3.

725 49 37
                                    

Zanim Niall, Shawn i Louis dotarli do pokoju wspólnego, w pomieszczeniu aż roiło się od przyjaznych twarzy. Louis od razu zauważył Liama i Zayna siedzących na sofie w rogu, uśmiechających się do siebie, bez wątpienia nadrabiających zaległości z wakacji.

- Lima! Z! - zawołał Louis, podchodząc do nich. Obaj wstali, by zamknąć trójkę chłopaków w grupowym uścisku. 

Następne kilka godzin spędzili na zaznajamianiu się ze stołem bilardowym, automatami z napojami i fatalnym sygnałem telewizyjnym we wspólnym pokoju. Inni uczniowie przyszli się przywitać i wszyscy wymieniali się wakacyjnymi historiami. Życie znów było dobre.

Louis zupełnie zapomniał o spotkaniu z tajemniczym Harrym Stylesem. Ani razu nie przeszło mu to przez myśl.

No, dobra. Może raz. Albo dwa razy. Ale tylko tyle!

Liam i Zayn w tym roku znów mieszkali razem i postanowili położyć się do łóżka wcześniej niż zwykle, twierdząc, że muszą się jeszcze rozpakować.

Pół godziny później Niall i Shawn również postanowili się zbierać. 

- Musimy się wyspać przed jutrzejszymi eliminacjami do rozgrywek piłkarskich - powiedział Niall.

- Słuszna uwaga - uśmiechnął się Louis. - Do zobaczenia na śniadaniu! - dodał, po czym wrócił do swojego pokoju.

Co dziwne, zatrzymał się przed swoim pokojem, delikatnie przykładając ucho do drzwi, zamiast otworzyć je i wejść do środka. Dlaczego? Nie wiedział.

- Erm... Co robisz? - Ten głos.

Louis podskoczył, uderzając głową w drzwi, i powoli odwrócił się, aby spojrzeć w te zielone oczy.

- Cholera. Przepraszam - wymamrotał, pocierając dłonią czoło, by pozbyć się bólu.

Przysiągł, że słyszy, jak Harry stłumił chichot, po czym pochylił się w jego stronę. Louisowi oddech uwiązł w gardle, gdy usta Harry'ego znalazły się obok jego szyi. Zamknął oczy, gotowy.

Gotowy na co? pomyślał po chwili.

Zanim zdążył otworzyć oczy, usłyszał, jak drzwi się otwierają, i poczuł obecność Harry'ego, kiedy ten wchodził do środka. Gdy otworzył oczy, gotów podążyć jego śladem, drzwi zamknęły się przed jego nosem.

Eee...

Zupełnie zdezorientowany zarówno własnymi myślami, jak i zachowaniem Harry'ego, ponownie otworzył drzwi i wszedł do środka. Wyglądało na to, że Harry już się rozpakował i właśnie zdejmował swoje ubrania, przygotowując się do snu.

Spojrzenie Louisa przesunęło się po jego długich kończynach, nieznacznie tylko zatrzymując się na zgrabnych pośladkach, zanim pokręcił głową. Musiał być zazdrosny o ciało Harry'ego. Dlatego nie mógł oderwać od niego wzroku.

Chociaż Louis był, że tak się wyraził, wysportowany, miał przeciętny wzrost, grube uda i nieco większe niż przeciętne pośladki. (Tak, przeciętny. 1,72 m wzrostu to przeciętność). Harry był wysoki... i szczupły... i tak.

Harry odwrócił się, gdy Louis patrzył, jak się przebiera. 

- Słyszałeś kiedyś o prywatności? - burknął.

To zaskoczyło Louisa. Louis był miłym chłopakiem. Nigdy nie spotkał się z taką wrogością z niczyjej strony. Nie podobało mu się to.

- Co? Przepraszam, stary - spróbował Louis, równie zażenowany, co rozżalony.

- Tak, nieważne - skwitował Harry, wskakując do łóżka i odwracając się twarzą do ściany.

Ich pokój był tak urządzony, że wezgłowia łóżek znajdowały się w jednym rogu, a lampka stała pośrodku. Po umyciu zębów i rozebraniu się do bokserek, Louis również położył się do łóżka, i nie mógł powstrzymać się od obserwowania, jak klatka piersiowa Harry'ego unosi się i opada, tak blisko, że można by go dotknąć. Zastanawiał się, czy Harry już zasnął.

Zaoferował mu ciche " Dobranoc, Harry", ale usłyszał jedynie prychnięcie.

