6.

1.4K 69 47
                                    

POV Stark

Ułożyłem się w fotelu i zasnąłem, choć w sumie nie na długo, bo tylko na 2h, co i tak było wynikiem w moich rekordach snu. Gdy się obudziłem, postanowiłem nie wstawać narazie. Nie musiałem długo czekać, aż chłopak sie obudzi, bo wstał jakieś pół godziny po mnie.

POV Peter

Peter! To twoja wina, że nie żyję! Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie ty i twoje wymysły.

Znowu ten sam koszmar. Obudziłem się z krzykiem. Nie wiem, gdzie byłem. Obok na fotelu zauwałyłem Pana Starka. Wpatrywał się we mnie. Odwróciłem wzrok, aby nie musieć patrzeć na ten chodzący ideał.

POV Stark

Chłopak się obudził. Widocznie miał jakiś koszmar, bo zrobił do z krzykiem na całe pomieszczenie. Postanowiłem, że jeszcze chwilę posiedzę, tam gdzie siedzę i poczekam na rozwój sytuacji. Już chyba chciał coś powiedzieć, ale widać był po nim, że się waha, a następnie odwrócił wzrok. Wstałem i usiadłem na łóżku obok niego i zacząłem:

- Peter... co się stało, że nie wróciłeś do domu tylko spałeś w wieży?

Milczenie...

- Peter... zadzwoń do kogoś... pewnie się martwią.

- Jedyną osobą, która może się o mnie martwić jest Flash, który nie ma komu dowalić w szkole. - burknął pod nosem nastolatek, lecz ja oczywiście zrozumiałem co powiedział.

Już chciałem coś mu powiedzieć, ale się powstrzymałem.

- Chcesz coś do jedzenia? -spytałem.

- Nie.. dziękuję...

W tej samej chwili, wraz z odpowiedzią bruneta, po pokoju rozległo się głośne burczenie w brzuchu. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, a następnie wstałem i wyszedłem z pomieszczenia i udałem się w stronę kuchni.

POV Peter

Gdy wyszedł z pokoju, wyciągnąłem telefon z kieszeni i odpaliłem czat grupowy.

Mały Pajączek: Hej...

Świetna Agentka: Dzieciaku..? Co ty robisz o 4 nad ranem..?

Merida: Mogę zadać to samo pytanie.

Mały Pajączek: Miałem koszmar.

Świetna Agentka: Jeśli opowiesz nam o czym był, to będziemy mogli ci jakoś pomóc.

Mały Pajączek: Śniło mi się, że moja ciocia mówi mi, że to przez nią nie żyję.

Gdybym wcześniej wrócił do domu, to bym ją obronił.

To wszystko moja wina.

Zielony Doktorek: Nie oskarżaj się o jej śmierć dzieciaku. Już się to wydarzyło. Czasu nie cofniesz.

Mały Pajączek: Chciałbym. Dziękuję<3

Pan Clint: Ty to umiesz poprawić humor Bruce.

Mały Pajączek zmienił nazwę Zielony Doktorek na Pan Bruce 

Mały Pajączek: Dziękuję Panie Bruce.

Pan Bruce: Zabiję cię kiedyś Clint.

Mały Pajączek: Panie Bruce, proszę nie zabijać Pana Clinta. Ja muszę na razie kończyć. Do napisania później.

Świetna Agentka: Do napisania.

Pan Clint:Do później.

Po chwili do pokoju wszedł z powrotem Pan Stark. W ręce trzymał talerz z jedzeniem, który postawił przede mną. Podziękowałem mu za posiłek i szybko zjadłem 4 kanapki, ponieważ od kilku dni słabo jadłem i to był lepszy posiłek od dłuższego czasu.

Oddałem miliarderowi talerz i już chciałem wychodzić, gdy złapał mnie za ramię i powiedział:

- Peter..? Jeszcze raz się spytam. Co się stało, że znalazłem cię rano na dole w recepcji?

...

POV Stark

- Jeśli mi nie powiesz, będę musiał wezwać policję, chyba że bezpiecznie zadzwonisz do swoich rodziców, a następnie wytłumaczysz im gdzie jesteś.

-...

- Dalej Peter... proszę... naprawdę nie chce wzywać służb.

- No bo... ja nie mam domu... ciocia mi zmarła.

Przypomniała mi się opowieść chłopaka, z którym piszemy, też coś mówił, że zmarła mu ciotka. Uznałem to za zwykły zbieg okoliczności, bo ile razy dziennie komuś umierają członkowie rodziny.

- Rodzice nie żyją. Zginęli, gdy miałem 5lat. Od tamtego czasu zamieszkałem z May. Z ciocią i wujkiem. Wujka postrzelili na moich oczach 2 lata temu. A ostatnio, gdy wróciłem do domu, ciocia leżała zakrwawiona na podłodze... - w trakcie opowieści chłopak zaczął płakać.

Niepewnie przysunąłem się bliżej niego i objąłem go ręką.

- Choć Peter... dam ci jakieś ubrania na przebrania, bo te co masz na sobie wyglądają na naprawdę stare.

Złapałem nastolatka za rękę i wyszliśmy z sypialni, a następnie pokierowaliśmy się w stronę mojej garderoby. Wyciągnąłem z szafy jakieś stare jeansy i ciemną koszulkę. Podałem ubrania chłopakowi i dodatkowo dałem mu ręcznik i wskazałem łazienkę. Sam w tym czasie zacząłem czytać wcześniejsze wiadomości z grupy.

Mój humor zdecydowanie się pogorszył po tym jak ogarnałem, że dzieciak wie że Bruce to Bruce.

POV Peter

Udałem się w stronę wskazanej przez filantropa łazienki i zamknąłem drzwi. Położyłem rzeczy na ziemi i sam po chwili wszedłem pod prysznic. Wziąłem do ręki jeden ze stojących obok szamponów i prędko umyłem całe ciało i włosy. Wyszedłem opatulony ręcznikiem. Przebrałem się w nowe ubrania i ruszyłem z powrotem. Po drodze usłyszałem tylko krzyk, a sam chwilę później uderzyłem o ziemię.

Gdy się ocknąłem leżałem znowu w jakiejś szpitalnej sali. Chciałem wstać, ale tak mi się zakręciło w głowie, że upadłem. Siedziałem jeszcze tak chwilę na łóżku, gdy ponowiłem moją próbę wstania.

Trzymając się ścian, ruszyłem przed siebie długim korytarzem. Zatrzymałem się w dużym salonie. Na kanapie siedział Pan Stark. Podszedłem do niego i chciałem już coś powiedzieć, ale przerwał mi:

- Peter! Miałeś nie wstawać z łóżka! Uderzyłeś się w głowę! Nic ci się nie stało?!

Usiadłem na kanapie, natomiast milioner przykrył mnie kocem i przyniósł gorącą czekoladę.

Cały dzień spędziłem z Avengersami, a wieczorem postanowiłem się zmyć. Mówiąc, że wychodzę na krótki spacer, zgarnąłem swoje rzeczy i wybiegłem z budynku. Za sobą słyszałem tylko krzyki Pana Starka.

Usłyszałem głos trąbienia i ból w okolicy brzucha. Potem była już tylko ciemność.

Wrong numberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz