.
Przytaknęła entuzjastycznie, po czym pocałowała go ponownie, prosząc o dostęp, a Louis z jakiegoś powodu pozwolił jej na to. Oderwała się od tego pocałunku tylko po to, żeby ściągnąć koszulkę przez głowę, a potem wróciła do niego. Louis ponownie próbował złapać oddech i zebrać myśli.
W głębi duszy myślał, że zawsze czekał na to, żeby El posunęła się z nim dalej. Tak właśnie robią zakochane pary, prawda? Nie był pewien dlaczego, ale zaczynał czuć się nieswojo.
Czy powinno mu się podobać dotykanie jej piersi? Złapała go za ręce i położyła je na swoich piersiach, zachęcając, by je ściskał i masował... Nie sprawiało mu to żadnej przyjemności.
Może był raczej facetem od tyłków? Tak. Pewnie o to chodziło.
W momencie, gdy El zabierała się do zdejmowania jego dresów (zapominając o kontuzjowanej kostce), drzwi sypialni otworzyły się, ukazując zszokowanego Harry'ego.
Cholera.
Louis usiadł lekko, próbując przykryć się poduszką z łóżka.
Harry wyraźnie nie wiedział, na co patrzeć, jego oczy błądziły od twarzy Louisa, poprzez brak koszulki Eleanor, rękę Louisa na piersi Eleanor, aż do jego bokserek.
CZYTASZ
Away From Home [Tłumaczenie]
FanfictionLouis kończy ostatni rok nauki w prestiżowej szkole z internatem w Headington. Jest tam jednym z najpopularniejszych chłopaków, kapitanem drużyny piłkarskiej i ma najlepszych przyjaciół, jakich można sobie wymarzyć. Życie jest idealne. Dopóki nie pr...