Louis nie mógł tego znieść. W tym Harrym było coś, co sprawiało, że chciał od niego więcej. Więcej uwagi. Harry nie dawał mu jednak żadnej.

Co się tu działo?

Pomyślał, że gdyby wyciągnął rękę, mógłby dotknąć włosów Harry'ego. Kiedy nie dzielili z Lukiem łóżka, z pewnością sięgał po niego i gładził go po twarzy, włosach, policzkach... W każdym razie, pomyślał Louis. Dość tego.

W końcu zapadł w sen pełen koszmarów. Zwykle spał spokojnie, zarówno w domu, jak i tutaj, w Headington, ale coś się zmieniło.

Utknął w lesie, otaczała go zieleń, nie było ucieczki. Aksamitny, znajomy głos wzywał jego imię, jednak on nie mógł go znaleźć, choćby nie wiem jak się starał. W końcu natknął się na drzwi, ale gdy tylko do nich dotarł, zatrzasnęły się przed nim i zniknęły w kłębach dymu. Żaba siedząca na pobliskim kamieniu spojrzała na niego i skrzeknęła, po czym rzuciła na niego zaklęcie, zamieniając go w jeża.

- Nie!- zaprotestował Louis, gdy las zaczął się osuwać i pochłonął go w morze zieleni.

Obudził się, gdy drzwi do łazienki otworzyły się, ukazując bardzo mokrego i zdecydowanie nieseksownego Harry'ego, owiniętego jedynie w ręcznik. Louis miał otwarte usta, ale tylko dlatego, że wciąż nie mógł się otrząsnąć z tego dziwnego koszmaru.

- Wstawaj - powiedział Harry, zaczynając zakładać swój mundurek i ignorując spojrzenie Louisa. - Po śniadaniu zabierasz mnie na eliminacje piłkarskie.

Zszokowany Louis wyskoczył z łóżka i również zaczął się przebierać. Mimo, że Harry wydawał się dupkiem, Louis nie mógł się powstrzymać, żeby nie spróbować go udobruchać. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby ktoś go nie lubił, i to nie ulegnie zmianie podczas jego ostatniego roku.

Gdy Harry wyszedł za drzwi, Louis podskoczył na jednej nodze, włożył drugiego buta i wyszedł za nim, wołając: 

- Zaczekaj!

***

Po śniadaniu Harry ponownie dołączył do Louisa i wszyscy razem udali się na boisko piłkarskie za szkołą.

- Więc to ty musisz być Harry - stwierdził z uśmiechem Niall.

- To ja! - odpowiedział Harry, promieniejąc, gdy podawał mu rękę.

Co?! pomyślał Louis. Dlaczego nie był tak przyjacielski w stosunku do niego? Nie mógł się powstrzymać, żeby się nie skrzywić i nie skrzyżować rąk na piersiach, kiedy ruszył w stronę boiska. (Potrafił być królową dramatu, kiedy tylko miał na to ochotę).

Słyszał, jak Harry śmieje się z chłopakami z tyłu. Jego śmiech. Jego śmiech brzmiał tak dobrze w uszach Louisa. To pewnie dlatego, że jeszcze go nie słyszał. Chciał wydobyć z niego ten odgłos. Jak i wiele innych, pomyślał...

Chwila. Nie, nie o to mu chodziło.

Louis znów pokręcił głową i popędził przed siebie, aby jako pierwszy dotrzeć na boisko, gotowy na mile widziane rozproszenie uwagi.

Trener Corden czekał na nich z notatnikiem w ręku. Przybił piątki wszystkim chłopakom, a Harry'ego przywitał uściskiem dłoni.

Louis był kapitanem drużyny od trzeciego roku nauki w Headington, a trener bardzo go cenił. To było prawie pewne, że w tym roku znów będzie kapitanem.

Zaoferował pomoc w przygotowaniu kilku treningów i od razu wszedł w rolę kapitana, kierując zawodników na różne stanowiska. To miał być dobry rok. Mniejsza o Harry'ego i jego dziwne zachowanie. Louis nie pozwoliłby, żeby to go załamało. Z pewnością uda mu się z nim zaprzyjaźnić, a on dołączy do ich popularnej ekipy i życie znów będzie idealne. Mógłby być nowym Lukiem.

Nie, upomniał się Louis.

Louis nie chciał kolejnego Luke'a. Nie potrzebował kolejnego Luke'a.

Luke jeszcze do niego wróci. Wszystko będzie w porządku.

Ale czy Louis potrzebował Harry'ego?

Away From Home [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz